Szef Rusnieftu przyparty do muru
Historia lubi się powtarzać. Rusnieft i jego szef mogą podzielić los Jukosu i Michaiła Chodorowskiego. Chyba, że będą posłuszni władzy.
Michaił Gucerijew — według magazynu „Forbes” numer 31 na liście najbogatszych Rosjan, poinformował wczoraj, że jego koncern naftowy — Rusnieft, pójdzie pod młotek. Posunięcie to ma go ochronić przed gniewem Kremla i trafieniem za kratki. Wartość transakcji szacuje się na 6,5- 7 mld USD, a nabywcą będzie firma Basic Element, należąca do lojalnego wobec Kremla Olega Djeriepaski. Jednak Michaił Gucerijew dostanie tylko — około 3 mld USD. Reszta pieniędzy pójdzie na spłatę kredytów oraz należności za zaległe podatki.
Nagonka
Początkiem problemów Rusnieftu była ubiegłoroczna transakcja zakupu przez tę spółkę części majątku Jukosu, prywatnej firmy naftowej należącej do Michaiła Chodorkowskiego. Zawarto ją tuż przed ogłoszeniem bankructwa tej ostatniej. Nagonka na właściciela Rusnieftu wystartowała jednak dopiero wiosną tego roku. Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych zarzuciło mu dokonanie nadużyć podatkowych na prawie 780 mln USD. Prezesowi spółki zasugerowano jednoznacznie, że ma po cichu opuścić branżę naftową. Gucerijew odmówił, a wtedy rosyjskie MSW rozpoczęło rewizje w bankach finansujących Rusnieft.
— Naciski były zbyt duże i zostałem zmuszony do pozbycia się firmy — mówi Michaił Gucerijew, szef Rusnieftu.
Majątek dla Kremla
Prawdopodobnie Basic Element stanie się tylko tymczasowym właścicielem Rusnieftu. Docelowym nabywcą zostanie Gazprom lub Rosnieft, jeden z dwóch rosyjskich gigantów naftowych kontrolowanych przez Kreml. Tak przynajmniej uważają rosyjskie media i mają ku temu podstawy, bo w ostatnich czterech latach udziały państwa w produkcji ropy naftowej wzrosły z 28 do ponad 50 proc.
Rusnieft jest jedną z najbardziej dynamicznych rosyjskich spółek energetycznych. Koncern ma złoża zawierające około 600 mln ton ropy. Ponadto ma trzy rafinerie, dwa działy transportowe oraz 300 stacji benzynowych na terenie kraju.