Kruk ma ambitne plany wobec Wongi

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2019-05-16 22:00

Windykator dokapitalizuje firmę pożyczkową, wprowadzi ją na właściwe tory i nowe rynki. To długoterminowa inwestycja. Na zyski trzeba będzie poczekać

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego windykacyjny gigant zainwestował w firmę pożyczkową
  • jak zamierza rozwijać biznes
  • jak inwestycja wpłynie na spółkę

Kruk to wiodący windykator nad Wisłą. Wspierają go takie spółki zależne, jak kancelaria prawna Raven, biuro informacji gospodarczych ERIF i firma pożyczkowa Novum — obecna na rynku od 7 lat i obsługująca głównie klientów, którzy mają zadłużenie wobec spółek z grupy. Od zeszłego roku Novum oferuje produkty również za pośrednictwem platformy internetowej FinAi. Efekty? Klientów pozyskanych i pożyczek sprzedanych tym kanałem jest jak na lekarstwo, a spółka tłumaczy, że traktuje tę współpracę bardziej jako przygodę z nowymi technologiami niż kluczowy kanał sprzedaży.

NAJPIERW BYĆ, POTEM MIEĆ:
NAJPIERW BYĆ, POTEM MIEĆ:
Piotr Krupa, założyciel i szef Kruka, co jakiś czas kupuje i sprzedaje pakiet akcji swojej spółki, co negatywnie odbija się na jej kursie. Tłumaczy, że nie chce być niewolnikiem — robi to, by finansować prywatne pasje.
Fot. Marek Wiśniewski

Krukowi od dawna chodziła po głowie inwestycja w pożyczkowy biznes. Prezes Piotr Krupa wielokrotnie powtarzał, zawsze przy okazji prezentacji okresowych wyników finansowych grupy, że wypatruje dobrej okazji zakupowej na rynku. Ta pojawiła się na horyzoncie w sierpniu zeszłego roku, gdy w świat poszła informacja o bankructwie firmy pożyczkowej na Wyspach, której najcenniejszym aktywem była wówczas polska spółka Wonga. Wrocławski windykator ruszył z kopyta: najpierw przeprowadził due diligence, czyli wielowymiarowe badanie kondycji polskiej Wongi, następnie podpisał list intencyjny, a w marcu formalne przejął spółkę od Brytyjczyków za blisko 100 mln zł.

Branża pożyczkowa zachodzi w głowę, dlaczego Kruk, lider rynku windykacji, mocniej wszedł w biznes pożyczkowy, który od czterech lat jest na celowniku rządzących (resort sprawiedliwości robi ostatnie szlify w projekcie noweli ustawy antylichwiarskiej) i któremu coraz trudniej funkcjonować w polskim reżimie prawnym.

Kredo Kruka

Wonga ma wszystko, czego twórca i szef Kruka oczekuje w biznesie: zrównoważone podejście do zadłużania się, atrakcyjny model biznesowy i pokaźną bazę klientów (1,5 mln pożyczek udzielonych od 2012 r.). Zarząd Kruka zamierza zainwestować w nabytek, a następnie cierpliwie poczekać aż dojrzeje i wejdzie na właściwe tory, a następnie ustabilizuje dynamikę wzrostu.

— Kupiliśmy Wongę przede wszystkim ze względu na kompetencje jej zespołu, dlatego też nie planujemy ani zmian właścicielskich w zarządzie, ani kadrowych. Na razie nie zamierzamy też łączyć Wongi, która specjalizuje się w pożyczaniu online, z Novum, które obsługuje klientów w terenie. Uważam, że obie marki powinny funkcjonować oddzielnie. Co więcej, chcemy dokapitalizować Wongę, aby przyspieszyć akcję pożyczkową i adaptację rozwiązań technologicznych, takich jak np. pay-by-link. Kwota inwestycji sięgnie zaledwie kilku procent wartości aktywów Kruka, które sięgają 4-5 mld zł. W ciągu dwóch lat spodziewam się znacznej poprawy rentowności biznesu pożyczkowego, osiągnięcia stałego tempa wzrostu i powtarzalnego zysku — mówi Piotr Krupa.

Woda na młyn windykatora

Zgodnie ze strategią na lata 2019-24 Kruk celuje w 700 mln zł zysku netto (spółka osiągnęła 330 mln zł zysku netto za 2018 r.) przy zachowaniu konserwatywnego poziomu zadłużenia i wypłaty dywidendy. Prezes liczy, że Wonga będzie się dokładać do wyników grupy. Nie chce jednak zaklinać rzeczywistości, dlatego otwarcie przyznaje, wkład Wongi w skonsolidowany zysk nie będzie znaczący — przynajmniej przez najbliższe lata. Głównym źródłem przychodów wrocławskiego windykatora, które pozwoli osiągnąć strategiczny cel, będzie zarządzanie wierzytelnościami. Zdaniem Piotra Krupy banki będę aktywniej niż dotychczas sprzedawać niepracujące portfele, począwszy od tego roku. Na poparcie tej tezy ma dwa kluczowe argumenty: wzrost gospodarczy, który napędzał akcję kredytową przez ostatnie lata, i zeszłoroczną zmianę przepisów, która spowodowała automatyczne umorzenie przedawnionego długu (kredyty i pożyczki przedawniają się w ciągu 3 lata, licząc od dnia, w którym powstał obowiązek zapłaty), o ile wierzyciel nie pójdzie do sądu. Jeśli to zrobi, zyska dodatkowych sześć lat na ściągnięcie zadłużenia. Koniec końców w tym i kolejnych latach — według prognozy prezesa — niespłaconych kredytów będzie więcej, a banki będą chętniej pozbywać się niespłacanych kredytów, żeby odzyskać chociaż część pieniędzy. W tym czasie Wonga zdąży się rozpędzić. Z rynku zniknie też większość konkurencyjnych firm.

— W ciągu najbliższych pięciu lat polski rynek pożyczek pozabankowych mocno się zmieni. Z kilkuset firm uchowa się zaledwie kilkanaście. Dlaczego? Wysoko oprocentowane chwilówki są wypierane przez tańsze pożyczki ratalne, udzielane na dłuższy okres niż miesiąc. Zmiany te dyktują coraz bardziej wyśrubowane ramy prawne, które w pełni popieram. W praktyce oznacza to, firmy żyjące wyłącznie z krótkoterminowych pożyczek, w przypadku których kapitał mocno rotuje, będą musiały zmienić ofertę na pożyczki ratalne. Większości z nich nie będzie jednak na to stać. Na rynku będzie wówczas miejsce dla spółek, które mają pieniądze i prowadzą biznes na dużą skalę — prognozuje szef Kruka.

Czas na kolejne rynki

Gdy Wonga już okrzepnie pod skrzydłami Kruka, zgodnie planem Piotra Krupy wejdzie na zagraniczne rynki. Najbardziej naturalnym kierunkiem będzie Rumunia, gdzie windaktor jest obecny od 12 lat. Prowadzi tam zarówno biznes windykacyjny, jak i pożyczkowy na podstawie licencji banku centralnego. Grunt pod ekspansję jest, pozostaje pytanie: „kiedy?”.

— Nie wcześniej niż za dwa, trzy lata — informuje Piotr Krupa.

Kruk działa również we Włoszech, a próbuje zaistnieć w Niemczech, Czechach, Hiszpanii i na Słowacji. Prezes twierdzi, że jest najmniej zadłużoną spółką windykacyjną w Polsce i jedną z najmniej zadłużonych na świecie. Jeśli tylko pojawi się okazja akwizycyjna, skorzysta z niej. Obecnie prowadzi bardzo wstępne rozmowy z kilkoma graczami — windykacyjnymi, nie pożyczkowymi — w sprawie przejęcia aktywów, nie całych biznesów.

OKIEM EKSPERTA

Rynek się kurczy

AGNIESZKA WACHNICKA, prezes Fundacji Rozwoju Rynków Finansowych

Według stanu na 7 maja do rejestru instytucji pożyczkowych prowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego wpisane były 454 podmioty. Z raportu „Sektor pożyczek pozabankowych. Dwie strony rynku”, opracowanego przez Fundację Rozwoju Rynku Finansowego i Polski Związek Instytucji Pożyczkowych, wynika, że wartość rynku, mierzona wartością portfela pożyczek, wyniosła w 2017 r. 4,3 mld zł, przy czym na 10 największych instytucji pożyczkowych przypada 78 proc. portfela. Zysk pięciu największych instytucji pożyczkowych obniżył się w 2017 r. w stosunku do 2016 r. o blisko 40 proc., zaś aż 32 proc. instytucji pożyczkowych odnotowało stratę. Rynek odczuwa skutki regulacji, w szczególności wpływu tzw. ustawy antylichwiarskiej z 2015 r. Można zaobserwować wyraźny spadek kosztów pożyczek po stronie klienta przy jednoczesnym wzroście kosztów prowadzenia działalności pożyczkowej. Przełożyło się to na rentowność całego sektora, która po wejściu w życie regulacji obniżyła się blisko pięciokrotnie. Nadal obserwujemy znaczące rozdrobnienie rynku, co sprzyja konsolidacji, szczególnie w świetle trudności niektórych instytucji pożyczkowych z pozyskiwaniem finansowania oraz ogólnym wzrostem kosztów działalności.

OKIEM ANALITYKA

Ryzykowana inwestycja

MICHAŁ KONARSKI, analityk mBanku

Inwestycja w firmę pożyczkową jest obarczona dużym ryzykiem ze względu na niestabilne otoczenie prawne. W Polsce regulacje boleśnie odczuł m.in. Provident, spółka z brytyjskiej grupy IPF, która działa na naszym rynku najdłużej — ponad 20 lat. Najbardziej zyskowne okresy ma już dawno za sobą i raczej się nie powtórzą. Rynek dynamicznie się zmienia, bo jest potrzeba śrubowania przepisów, aby chronić konsumentów przed agresywnymi pożyczkodawcami, którzy zadłużają klientów nieodpowiedzialnie. Przy okazji obrywają jednak również uczciwi gracze. Niestety efekt regulacji może być taki, że wartościowa spółka z dnia na dzień będzie warta zero. Dlatego uważam, że ruch Kruka był odważny — zwłaszcza że windykator sporo zapłacił za Wongę. Zarząd tłumaczy, że kierował się atrakcyjnym portfelem klientów, którzy dobrze spłacają długi. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że dotychczas Kruk pożyczał pieniądze osobom, które dobrze znał. W przypadku Wongi ocena ryzyka kredytowego będzie trudniejsza niż w przypadku klientów Novum.