Doradcy Krajowej Izby Gospodarczej proponują opodatkowanie e-papierosów i nowych produktów tytoniowych. Branża jest oburzona.
Nikotynowi nałogowcy, drżącymi rękami sięgający o poranku po pierwszego
papierosa, to gospodarczy patrioci. Polscy palacze co roku zasilają
budżet państwa kwotą ponad 23 mld zł z akcyzy i VAT, ale pieniędzy od
jakiegoś czasu wpływa coraz mniej. Przyczyny to m.in. kwitnąca szara
strefa, której skalę szacuje się na 25 proc. całego rynku, a także
przerzucanie się palaczy na nikotynowe zamienniki, głównie e-papierosy.
Ze sprzedaży e-papierosów budżet ma niewiele, bo nie są one
objęte akcyzą. A zdaniem niektórych — powinny. Na zlecenie Krajowej Izby
Gospodarczej (KIG) firma CASE-Doradcy przygotowała raport „Analiza
krajowego rynku wyrobów tytoniowych i perspektywy rozwoju”, w którym
wprost proponuje obłożenie używanych przez 1,7-2 mln Polaków
e-papierosów akcyzą.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Doradcy Krajowej Izby Gospodarczej proponują opodatkowanie e-papierosów i nowych produktów tytoniowych. Branża jest oburzona.
Nikotynowi nałogowcy, drżącymi rękami sięgający o poranku po pierwszego
papierosa, to gospodarczy patrioci. Polscy palacze co roku zasilają
budżet państwa kwotą ponad 23 mld zł z akcyzy i VAT, ale pieniędzy od
jakiegoś czasu wpływa coraz mniej. Przyczyny to m.in. kwitnąca szara
strefa, której skalę szacuje się na 25 proc. całego rynku, a także
przerzucanie się palaczy na nikotynowe zamienniki, głównie e-papierosy.
Ze sprzedaży e-papierosów budżet ma niewiele, bo nie są one
objęte akcyzą. A zdaniem niektórych — powinny. Na zlecenie Krajowej Izby
Gospodarczej (KIG) firma CASE-Doradcy przygotowała raport „Analiza
krajowego rynku wyrobów tytoniowych i perspektywy rozwoju”, w którym
wprost proponuje obłożenie używanych przez 1,7-2 mln Polaków
e-papierosów akcyzą.
Bloomberg
Włoska ścieżka
— Nie proponujemy konkretnych stawek, ale uważamy, że powinny być one
umiarkowane — tak, by nie ograniczyć rozwoju rynku produktów bezspornie
mniej szkodliwych od tradycyjnych wyrobów tytoniowych, a jednocześnie
ułatwić kontrolę nad tym rynkiem i uzupełnić spadające wpływy akcyzowe —
mówi Andrzej Cylwik, prezes CASE-Doradcy.
Jego zdaniem, mógłby to być kwotowy podatek od ilości liquidu
(zawierającego nikotynę płynu, który jest wykorzystywany w
e-papierosach), niezależnie od faktycznej zawartości nikotyny. Unia
Europejska pozostawia w tej sprawie dowolność poszczególnym krajom
członkowskim, na razie na wprowadzenie takiego rozwiązania zdecydowali
się Portugalczycy i Włosi. Producenci e-papierosów ostrzegają jednak, że
dla Włochów skończyło się to źle. W tym roku, po wprowadzeniu akcyzy,
ceny detaliczne znacznie skoczyły, a legalne spożycie spadło, pociągając
za sobą kilkakrotny spadek zatrudnienia w branży. Rozkwitło natomiast
kupowanie liquidów z innych krajów przez internet.
Przedstawiciele branży e-papierosowej sugerują też, że pomysły
wprowadzenia akcyzy na ich produkty to woda na młyn producentów „nowych
wyrobów tytoniowych”, czyli przede wszystkim koncernu Philip Morris.
Chodzi o produkty „heat not burn”, konstrukcyjnie podobne do
e-papierosów, ale zawierające tytoń, który rozgrzewa się i wydziela
nikotynę, jednocześnie emitując mniej substancji smolistych niż
tradycyjne papierosy. Philip Morris w ubiegłym roku rozpoczął ich
produkcję i sprzedaż we Włoszech, na polski rynek dotychczas nie trafiły.
Wspólny mianownik
CASE w raporcie proponuje, by takie produkty również obłożyć
„racjonalną” akcyzą, biorąc pod uwagę ilość zawartegow nich tytoniu i
„mniejszą szkodliwość zdrowotną”. — To w istocie pomysły na wprowadzenie
preferencyjnych stawek podatkowych dla nowych wyrobów tytoniowych i
wzmocnienie ich pozycji konkurencyjnej względem e-papierosów.
Wprowadzenie tych rozwiązań we Włoszech, gdzie Philip Morris postawił
fabrykę, praktycznie zlikwidowało rynek e-papierosów, nie przynosząc
korzyści tamtejszemu budżetowi — mówi Jerzy Jurczyński z
eSmokingAssociation, zrzeszającego sprzedawców e-papierosów, w tym grupę
Chic, największego gracza na polskim rynku. Pomysły CASE krytykuje też
prof. Andrzej Sobczak z zakładu chemii Śląskiego Uniwersytetu
Medycznego, który zajmował się badaniem e-papierosów.
— Łączenie tych dwóch produktów czy nawet podobne ich traktowanie pod
kątem podatków jest nieuzasadnione, bo e-papierosy nie mają tak naprawdę
nic wspólnego z papierosami — są dobrze przebadanymi wyrobami
nikotynowymi, nie wiadomo właściwie tylko, jakie są efekty ich
długoletniego używania. Nowe wyroby tytoniowe tymczasem nie są dobrze
zbadane, a ponieważ zawierają tytoń, z pewnością wydzielają więcej
szkodliwych związków — mówi Andrzej Sobczak.