Którzy giełdowi detaliści skorzystają na inflacji

opublikowano: 19-12-2021, 20:00

LPP, dzięki marce Sinsay, i Jeronimo Martins to według analityków spółki, które dobrze poradzą sobie w trudnym otoczeniu w przyszłym roku.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak wysoka inflacja wpłynie na kondycję giełdowych detalistów
  • kto zyska, a kto może stracić na cenowej rywalizacji sieci spożywczych
  • jakie formaty sklepów odzieżowych są najlepiej przystosowane do funkcjonowania w trudnym otoczeniu
  • jak otoczenie makro wpłynie na motoryzację

Inflacja w listopadzie sięgnęła 7,8 proc., a ekonomiści tłumnie podnoszą prognozy na najbliższe miesiące, m.in. w związku z ogłoszonymi podwyżkami cen prądu i gazu. Takie otoczenie szczególnie wyraźnie odbija się na spółkach giełdowych, których oferta skierowana jest do indywidualnych konsumentów, przede wszystkim na detalistach spożywczych i odzieżowych. Kto zyska, a kto straci?

- Po dwóch covidowych latach w handlu 2022 będzie rokiem pod znakiem inflacji. Wzrost cen na poziomie 8 proc. oznacza, że konsumentom w praktyce znika jedna miesięczna pensja w ciągu roku i trudno oczekiwać, żeby zmiany, które wejdą w życie wraz z Polskim Ładem, zamortyzowały ten efekt. W rezultacie jest spore ryzyko, że duża część klientów zacznie zaciskać pasa albo przynajmniej przestanie zwiększać wydatki. Ucierpi na tym cały rynek, choć oczywiście najtańsze sieci dyskontowe w stopniu wyraźnie mniejszym niż ich droższa konkurencja - mówi Łukasz Wachełko, analityk Wood&Co.

Podobnego zdania jest Grzegorz Kujawski, szef działu analiz Trigon DM.

- W przyszłym roku dynamika realnego dochodu rozporządzalnego będzie najniższa od lat. To będzie też rok zmian podatkowych w ramach Polskiego Ładu, które lekko złagodzą negatywny wpływ inflacji na sytuację finansową osób w najniższym kwartylu wynagrodzeń, ale będą miały negatywny wpływ na dochody lepiej zarabiających, którzy konsumowali dobra ze średniej i wyższej półki cenowej. To wszystko zwiększa atrakcyjność tzw. segmentu value for money w całym szeregu branż konsumenckich - od sprzedaży żywności przez tekstylia po motoryzację - mówi Grzegorz Kujawski, szef działu analiz Trigon DM.

Biedronkowy wzlot

Wśród spożywczych detalistów na warszawskiej giełdzie notowany jest tylko jeden duży gracz – Dino. Analitycy bardziej przychylnym okiem patrzą jednak na jego największego konkurenta, czyli Biedronkę, wchodzącą w skład notowanego na giełdzie w Lizbonie koncernu Jeronimo Martins.

- Inflacja w artykułach spożywczych będzie nadal wysoka – rosną koszty produkcji żywności i w perspektywie najbliższych kwartałów zobaczymy jeszcze wyższe odczyty dynamiki cen. To teoretycznie sprzyja sieciom spożywczym, bo rośnie udział wydatków żywnościowych w koszyku nabywanych dóbr i usług. Niektórzy skorzystają jednak znacznie bardziej niż inni. Można spodziewać się jeszcze wyraźniejszego przepływu klientów do kanału dyskontowego, czego największym beneficjentem będzie Biedronka. Już teraz widzimy, że próbuje ona opóźniać wzrost cen na półkach, by zwiększyć obroty sklepów. Dzięki temu z jednej strony zyskuje udziały rynkowe, a z drugiej niweluje efekt niższych marż dzięki wyższym obrotom. Pewnym zakładnikiem tej sytuacji jest m.in. Dino, które musi benchmarkować się do Biedronki, gdyż klienci są bardzo wrażliwi na ceny - mówi Grzegorz Kujawski.

Łukasz Wachełko, który wśród wydających rekomendacje dla Dino analityków był do tej pory największym sceptykiem, na początku grudnia potroił cenę docelową dla spółki, którą od 2019 r. utrzymywał na poziomie 96 zł. Negatywnego nastawienia jednak nie zmienił - jego rekomendacja brzmi „sprzedaj" przy cenie docelowej na poziomie 303 zł wobec 345 zł, jakie za jedną akcję spółki płaci się na GPW.

- W handlu spożywczym Biedronka też powinna ponownie rosnąć szybciej niż rynek. Pod znakiem zapytania stoją natomiast wyniki Dino, które wyraźnie zyskiwało na tym, że jego klienci mieli grubsze portfele i mogli kupować więcej produktów premium. Oczywiście to nadal sieć z tańszego segmentu rynku, ale utrzymująca się inflacja może wywrzeć negatywny wpływ na dynamikę sprzedaży LFL – ocenia analityk Wood&Co.

Wyraźnie gorzej od spożywczych detalistów radził sobie na giełdzie w ostatnich miesiącach największy dystrybutor żywności, czyli Eurocash. Od początku nowego roku dojdzie w nim do sporej rewolucji. Główny akcjonariusz Luis Amaral po blisko dwóch dekadach przestanie być prezesem. Zastąpi go były szef PZU Paweł Surówka.

- Eurocash stanął nad przepaścią i może zrobić tylko krok do przodu. Odejście Luisa Amarala z zarządu i wejście Pawła Surówki może być sygnałem zmian w spółce, czekam więc na efekty przeglądu opcji strategicznych. Z pewnością jest wiele do zrobienia, by wyprowadzić Eurocash na prostą - pytanie, czy się uda, bo to jednak bardzo duży podmiot, a tankowcem trudno się skręca - mówi Łukasz Wachełko.

Cena czyni cuda

A co z innymi detalistami?

- Można oczekiwać, że na całym rynku z inflacją najlepiej będą radziły sobie dyskonty i inne tańsze formaty. I tak dla przykładu w AmReście fast-foody będą miały lepsze wyniki niż restauracje z obsługą kelnerską, CCC powinno wypadać lepiej niż szeroki rynek obuwniczy, a w LPP sklepy Sinsay, które można traktować jako bezpośrednią odpowiedź na Pepco, będą radzić sobie lepiej niż reszta portfela, co zresztą już wyraźnie widać w wynikach - mówi Łukasz Wachełko.

W ubiegłym tygodniu, przy okazji ogłoszenia wyników rocznych, prezes Pepco Andy Bond podkreślał, że w najbliższych okresach kluczowe będzie utrzymywanie kosztów pod kontrolą i zachowywanie niskich cen, dzięki czemu można wykorzystać presję inflacyjną do zwiększenia udziału rynkowego.

- W branży odzieżowej detaliści muszą borykać się z wyższymi kosztami produkcji i frachtu, a ze względu na ulokowanie produkcji w Azji nie sprzyja im też słaby złoty. W kontekście spółek giełdowych za największego wygranego uważamy LPP ze względu na markę Sinsay, która powinna w dalszym ciągu zwiększać udziały rynkowe. Działa ona w podobnym segmencie cenowym co Pepco, dla Pepco jednak, z uwagi na profil klientów, fundamentem biznesu jest utrzymanie pozycji lidera cenowego, tymczasem Sinsay ma nieco większe pole manewru i może wypracowywać wyższe marże - mówi Grzegorz Kujawski.

Inwestorzy giełdowi nie powinni też pomijać spółek z innych segmentów rynku, które mogą skorzystać na zaciskaniu pasa przez indywidualnych konsumentów.

- Przy najszerszym spojrzeniu na dobra konsumenckie za największych potencjalnych wygranych przyszłorocznego otoczenia makroekonomicznego uważamy dystrybutorów motoryzacyjnych, takich jak Inter Cars. Przy problemach z dostępnością elektroniki i wyższych cenach nowych samochodów wzrasta czas użytkowania pojazdów, a co za tym idzie popyt na części zamienne, w zakresie których wyższe koszty w obecnym otoczeniu rynkowym mogą być łatwo przerzucone na konsumenta - mówi Grzegorz Kujawski.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane