- Poprzedni zarząd był dobrze odbierany, więc inwestorom zmiana prawdopodobnie nie przypadnie do gustu - tak Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale, komentował dla agencji Bloomberg informację o tym, że Mirosław Bieliński po upływie kadencji nie został ponownie wybrany do pełnienia funkcji prezesa Energi.

Kurs spółki na otwarciu sesji spadał symbolicznie, ale podaż przyciskała coraz mocniej z każdą godziną. Około godz. 15.00 kurs spadał o prawie 6 proc. Oznacza to, że kapitalizacja stopniała o 670 mln zł. To 20 mln zł więcej niż wyniósł w ubiegłym roku jednostkowy zysk spółki (skonsolidowany sięgnął 982 mln zł) i 70 mln zł więcej niż trafi w formie dywidendy do kieszeni akcjonariuszy (1,44 zł na akcję). O dywidendzie zdecydowało dziś walne zgromadzenie. Dzień przyznania prawa do dywidendy to 7 maja, a jej wypłaty 21 maja.
O zmianach w zarządzie zdecydowano natomiast we wtorek na posiedzeniu rady nadzorczej. Prezesem zarządu został Andrzej Tersa, który wcześniej kierował takimi firmami, jak Energa Hydro i PGE Energia Odnawialna. Do władz spółki weszli także Szymon Kędra i Jolanta Szydłowska. Oznacza to, że z pracą w koncernie pożegnać się musieli nie tylko prezes Mirosław Bieliński, ale także wiceprezesi - Roman Szyszko i Wojciech Topolnicki. Formalnie wszyscy stracili stanowiska w związki z upływem kadencji.
Bartłomiej Kubicki z Societe Generale nie wyklucza, że roszada jest związana z planami konsolidacji sektora energetycznego. Zgodnie z zamiarami rządu, Energa miałaby się połączyć z PGE. Szczegóły procesu mają zostać podane w połowie roku.Zmian we władzach Energi komentować nie chciała Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzecznik resortu skarbu, który jest w posiadaniu 51 proc. akcji spółki, dających prawo do 64,1 proc. głosów na WZA.