Kurs złotego na razie radzi sobie z politykami

Lesław Kretowicz, Beata Tomaszkiewicz
opublikowano: 2001-06-08 00:00

Kurs złotego na razie radzi sobie z politykami

W czwartek kursy walut na rynku międzybankowym kształtowali politycy. Inwestorzy są zaniepokojeni możliwością przeforsowania w Sejmie ustawy ograniczającej zarobki w Narodowym Banku Polskim i Radzie Polityki Pieniężnej. W czwartek rano, tuż przed planowanym głosowaniem, kurs złotego spadł wobec dolara i euro.

Rano, w oczekiwaniu na efekty głosowania, złoty słabł. Za dolara płacono 4,0115 zł wobec 3,9960 zł w środę, a za euro 3,4009 zł wobec 3,3948 zł dzień wcześniej. Po odłożeniu głosowania kurs złotego wzrósł nawet ponad kurs otwarcia i cena dolara wyniosła 3,9875 zł, zaś euro 3,3792 zł. Ostatecznie głosowanie ma odbyć się dziś.

Szef banku centralnego Leszek Balcerowicz zdecydował się ujawnić wysokość pensji zarządu NBP i członków RPP. Prezes NBP w 2000 r. zarabiał miesięcznie średnio 44,5 tys. zł. Jego I zastępca 36,2 tys. zł, a wiceprezes 33,7 tys. zł. Średnie wynagrodzenie w RPP wyniosło 25,8 tys. zł.

Podzielona RPP

Propozycja obniżki płac członków RPP spotkała się z reakcją Bogusława Grabowskiego, który określił ją mianem „zemsty albo szantażu”, ponieważ rada nie chce ugiąć się pod zadaniami polityków domagających się obniżki stóp procentowych. Jego zdaniem, negatywna decyzja Sejmu może przyczynić się do rezygnacji kilku członków RPP.

— Nikt z członków nie zrezygnuje w połowie kadencji — uspokaja Janusz Krzyżewski, inny przedstawiciel RPP.

Problem NBP

Członkowie RPP martwią się przede wszystkim o to, że z NBP mogą odejść w wyniku redukcji płac najlepsi fachowcy. NBP pod tym względem nigdy nie był konkurencyjny w stosunku do dużych banków komercyjnych.

— To kolejna już próba obniżenia płac w NBP. Kolejny raz także myli się bank, który przynosi budżetowi kolosalne dochody, z organami administracji. Ministerstwa i samorządy te dochody przejadają. Dlatego nie można zrównywać zarobków osób pracujących w tak różnych instytucjach — uważa Grzegorz Wójtowicz, członek RPP, który obniżenie płac w banku centralnym odbiera jako próbę upolitycznienia tej instytucji.

Posłowie-wnioskodawcy proponują, by płace członków RPP, które wynoszą obecnie według źródeł bankowych od 24 tys. do 40 tys. zł miesięcznie, zostały obniżone o połowę. Janusz Krzyżewski ujawnił, że miesięcznie otrzymuje 25 643 zł brutto.

Ekonomiści bronią

Naciski polityczne na członków rady wywołała także reakcję Polskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Biznesu.

— Mamy do czynienia z kulminacją zdumiewających wydarzeń wykraczających poza sferę ekonomiczną — mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE i członek PSEB.

Na razie zawirowanie wokół rady nie odbija się znacząco na kursie naszej waluty. Sytuacja złotego jest na tyle stabilna, że nie reaguje gwałtownie na plotki, lecz na fakty. Jednak jeżeli niektóre plotki zmaterializują się, może to mieć wpływ na wycenę złotego.

— Zachowanie obligacji pięcioletnich pokazuje, że rynek może reagować nawet na plotki — ostrzega Janusz Jankowiak.

Główny ekonomista BRE Banku uważa jednak, że negatywna dla RPP decyzja Sejmu nie musi oznaczać automatycznej obniżki kursu rodzimej waluty. Najważniejsze w tej sytuacji jest zachowanie członków rady, a także prezydenta, któremu przysługuje prawo veta.

Kolejny cios parlamentu

Zdaniem ekonomistów, zdecydowanie groźniejszy dla polityki gospodarczej i monetarnej jest wczorajszy wniosek grupy posłów o odwołanie minister skarbu Aldony Kameli-Sowińskiej. Konsekwencje jej odwołania mogą być nieprzyjemne. Spółki, które są w trakcie prywatyzacji — np. TP SA — ulegną zdecydowanej przecenie. Stracą na tym zarówno akcjonariusze, firma oraz Skarb Państwa. Drugim negatywnym aspektem odwołania ministra odpowiedzialnego za prywatyzację jest możliwość jej zahamowania.

— Proces prywatyzacji stanął pod znakiem zapytania. Logiczną konsekwencją opóźnienia prywatyzacji są mniejsze wpływy do budżetu — mówi główny ekonomista BRE Banku.

Zatrzymanie prywatyzacji oznaczałoby zwiększone potrzeby pożyczkowe budżetu państwa. Mniejsze wpływy do budżetu mogą oznaczać też głęboką korektę kursów na rynku walutowym i na giełdzie.

— Oczekiwania na pieniądze z prywatyzacji są jednym z czynników, który utrzymuje mocnego złotego. Jeżeli na skutek wotum nieufności odejdzie minister skarbu, to ciągłość prac prywatyzacyjnych i wpływy budżetowe w wysokości 18 mld zł będą zagrożone — mówi Krzysztof Rybiński, główny ekonomista ING Barings.