Laude Smart Intermodal, transportowa spółka z Torunia należąca do ATS, znaczącego importera stali z Ukrainy do Unii Europejskiej, działa za wschodnią granicą od 2013 r. (ma też spółki w Niemczech i na Litwie). Obecnie zatrudnia tam 23 osoby, co stanowi mniej niż 10 proc. całego jej personelu. Ma biura w Zaporożu, Dnieprze i Winnicy. Wszyscy lokalni pracownicy po ataku Rosji w lutym 2022 r. zdecydowali się kontynuować pracę w Ukrainie. Rynek ten generuje 20-40 proc. przychodów spółki.
Tabor pod ostrzałem
– Winnica jest dalej od frontu, ale z Zaporoża do linii rozdzielenia jest 40 km. Tam jest najciężej i tam mamy najwięcej ludzi. Zaczynaliśmy w Ukrainie od transportu stali, dlatego działaliśmy w tamtym rejonie – mówi Pavel Kalasko, wiceprezes ds. rynków wschodnich w Laude.
Co najbardziej utrudnia firmie funkcjonowanie w wojennych realiach? Pavel Kalasko wymienia niestabilność polityczną i gospodarczą, trudności w logistyce i zmiany w łańcuchach transportowych, a także potencjalne problemy z regulacjami prawnymi i podwyżkami podatków, skomplikowane procedury celne i duże ryzyko inwestycyjne.
– Codziennie nasze wagony i kontenery narażone są na rosyjskie ostrzały – mówi wiceprezes Laude.
Mimo zagrożenia firma uważa, że z jej perspektywy warto być w Ukrainie. Widzi szanse na wzrost popytu na jej usługi w związku z odbudową kraju, możliwość rozwoju w nowych sektorach i wzmocnienie współpracy z lokalnymi partnerami.
– Jesteśmy tam już od lat. Mamy doświadczenie, znajomość rynku i kontakty. To ważny kapitał. Firmy z Polski na razie się tam nie angażują, bo boją się ryzyka, jakiego my doświadczamy na co dzień. My jednak nie mieliśmy wyboru. Nasz tabor by stał, gdybyśmy sprowadzili go do Polski, a w Ukrainie intensywnie pracuje – tłumaczy Pavel Kalasko.
Największe straty spółka poniosła po upadku Azowstalu w Mariupolu – zostało tam ok. 500 kontenerów i 250 platform podkontenerowych. Obecnie Laude ma w Ukrainie 1,5 tys. platform i 3,5 tys. kontenerów, z czego część służy jako tymczasowe magazyny. Po wybuchu pełnoskalowej wojny część taboru udało się tam przewieźć z Rosji, gdzie wcześniej firma też działała.
– Mamy najwięcej kontenerów w kraju, co daje nam 30-procentowy udział w rynku. 1,2 tys. wagonów jest naszych, a 300 wynajętych – głównie z krajów bałtyckich. Po zamknięciu granic z Rosją i Białorusią Litwini i Łotysze nie mogli ich już zabrać, a ze względu na szerokość torów nie opłacałoby się ich przewozić przez Polskę, więc nam je wynajmują – wyjaśnia Pavel Kalasko.
Szacuje, że udział transportu kontenerowego w rynku przewozów koleją w Ukrainie wynosi ok. 3-4 proc., czyli wielokrotnie mniej niż na Zachodzie. Kiedy Laude zaczynała działalność w tym kraju, udział nie przekraczał 2 proc.
Aspiracje pioniera
– Zmieniliśmy ukraiński rynek przewozów. Można powiedzieć, że odpowiadamy za proces konteneryzacji. Klienci to doceniają i chcą pracować z liderem, a nie z tymi, którzy go kopiują. Konteneryzujemy kolejne branże. W branży stalowej na początku byliśmy jedyni, potem pojawiły się trzy, cztery nowe spółki. Kiedy zajęliśmy się zbożem, też byliśmy pierwsi, a teraz są dziesiątki firm, które chcą wozić zboże w kontenerach. Jednak to my mamy najlepszą technologię i know-how – mówi wiceprezes Laude.
Firma planuje rozszerzenie działalności o transport gazu i paliw. Dostawy przez rurociągi zostały wypowiedziane, a transport morski jest bardziej niebezpieczny niż kolejowy.
– Mamy własne, innowacyjne projekty kontenerów, które obecnie testujemy i zlecamy ich produkcję – twierdzi Pavel Kalasko.
Laude chce też zainwestować w nowy terminal przeładunkowy w środkowej Ukrainie - szuka już lokalizacji.