Jacek Krawiec, prezes zarządu Orlenu, już w grudniu rozstanie się z kilkunastoma swoimi dyrektorami.
Spośród 60-70 menedżerów średniego szczebla w koncernie paliwowym, którym wkrótce wygasają kontrakty, zwolniony ma być co czwarty. Prawdopodobnie posadę straci m.in. William Kozik, dotychczasowy dyrektor ds. sprzedaży w płockiej firmie.
Z częścią dyrektorów, którym kończą się kontrakty, ale mają pozostać w spółce, zarząd prowadzi negocjacje. Według biura prasowego Orlenu, dotyczą one "uregulowania stosunku pracy na mocy umów na czas nieokreślony". Wielu menedżerów chciałoby nadal pracować w spółce, ale — niestety dla nich — nie dostali zaproszenia na rozmowy. Mają o to pretensje do prezesa Jacka Krawca.
Najmniej sytuacją denerwują się ci, których nie obowiązuje zakaz konkurencji. Już 2 stycznia będą mogli podjąć pracę np. w BP Polska lub w rosyjskim Łukoilu.
Władze firmy uważają, że obecna rotacja menedżerska w firmie to normalne zjawisko. To zresztą nie pierwsza redukcja menedżementu w Orlenie. Przez ostatnie trzy lata straciła tam pracę prawie połowa spośród 120 dyrektorów i wicedyrektorów.