Lektury

Marek Matusiak
opublikowano: 1999-11-29 00:00

LEKTURY

Grosz do grosza

Dojrzałe gospodarki starają się wciągnąć do gry na giełdzie całe społeczeństwo. Służą temu kluby drobnych inwestorów.

Kluby skupiają osoby, które w pojedynkę mają niewielkie fundusze. Zakładają więc wspólnotę, by razem decydować, jak pieniądze wydawać na giełdzie. Skromne sumy, które każdy z członków grupy wkłada do wspólnego koszyka, kumulują się w pokaźne kwoty. Na przykład we Francji przeciętny klub zawiaduje portfelem wartym 200 tys. franków, a średni portfel jednej zrzeszonej w nim osoby to równowartość około 13 tys. franków. Biorąc pod uwagę, że nad Sekwaną takich organizacji jest aż 18 tys., daje to ogromną finansową siłę. Nic dziwnego, że kluby stały się pożądanymi klientami domów maklerskich. Te ostatnie często same inicjują ich powstanie, zapewniając sobie dopływ stałych zleceń. Co więcej, delegują do nich specjalnych pracowników, którzy mają edukować debiutujących giełdowych graczy i doradzać im, jak inwestować.

Działalność francuskich klubów regulują specjalne, przychylne im przepisy. Jak choćby ten, że ich członkowie nie muszą płacić podatku od zysku kursowego. Dowodzi to, że nie tylko bankom i biurom maklerskim, ale i państwu bardzo zależy na takiej aktywności obywateli. Wspierając działalność tego typu stowarzyszeń, władze chcą przyciągnąć na giełdę pieniądze osób, które w innej sytuacji pewnie w ogóle nie zainteresowałyby się parkietem.

„Businessman Magazine“ XI/1999

Kapitał szansy

W Polsce mamy kilka milionów małych firm. W większości są to przedsiębiorstwa niedoinwestowane, zatrudniające dwie, trzy osoby. Wielu właścicieli ma pomysł na biznes, ale przeszkodą w jego realizacji jest brak kapitału. W realizacji dobrego pomysłu mogą im pomóc fundusze venture capital. Istotą ich działalności jest udzielanie wsparcia finansowego firmom o dużym potencjale rozwoju.

Finansowanie przedsięwzięć dzięki wsparciu kapitałowemu tych funduszy jest bardzo popularne na całym świecie. Działalnością tego typu zajmują się nie tylko instytucje finansowe, lecz także fundacje, agencje rządowe, władze lokalne, a nawet szkoły wyższe. W Polsce ciągle traktuje się tę formę dokapitalizowania firmy z dużą rezerwą. Obawa wynika przede wszystkim z niewiedzy. Ludzie reagują podejrzliwie, gdy słyszą, że ktoś jest gotów dać im coś „za darmo”.

Oferta funduszu venture capital nie ma nic wspólnego z kredytem bankowym. Fundusz nie pożycza pieniędzy, lecz inwestuje je w wybraną spółkę, obejmując w zamian określony pakiet akcji. Jest to więc najtańsza, bo nieoprocentowana forma uzyskania kapitału. Ryzyko podejmuje jedynie fundusz, który musi mieć pewność, że biznesplan przedstawiony przez spółkę ma szansę powodzenia.

„Wprost“