Lepper: Wiele razy przychodził człowiek i trzeba było mu pomóc

PAP
opublikowano: 2008-11-19 11:15

Wiele razy było tak, że przychodził do mnie człowiek i trzeba było mu pomóc - mówił w środę Andrzej Lepper przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków. Dodał, że zawsze podkreślał, by sprawy załatwiać zgodnie z przepisami.

Lepper we wstępnym oświadczeniu dla komisji powtarza to, co zeznawał jako świadek na procesie Piotra Ryby i Andrzeja K. oskarżonych w sprawie afery gruntowej. Tam także oświadczył, że Piotr Ryba (który stoi dziś przed sądem pod zarzutem powoływania się na wpływy w ministerstwie rolnictwa) przyszedł do niego w sprawie działki k. Mrągowa do odrolnienia, a on przekazał sprawę szefowi swego gabinetu politycznego Maciejowi Jabłońskiego, by załatwili to - ale zgodnie z prawem.

Odnosząc się do akcji CBA, Lepper uznał ją za nielegalną, bo według niego Biuro nie miało prawa wytwarzać fałszywe dokumenty, a nawet agenci nie mogli używać fałszywych nazwisk. Namawiał komisję, by zbadała, od kiedy założono mu podsłuch, do czego używano nawet specjalnego bezzałogowego samolotu. "Minister Zbigniew Ziobro i szef CBA Mariusz Kamiński mówili, że akcja na początku mnie nie dotyczyła. Liczę, że komisja to sprawdzi" - apelował Lepper.

Przypomniał też, że spotykał się z Ziobrą, gdzie miał usłyszeć o akcji CBA i to w ten sposób się o niej dowiedział. "Uznałem to za dobrą rzecz, gdy konstytucyjny minister, którym byłem, jest o czymś takim informowany" - dodał. Ziobro zaprzeczał, by ostrzegał Leppera i zaprezentował nagranie na dyktafonie, o którym mówił, że to "polityczny gwóźdź do trumny Andrzeja Leppera". Lepper zauważył, że gdy był przesłuchiwany w tej sprawie w prokuraturze i przesłuchiwany był też Ziobro, minister nie mówił nic, że ma takie nagranie. (PAP)