Komisja Europejska ostatecznie odrzuciła polski wniosek o zmianę metodologii liczenia zadłużenia publicznego.
Eurostat, mierząc zadłużenie krajów, nie będzie uwzględniał kosztów reformy emerytalnej, jak chciała Polska i osiem innych krajów członkowskich.
— Ministerstwo Finansów dostało z Brukseli pismo, w którym Komisja Europejska (KE) informuje, że nie przychyla się do postulatu zmian w metodologii liczenia długu publicznego — mówi Magdalena Kobos, rzecznika resortu.
Tym samym drastycznie spadły szanse, że na rozpoczynającym się w czwartek unijnym szczycie zapadnie pozytywna decyzja w tej sprawie. Polska i osiem innych krajów, które przeprowadziły reformę emerytalną, liczyły, że dzięki poparciu Komisji Europejskiej przekonają przywódców pozostałych krajów członkowskich do zmian metodologii liczenia długu. Komisja wysyłała wcześniej sygnały, że aprobata dla naszego postulatu z jej strony jest możliwa. Poparcia jednak nie ma, więc nasza pozycja negocjacyjna mocno się osłabiła.
— Nie uważamy sprawy za zamkniętą. Liczymy, że na Radzie Europejskiej uda nam się przekonać inne kraje do naszych propozycji — mówi Magdalena Kobos.
Polska odniosła połowiczny sukces. Najprawdopodobniej KE utrzyma dotychczasowe obietnice, że choć Eurostat nie zmieni metodologii, to Bruksela będzie łagodniejszym okiem patrzeć na nasze wskaźniki fiskalne, np. kiedy będzie podejmować decyzje o procedurze nadmiernego deficytu i przyjęciu do strefy euro. Teoretycznie umożliwi też Polsce zmianę krajowej metodologii liczenia długu publicznego, tak by uniknąć ryzyka przekroczenia progów ostrożnościowych.
Jednocześnie rząd zamierza reformować same OFE. Przedstawiony w piątek projekt, przygotowany przez zespół ekspertów Michała Boniego, zakłada, że w ramach funduszy emerytalnych powstaną dwa rodzaje subfunduszy: bardziej agresywne dla osób młodych i ostrożniejsze dla pracowników zbliżających się do emerytury (decyzję o zamianie subfunduszy będzie można podjąć między 50. a po 60. rokiem życia).