Liść na wagę złota

Karolina Guzińska
opublikowano: 2006-05-19 00:00

„Tea time” to dla wielu Brytyjczyków świętość. A w epoce industrialnej próbowano znieść przerwy na herbatę, twierdząc, że rozleniwia ona pracowników…

Jak przetrwać czas od lunchu do kolacji podawanej o ósmej wieczorem? Wypić o piątej herbatkę z przekąskami — na taki pomysł wpadła w XVII w. księżna Anna Bedford. W następnym stuleciu moda na popołudniową herbatę na stałe zagościła w arystokratycznych i mieszczańskich domach. Kosztownym napojem raczono rodzinę i gości — służba zadowolić się musiała zaparzanymi ponownie fusami.

Wielka przegrana

Brytyjczycy piją herbatę na okrągło, poczynając od porannej „early morning tea”, po słynny five o’clock. O tej porze na stoły wjeżdżają eleganckie, srebrne imbryki — przygotowanie tradycyjnego „fajfa” to prawdziwy ceremoniał. Do rozgrzanego czajniczka wsypuje się liście i zalewa wrzątkiem. Potem imbryk stoi pod przykryciem przez 5 minut. Zaparzoną herbatę wlewa się do porcelanowych filiżanek napełnionych wcześniej odrobiną mleka. Cukier dodaje się na końcu. Herbacie towarzyszą cienko krojone kanapki z pastą rybną i ogórkiem, słodkie bułeczki z rodzynkami (scones), dżem i gęsta śmietana — popularna zwłaszcza w zachodniej Anglii — grzanki z masłem, naleśniki, keks, biszkopt z dżemem, czekoladowe eklery, szkockie kruche ciasto...

Rytuał powtarza się od stuleci, toteż mało kto pamięta, że zanim Brytyjczycy ulegli namiętności do herbaty, przez sto lat ich ulubionym napojem pozostawała… kawa! Pierwszą kawiarnię na Wyspach założono w 1650 r. w Oksfordzie, kolejną — dwa lata później w Londynie. Kwitło w nich życie — dziennikarze redagowali gazety, lekarze przyjmowali pacjentów, kupcy zawierali umowy, prawnicy udzielali porad... Kawiarnie nazywano wówczas „uniwersytetami za pensa” — tyle kosztowała kawa, nic więc dziwnego, że przesiadywali w nich studenci. W 1720 r. działało w Wielkiej Brytanii niemal 9 tys. kawiarni, mimo to kawa przegrała z herbatą. Obniżono bowiem, pod koniec XVIII stulecia, podatki herbaciane — Kompania Wschodnioindyjska mogła dostarczać ją taniej. Nie bez znaczenia też było, że herbatę zaparzało się łatwiej. Kawowe ziarna, sprzedawane w stanie surowym, trzeba było w domu uprażyć, zmielić… Wiele kawiarni „przebranżowiło” się więc na herbaciarnie, wtopione dziś w angielski pejzaż.

Susz w posagu

Zwyczaj picia herbaty przywiozła na Wyspy Katarzyna Braganza, portugalska księżniczka wydana za Karola II Stuarta (1630-1685). Królowa — w której posagu znalazła się ogromna skrzynia chińskiej herbaty — zapraszała arystokratyczne damy na drobne przekąski, popijane aromatycznym naparem. Panowie zaś delektowali się nim w restauracjach odwiedzanych przez inteligencję, poetów czy maklerów giełdowych. Do 1717 r., kiedy Thomas Twining otworzył pierwszą herbaciarnię dla pań, był to napój podawany wyłącznie w męskich klubach. Inicjatywa Twininga wyzwoliła lawinę — powstało mnóstwo eleganckich herbaciarni połączonych zazwyczaj z czytelniami i bibliotekami. Herbata towarzyszyła ważnym spotkaniom i zwykłej rozrywce — podawano ją m.in. podczas wieczorów tanecznych czy pokazów sztucznych ogni w Vauxhall oraz w Ogrodach Ranelagh. Także w „herbacianych ogrodach”, otwieranych w każdą sobotę i niedzielę, organizowano tańce — straciły one popularność dopiero podczas II wojny światowej…

— Początkowo na herbatę, obciążoną wysokimi podatkami, mogli sobie pozwolić tylko najzamożniejsi — drogie listki sprzedawano na licytacji. Przypisywano im wyjątkowe właściwości. Thomas Garway, pierwszy sprzedawca herbaty w Anglii, zalecał ją jako lek na wszelkie dolegliwości. Twierdził, że częste picie herbaty sprawia, iż człowiek cieszy się witalnością i zdrowiem aż do późnej starości — opowiada Piotr Hlawiczka z Brytyjskiej Centrali Turystycznej VisitBritain.

Ceny herbaty rosły wraz z jej popularnością, kwitł również przemyt. Kontrabandę przewozili nawet księża! Anglicy sprowadzali herbatę z Kantonu — kupowanie jej taniej, w Holandii, długo było zakazane. Import z Niderlandów zalegalizowano dopiero pod koniec XVII w.

— By bezpiecznie przewozić towar, król Anglii nakazał budowę floty kliprów. Jeden z najsławniejszych i najszybszych kliprów herbacianych, Cutty Sark, zachował się do dziś. Stoi nad Tamizą, w londyńskim muzeum morskim — dodaje Piotr Hlawiczka.

Podstęp botanika

Pierwszą własną plantację herbaty Brytyjczycy założyli w XIX w. Okazało się, że wegetacji krzewów sprzyja klimat kolonii — prowincji Assam (Indie) oraz Cejlonu, dzisiejszej Sri Lanki.

— Angielski botanik, Robert Fortune — doskonale władający językiem chińskim — przebrał się za Chińczyka i przez cztery lata poznawał pilnie strzeżoną tajemnicę uprawiania herbacianych krzewów. Gdy posiadł niezbędną wiedzę, wykradł cenne sadzonki i założył plantację herbaty na Cejlonie. Chiny straciły monopol na produkcję, a my delektujemy się dziś smakiem cejlońskiej herbaty — sumuje Piotr Hlawiczka.

Obniżyło to ceny herbaty i przysporzyło Wielkiej Brytanii zysków, rozkwitły też herbaciarnie — w początkach XX w. na wieczorkach tanecznych raczono się już herbatą z kolonii.

— W Cumbrii, regionie północnej Anglii, wytyczono szlak herbaciany. W niezliczonych herbaciarniach, położonych w zachwycającej scenerii, można spróbować setek rodzajów wyśmienitej herbaty. Niedaleko szlaku znajduje się również fabryka legendarnej porcelany Wedgwooda — przypomina Piotr Hlawiczka.

Zwyczaj picia herbaty przyczynił się bowiem do rozwoju rodzimych fabryk porcelany. Większość powstała w regionie Midlands, potocznie zwanym „The Potteries”. Produkuje się tu porcelanę Wedgwooda czy Royal Doulton. A początkowo naczynia do herbaty sprowadzano z Chin — pierwszymi filiżankami używanymi przez Brytyjczyków były pozbawione „uszek” czarki.

— Zwiedzając liczące 250 lat zakłady Wedgwooda, miłośnicy herbaty poznają również jej historię, zaglądając do fabrycznego muzeum. Z kolei w Cardew Tea Pottery w Dartmoor każdy może stworzyć własne dzieło z gliny. To doskonała zabawa nie tylko dla dzieci, ale również dla dorosłych, którzy chcieliby przywieźć sobie pamiątkę — uważa Piotr Hlawiczka.

Najsłynniejsze brytyjskie muzeum herbaciane — Bramah Museum of Tea and Coffee — mieści się w Londynie przy Southwark Street 40. Warto tu zajrzeć, by poznać 400-letnią historię herbaty na Wyspach Brytyjskich. Wystawiono ceramikę, wyroby metalowe i grafikę związaną z herbatą, jej sadzeniem, parzeniem oraz handlem. Goście skosztują też autentycznej brytyjskiej herbaty liściastej. Taką pili wszyscy, póki nie wyparła jej herbata w torebkach…