Produkcja samochodów z napędem elektrycznym wymaga dostaw nieco innych surowców niż w przypadku aut konwencjonalnych. Dla sektora wydobywczego oznacza to konieczność znacznego zwiększenia produkcji niektórych z nich, a dla inwestorów — istotne zmiany cen metali i zawirowania rynkowe.

— Jednym z głównych skutków jest wzrost popytu na miedź, który wspiera także zużycie rudego metalu w innych nowoczesnych rozwiązaniach, jak chociażby systemy smart home. Produkcja samochodów elektrycznych wymaga wykorzystania około dwa razy większych ilości miedzi niż produkcja samochodów z silnikami spalinowymi — mówi Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Wielkim beneficjentem wzrostu popularności e-aut są metale wykorzystywane w produkcji baterii do tych pojazdów. O ile jeszcze do niedawna producenci baterii litowo-jonowych wytwarzali głównie na potrzeby elektroniki użytkowej, o tyle w 2030 r. — według ośrodka BloombergNEF — 90 proc. będzie wykorzystywane w e-autach. To oznacza ogromny potencjał wzrostu popytu m.in. na nikiel, kobalt i lit, co nie umknęło uwadze inwestorów.
— O ile standaryzowany rynek niklu już od dłuższego czasu istniał, o tyle rosnące zainteresowanie kobaltem i litem dopiero ostatnio doprowadziło do utworzenia standaryzowanych kontraktów terminowych na te metale — komentuje Dorota Sierakowska.
Zaznacza, że producenci elektryków, zwłaszcza Tesla, preferują jednak użycie w bateriach niklu kosztem kobaltu, którego produkcja jest skupiona w Demokratycznej Republice Konga, gdzie wykorzystuje się pracę dzieci, a niestabilność polityczna uniemożliwia zagwarantowanie pewności dostaw. Giganci wydobywczy, jak BHP Group i Rio Tinto, unikają zaangażowania w produkcję kobaltu. Po licie natomiast zbyt wiele sobie nie obiecują. Peter Beaven z BHP Group słabo ocenia perspektywy rynku ze względu na oczekiwania obfitej podaży. Fundusz Global X Lithium & Battery Tech ETF, inwestujący w producentów litu, w ostatnich latach nie dał zarobić inwestorom. W tej sytuacji BHP Group zdecydowanie stawia na nikiel.
— Naszym zdaniem rynkowe ceny niklu będą przekraczać koszty wydobycia zarówno w średnim, jak i długim terminie — mówi Eduard Haegel, który w BHP Group odpowiada za rozwój projektu wydobycia tego metalu w Australii.
Inny potentat wydobywczy, Anglo American, obstawia, że zmiany technologii produkcji baterii będą sprzyjały większemu użyciu w nich platyny i palladu. Notowania palladu wzrosły od dołka z 2016 r. prawie pięciokrotnie, bo zaostrzanie norm emisji wspiera popyt na metal używany w katalizatorach aut spalinowych. Stawianie w długim terminie na platynę i pallad może okazać się bardzo ryzykowne, bo metale te wciąż nie mają w produkcji baterii istotnego zastosowania.