Import tego gazu ostatnio spadał, bo kraje Europy szukają tanich źródeł dostaw. Powszechna jest też ich dywersyfikacja poprzez interkonektory, terminale LNG i nowe rurociągi.
Europejski rynek LNG w roku 2015 podlegał dużym wahaniom cen i wielkości sprzedaży. Według Ashishi Sethi kierującego rynkiem analiz energetycznych Azji i Pacyfiku w Bloomberg New Energy Finance, przy stabilnym zapotrzebowaniu na gaz w Europie wahania te świadczą o tym, że państwa Unii Europejskiej szukają już nie tyle gazu, ile taniego gazu. Jak stwierdził przy tym Nicholas Potter, analityk Barclays, takie postępowanie Europejczyków sprawi, że tradycyjni dostawcy z Bliskiego Wschodu i basenu Atlantyku będą z większą żarliwością poszukiwali rynków zbytów dla LNG w północno-zachodniej Europie i wywrą presję na ceny w europejskich hubach gazowych. — Gazprom, który posiada ograniczoną liczbę punktów sprzedaży, prawdopodobnie nadal będzie zwiększał eksport do Europy, aby zrównoważyć spadek cen, które są powiązane z ropą — dodaje Nicholas Potter. Jak stwierdzają przy tym analitycy Bloomberg, cenom gazu może pomóc tylko ostra zima, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie zapasy są niskie, a ewentualne spadki temperatury mogą sprzyjać transakcjom natychmiastowym, w trakcie których uzyskuje się wyższą cenę. Jednak i tu dostawcy tacy jak Katar mogą zderzyć się z rosyjskim Gazpromem, który dostarcza gaz rurociągami i ostatnio znacznie obniżył ceny. Jak przyznał wiceprezes Gazpromu Export, Walerij Niemow, w 2014 r. rosyjski gaz kosztował 340 USD, zaś w obecnym roku cena spadła do 327 USD i możliwe są dalsze spadki, wraz z sytuacją na rynku.
Europa ważna dla LNG
Pierwszym powodem, dla którego to nasz kontynent decyduje o obrazie rynku LNG, jest to, że Europa aż 70 proc. swojego zapotrzebowania na gaz pokrywa z importu. W 2020 r. będzie potrzebowała 40 mln ton gazu, ale w 2025 r. już 74 mln ton. Drugim powodem jest bardzo zgodna polityka wszystkich krajów Unii Europejskiej dotycząca LNG. Zarówno Parlament Europejski, mimo licznej obecności posłów proekologicznych, jak i Komisja Europejska zgodnie zakładają, że polityka energetyczna UE teraz i w przyszłości zawiera LNG jako jeden z głównych składników. Przy pomocy LNG łatwiejsze jest bowiem osiągnięcie bezpieczeństwa energetycznego. Można to zapewnić przez dywersyfikację dostaw z Azji, Bliskiego Wschodu czy USA, lub intensyfikację poszukiwań własnych (np. na obszarach arktycznych). Bardzo ważne jest także ułatwienie dystrybucji drogą morską zamiast gazociągami, dzięki któremu zmniejsza się ryzyko problemów związanych z ewentualnymi przerwami w dostawach na skutek awarii, konfliktów międzypaństwowych czy po prostu wymuszania podwyżki cen.
W energetycznym miksie gazowym Unii Europejskiej stosunkowo wysoki jest przy tym udział produkcji wewnątrzwspólnotowej, co związane jest m.in. z wydobyciem gazu w Holandii. Natomiast stosunkowo największa produkcja lokalna w krajach, które są importerami gazu, charakteryzuje Wielką Brytanię, Polskę, Rumunię i Chorwację. Mimo jednolitej polityki energetycznej na poziomie Komisji Europejskiej jednolitości w dywersyfikacji źródeł zakupu gazu wcale nie widać na poziomie państw członkowskich UE. Wiele z nich jest w dużym stopniu uzależnionych od jednego typu dostaw. Czasami chodzi o jedynego dostawcę, a kiedy indziej o jedyny sposób dostawy (np. rurociągami). Zjawisko to widać szczególnie wyraźnie w państwach Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie źródłem dostaw są zwykle rurociągi i umowy z Federacją Rosyjską. Jak stwierdzał raport amerykańskiego EIA (The U.S. Energy Information Administration), Rosja eksportuje aż 76 proc. swojego gazu, zwykle do państw Europy Zachodniej. Zdecydowanym monopolistą na tym rynku jest Gazprom, choć uruchomienie w Federacji Rosyjskiej systemu aukcji na transakcje natychmiastowe gazem LNG i liberalizacja całego rynku dostaw może znacznie ograniczyć monopol tego dostawcy. Niemal wszystkie państwa UE dokonują przy tym działań dywersyfikacyjnych; największymi z nich są inwestycje w duże terminale LNG oraz połączenia międzysystemowe (interkonektory). W przypadku terminali LNG możliwy jest bowiem zakup gazu z około 20 krajów dysponujących podobną infrastrukturą wysyłkową, czyli terminalami skraplającymi. Liczba potencjalnych dostawców przy tym rośnie, według Bloomberg Energy News w 2025 r. wzrośnie z obecnych 20 do 30. Interkonektory i terminale LNG przy okazji wzmacniają pozycję negocjacyjną wobec tradycyjnych dostawców (w przypadku państw UE najczęściej Rosji) i umożliwiają stworzenie konkurencyjnych rynków, bazujących na różnych źródłach zaopatrzenia.
Kluczowe terminale
Na rynku terminali LNG w Unii Europejskiej dominuje przede wszystkim Hiszpania, posiadająca 5 działających terminali tego gazu i jednocześnie będąca największym rynkiem LNG w Europie. Inne istotne dla rynku LNG państwa to Wielka Brytania, Francja i Holandia. W Europie Środkowej ambicje zyskania istotnego udziału w lokalnym rynku LNG ma Litwa, która w sierpniu 2014 r. podpisała umowę ze Statoil na dostawy 540 mln m sześc. rocznie poprzez pływający terminal regazyfikacyjny FSRU, który władze wzięły w leasing i zainstalowały w porcie w Kłajpedzie. Innym istotnym graczem na rynku środkowoeuropejskim może być Polska, której gazoport w Świnoujściu ma maksymalną zdolność odbioru LNG na poziomie 7,5 mld m sześc. rocznie. Gazoport, w odróżnieniu od litewskiego, jest przy tym kompleksem inwestycyjnym stałym, zawierającym m.in. port o powierzchni 150 ha, gazociąg przesyłowy o długości 80 km oraz terminal przeładunkowy, będący gazoportem właściwym. W jego skład wchodzą urządzenia rozładunkowe, zbiorniki magazynujące skroplony gaz ziemny i instalacje do regazyfikacji. Poza terminalem LNG częścią inwestycji jest także gazociąg przyłączeniowy do gazowejsieci przesyłowej oraz zewnętrzny tor wodny wiodący do terminalu. Łącznie terminale regazyfikujące w Europie obejmują 20 proc. wszystkich dostaw gazu i ich udział nadal rośnie, zaś rekordowy pod tym względem udział terminali LNG na rynku japońskim sięga 27 proc. dostaw. Innym sposobem na dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w gaz są nowe gazociągi. Chronologicznie pierwszym projektem tego typu był Nabucco, który miał stanowić alternatywne źródło dostaw dla Europy Środkowej i Wschodniej. Gazociąg wiódłby z Azerbejdżanu przez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry do Austrii i miałby przepustowość 31 mld m sześc. gazu rocznie. Europejski odcinek miało wybudować konsorcjum Nabucco, zaś do granic UE — azerska spółka Socar. Z projektu zrezygnowano oficjalnie z powodu kosztów, zaś nieoficjalnie dominowały przyczyny polityczne, m.in. działania dyplomatyczne Federacji Rosyjskiej.
DUŻO WIĘCEJ ŹRÓDEŁ: Terminale LNG, takie jak polski w Świnoujściu, umożliwiają zakup gazu z około 20 krajów dysponujących podobną infrastrukturą wysyłkową, czyli terminalami skraplającymi. To oznacza, że liczba potencjalnych dostawców jest znacznie większa niż w przypadku importu gazu rurociągami. [FOT. ARC]