Londyn walczy z pustymi domami

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2017-03-23 22:00
zaktualizowano: 2017-03-23 19:21

W prestiżowej dzielnicy Royal Borough of Kensington & Chelsea, jednej z najdroższych w Londynie, stoi około 690 „opuszczonych domów”.

Nieumeblowane i niesprzątane. Od co najmniej dwóch lat nikt tam nie mieszkał. Liczba takich domów stale rośnie. Nie pomogła nawet interwencja lokalnych władz, które nałożyły „karę” na właścicieli porzucających luksusowe cztery kąty (muszą płacić o połowę większą stawkę lokalnego podatku od nieruchomości niż pozostali mieszkańcy). Kensington & Chelsea to dzielnica, w której wielu Brytyjczyków nie stać byłoby nawet na apartament. Średnia cena domu w styczniu sięgała tam co najmniej 2 mln GBP.

Bloomberg

Objęcie martwych nieruchomości wyższą stawką podatkową oznacza, że do budżetu dzielnicy za kolejny rok rozliczeniowy (2017/2018) wpłynie dodatkowo 1,63 mln GBP. Oczywiście, jeśli nikt tam nie zamieszka. Lokalne władze od dawna próbują wyjaśnić fenomen „buy-to-leave”, czyli „kup, żeby porzucić”.

Sadiq Khan, burmistrz Londynu, zwrócił się nawet do London School of Economics o analizę zagranicznych inwestycji na rynku nieruchomości. Wyższy podatek nie dotyczy właścicieli mieszkań, które są wykończone i umeblowane. Zakłada się, że mogą one pełnić funkcję „drugich domów”. Bloomberg szacuje, że najwyższa stawka daniny za dom może sięgać nawet 2,1 tys. GBP rocznie.