Początek roku nie jest najlepszym czasem dla lotnisk, mimo to warszawskie miało w pierwszym kwartale 53,7 mln zł zysku netto, czyli o ponad 300 proc. więcej niż rok temu. Nigdy w historii Porty Lotnicze, które zarządzają Lotniskiem Chopina, nie miały też tak wysokich marż.

— Przesuwamy się w kierunku marży EBITDA na poziomie 41,16 proc., czyli porównywalnej do portów w Zurychu, Gatwick czy Monachium — mówi Michał Kaczmarzyk, dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze (PPL).
To efekt restrukturyzacji przedsiębiorstwa, które w ubiegłym roku zredukowało zatrudnienie z 2,2 do 1,4 tys. osób i wynegocjowało korzystny zakładowy układ zbiorowy pracy. Na ten rok dyrektor zapowiada 120 mln zł zysku netto. Byłoby i 200 mln zł, ale…
— Staramy się uelastycznić cennik i dużą część wzrostu oddajemy liniom. Na program marketingowy wydamy w tym roku o 15 proc. więcej niż w ubiegłym. Liniom otwierającym nowe kierunki chcemy nadal oferować duże zniżki — mówi Michał Kaczmarzyk.
W drugiej połowie maja na lotnisku zostanie otwarty zmodernizowany stary terminal A, co powiększy port o 60 tys. mkw. (z 90 tys. mkw. obecnie), doda 48 kiosków do samodzielnej odprawy i podwoi do 16 liczbę linii kontroli bezpieczeństwa. Hale przylotów i odlotów będą w stanie obsłużyć 22 mln pasażerów rocznie(w ubiegłym roku było ich w Warszawie 10,6 mln). Teraz PPL zainwestuje w stanowiska postojowe i nowe rękawy, a także przebudowę węzła dojazdowego do lotniska. Koszt planowanych inwestycji sięgnie 300 mln zł, podczas gdy realizowany obecnie program to 1 mld zł.
— Powoli stajemy się lotniskiem uniwersalnym, bo linie niskokosztowe szybko rosną [w pierwszym kwartale zrealizowały o 51,5 proc. więcej operacji lotniczych niż w 2014 r., podczas gdy przewoźnicy tradycyjni urośli o 7,7 proc. — przyp. red.]. Dlatego musimy zabezpieczyć także ich potrzeby, w tym parkowanie na stanowiskach oddalonych — mówi Michał Kaczmarzyk.
W 2014 r. PPL miały 27 mln zł EBITDA i 90 mln zł straty netto (prognozy mówiły o 150 mln zł straty). © Ⓟ