LPP nie lęka się celnych wstrząsów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-04-07 20:00

Rynek ostrożnie podszedł do strategii ekspansji odzieżowego potentata, którego kurs idzie w dół. Spółka widzi jednak ożywienie konsumentów i nie obawia się skutków wojny celnej.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak szef finansów LPP odnosi się do ostatniego spadku kursu
  • jakie scenariusze spółka bierze pod uwagę w związku z wojną celną
  • jak ocenia kondycję konsumentów w Polsce i regionie
  • jak chce trzymać koszty pod kontrolą w trakcie ekspansji marki Sinsay
  • kiedy zamierza zakończyć proces refinansowania zadłużenia
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Strategia jest dobra, ale pewne rzeczy mogą niepokoić — tak w ubiegłym tygodniu na wyniki LPP i ogłoszoną przez odzieżowego giganta aktualizację strategii do 2027 r. reagowali pytani przez „Puls Biznesu” analitycy. Od czwartku kurs spółki świeci na czerwono, co jednak nie wyróżnia jej na tle całego rynku.

— Na giełdach teraz prawie wszystko spada, ale rzeczywiście po publikacji wyników i założeń strategicznych wypadaliśmy gorzej niż porównywalne duże spółki odzieżowe. Myślę, że potrzebne jest oswojenie się rynku z naszą strategią. Spotykamy się regularnie z inwestorami i przyjęcie strategii było dobre, widać jednak pewne rozczarowanie nieco gorszymi od oczekiwań wynikami w ostatnich kwartałach, a na giełdzie zawsze jesteś tak dobry, jak twój ostatni kwartał. Będziemy nadal spotykać się z inwestorami i wyjaśniać, dlaczego robimy to, co robimy — mówi Marcin Bójko, wiceprezes i szef finansów LPP.

Celne scenariusze

Spadające giełdy do efekt ceł ogłoszonych przez Donalda Trumpa. Jak w nowej rzeczywistości zamierza odnaleźć się LPP?

— Na razie, jak pewnie wszyscy, nie mamy jednoznacznej odpowiedzi i nie wiemy, co się stanie, analizujemy różne scenariusze. Podstawowy to taki, że USA ucierpią w krótkim terminie, ale nam jest to w dużej mierze obojętne. Drugim efektem wojny celnej może być obniżenie cen w krajach, w których zaopatrujemy się w kolekcje. Złoty jest najsilniejszy wobec dolara od kilku miesięcy, co nam pomaga — mówi szef finansów LPP.

Inną konsekwencją wojny celnej może być jeszcze większa koncentracja chińskich platform, jak Temu i Shein, na rynkach europejskich. To akurat bezpośrednia konkurencja dla polskiej grupy odzieżowej, ale zdaniem wiceprezesa LPP tego ryzyka nie należy wyolbrzymiać.

— Wydaje mi się, że Europa trochę przejrzała na oczy i jest polityczna zgoda na to, by reguły wolnego handlu nie były ważniejsze od ochrony rynków wewnętrznych. Jeszcze kilka miesięcy temu miałbym w tej sprawie większe wątpliwości, ale teraz spodziewam się raczej, że Unia Europejska stanie na wysokości zadania — bo to na jej poziomie trzeba tę politykę skoordynować — i zadba o lokalny biznes — mówi Marcin Bójko.

Konsumenckie przebudzenie

Tymczasem konsumenci nie szastają pieniędzmi. Ostatnie dane GUS o sprzedaży detalicznej w lutym okazały się gorsze od oczekiwań — w cenach stałych sprzedaż detaliczna ogółem spadła o 0,5 proc. rok do roku. W kategorii odzieży i obuwia była jednak o 6 proc. wyższa.

— W Polsce ostatnie dane o sprzedaży detalicznej nie są przesadnie optymistyczne, ale w naszych wynikach i dynamice przychodów widzimy pozytywne trendy. Na poziomie LFL [sprzedaż porównywalna, na tej samej powierzchni sklepów co rok wcześniej — red.] dynamika jest pozytywna, przede wszystkim w marce Reserved, która w naszym portfelu pozycjonuje się na wyższej półce cenowej. To sygnał, że krajowi konsumenci są silni. Być może przez jakiś czas będą się oswajali z bardziej zmiennym otoczeniem, ale nie widzę powodów do pesymizmu — mówi szef finansów LPP.

Podobnie jest w innych krajach, w których działa spółka.

— Nawet kraje bałtyckie czy Węgry, w których popyt przez dłuższy czas był słabszy, wyglądają lepiej mniej więcej od lutego — mówi Marcin Bójko.

Koszty ekspansji

W IV kw. obrotowego 2024 (czyli do końca stycznia 2025 r.) LPP miało 5,67 mld zł przychodów, o 17 proc. więcej niż rok wcześniej, i 448 mln zł zysku netto. Na obu poziomach to mniej, niż oczekiwali analitycy ankietowani przez PAP Biznes. Eksperci zwracali uwagę, że wyraźnie szybciej od przychodów (o 27 proc. r/r) rosną koszty SG&A, czyli koszty sprzedaży, ogólne i administracyjne. Spółka wykazała też w całym ubiegłym roku około 160 mln zł jednorazowych kosztów związanych z rozbudową logistyki i zdolności operacyjnych.

— Przez co najmniej trzy najbliższe kwartały będziemy widzieć wyższe koszty. Trzeba pamiętać, że budujemy organizację na potrzeby skali biznesu, którą będziemy mieli za rok. Na wszystkich 27 rynkach, w tym na pięciu nowych, zatrudniamy teraz 140 leasing menedżerów wyszukujących lokalizacje pod nowe sklepy, a docelowo ma być ich 180. To ludzie fizycznie obecni w tych krajach, szukający nieoczywistych miejsc. To jest praca, której AI nie wykona — mówi Marcin Bójko.

Tysiące sklepów

Spółka, która na koniec ubiegłego roku miała 2,85 tys. sklepów, w ciągu najbliższych trzech lat chce dojść do 7,5 tys. Ma za tym pójść podwojenie przychodów i wyniku EBITDA. Niemal za cały wzrost będzie odpowiadać marka Sinsay, która obecnie odpowiada za nieco ponad połowę przychodów LPP. W 2027 r. ma to być 75 proc.

— Z perspektywy polskiej najbardziej oczywistym kierunkiem ekspansji są retail parki w mniejszych miastach. Inaczej to wygląda w innych krajach. Dla przykładu — w Grecji na potrzeby sklepu Sinsay zaadaptowaliśmy opuszczony warsztat samochodowy, a w Rumunii zainwestowaliśmy w tzw. greenfield w miejscowości liczącej 6 tys. mieszkańców — postawiony tam sklep generuje bardzo dobre wyniki — mówi Marcin Bójko.

LPP zakłada, że na wszystkich rynkach, na których działa, jest miejsce na 10 tys. sklepów pod szyldem Sinsay. Plan ekspansji przewiduje otwieranie przez najbliższe trzy lata średnio 1,5 tys. placówek rocznie.

— Obserwujemy rynek, wiemy, jakie błędy popełniają inne sieci i jakie sami popełnialiśmy, a naprawianie błędów trwa lata. Dlatego koncentrujemy się na Europie Środkowej, Południowej i Wschodniej, bo tu nasze kolekcje sprzedają się dobrze. Zachód zostawiamy sobie na przyszłość. Dlatego też do ekspansji podchodzimy elastycznie i ostrożnie — mówi Marcin Bójko.

Co to konkretnie znaczy? Cel 1,5 tys. nowych sklepów rocznie jest orientacyjny, bo może być ich trochę mniej, jeśli nie znajdzie się odpowiednio dużo potencjalnie rentownych lokalizacji. Spółka określa też warunki brzegowe dotyczące np. poziomu czynszów, powyżej których nie otwiera sklepu.

— Premie menedżerów nie są uzależnione wyłącznie od realizacji celu otwarć, ale także od jakości nowych sklepów. Mają więc motywację, by dbać o rentowność lokalizacji — podkreśla szef finansów LPP.

Refinansowanie w toku

Marek Piechocki, prezes LPP, wyklucza przeprowadzenie emisji akcji, więc inwestycje spółka będzie finansować z zysków i kredytów. Te ostatnie negocjuje.

— Refinansowanie chcemy zakończyć wczesną jesienią. To kompleksowy proces, w którym zrefinansujemy zarówno kredyty obrotowe, jak też część inwestycyjną związaną przede wszystkim z logistyką. Ta część inwestycyjna to 3-4 mld zł. Gdy zakończymy ten proces, będziemy finansowo zabezpieczeni na najbliższych kilka lat. W tym roku wskaźnik długu netto do EBITDA skoczy do 1,6x i potem stopniowo spadnie do 1,4x, ale to nadal bezpieczny, konserwatywny poziom — mówi Marcin Bójko.