Lubię sportowy wysiłek, który męczy do granic

Natalia Grzebisz-Zatońska
opublikowano: 2022-07-22 13:15

Łukasz Żurek, prezes Sixta w Polsce, ma auta do wyboru, do koloru, ale i tak w wolnej chwili wybiera rower górski lub żaglówkę.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Luz kontrolowany:
Luz kontrolowany:
W firmie staram się ograniczać stres, planować, szukać rozwiązań i mieć nad wszystkim kontrolę. W sporcie daję sobie większą wolność i przestrzeń na coś zaskakującego. Ale w obu wypadkach odpowiednio się do tego przygotowuję i mierzę siły na zamiary – mówi Łukasz Żurek, prezes Sixt Polska.
archiwum prywatne

Jego wujek Krzysztof Żurek jest himalaistą. W 1978 r. wraz z Wojciechem Kurtyką, Alexem MacIntyre’em i Johnem Porterem zdobyli Changabang (6864 m n.p.m.), wytyczając nową drogę południowym filarem. Charakteryzowała się wyjątkowymi trudnościami technicznymi, podobnie jak rekordowo szybkie przejście granią Tatr latem i zimą 1975 i 1978 r. Zamiłowanie Łukasza Żurka, prezesa Sixt Polska, do chodzenia po górach nie powinno więc dziwić, choć szlaki przemierza raczej na rowerze górskim. Oprócz tego postawił na żeglarstwo, narciarstwo alpejskie, a przez pewien czas także na boks. W genach ma zamiłowanie do sportów technicznych, szybkościowych i ekstremalnych.

Słuchać mądrzejszych

Prezes firmy zajmującej się wynajmem aut przyznaje, że kolejne pasje sportowe zostają z nim zdecydowanie dłużej niż samochody, które z przyczyn zawodowych zmienia średnio co trzy miesiące. W sporcie lubi wysiłek, który męczy do granic, i wyzwania techniczne, które wyzwalają adrenalinę. Wielogodzinne treningi wytrzymałościowe nie są dla niego, ale z rozsądku i słuchając trenerów, wykonuje je, by zbudować tzw. bazę i być lepszym w ulubionych dyscyplinach.

– Można dojść do pewnych rzeczy samemu, ale zajmuje to dużo czasu i w wielu wypadkach jest niebezpieczne. Żeglarstwo jest dobrym przykładem, bo tam nie da się zrobić niczego bez umiejętności. Metoda prób i błędów byłaby niebezpieczna, a ja lubię słuchać ludzi mądrzejszych ode mnie i czerpać z ich wiedzy. Daje to pewność, że coś robię dobrze – podkreśla Łukasz Żurek.

Według podobnych zasad stara się prowadzić firmę, a sportowe doświadczenia przydają się w biznesie.

– Nigdy się nie poddawałem. Myślę, że to konsekwencja uprawiania sportu i mojego charakteru. Porażkę w sporcie odbieram jako cenną naukę i czerpię z niej motywację do zmian. Zawsze wolałem być najgorszym wśród najlepszych niż najlepszym wśród najgorszych, bo to daje możliwość poprawy. Wolę trenować z silniejszymi i pracować z lepszymi. Moi pracownicy śmieją się, że zatrudniając nowe osoby, zawsze wybieram lepszych od siebie. Mam do nich zaufanie i znajduję w nich oparcie – mówi Łukasz Żurek.

Lojalność w pandemii

Motywacja:
Motywacja:
Łukasz Żurek w sporcie lubi wysiłek, który męczy do granic, i wyzwania techniczne, wyzwalające adrenalinę.
archiwum prywatne

Menedżer uczy się też, że czasami warto odpuszczać, bo dyscyplina i realizacja założeń jest ważna, ale cierpliwość i zrobienie kroku w tył daje możliwość zrobienia później dwóch do przodu. Tak było w pandemii.

– W firmie bardzo ją odczuliśmy. Jesteśmy mocno powiązani z lotniskami i turystyką, ale wdrożenie wówczas kilku nowych rozwiązań okazało się skuteczne. To był trudny czas, lecz dał nam możliwość otwarcia się na nowe. Postawiliśmy na wynajmy samochodów dla firm na dłuższy czas. Wprowadziliśmy usługę abonamentową w aplikacji Sixt DriveSmart, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Dotyczy to aut dostępnych na stronie i obejmuje okres sześciu, dziewięciu i dwunastu miesięcy. Po tym czasie samochód można oddać, ale większość klientów przy nich pozostaje – mówi Łukasz Żurek.

Pandemia była również sprawdzianem cierpliwości i umiejętności realizacji długofalowych celów, z wpisanym w ten scenariusz gorszym okresem.

– Mierzymy się z problemem zakupu nowych aut. Często mamy informacje, że są fizycznie dostępne, ale brakuje pracowników, którzy mogliby je wydać. W czasie pandemii zostali zwolnieni i teraz ich zastąpienie stało się wyzwaniem. Przed jej wybuchem, w styczniu i lutym 2020 r., odnotowaliśmy rekordowe zyski, a już w kwietniu nasz wynik wynosił zero. Większość firm wynajmujących samochody zrezygnowała wtedy z zamówionych aut, pozostawiając importerów na lodzie. My w tym krytycznym momencie szukaliśmy rozwiązań, które mogłyby pomóc obu stronom. Obie poniosły koszty, które dzięki współpracy były akceptowalne i nie wyrządziły nikomu krzywdy. To wzmocniło relacje i dzięki temu mamy dziś dostęp do nowych aut. Taka lojalność jest czymś wyjątkowym w biznesie – uważa prezes Sixta.

Na pomoc dzieciom

Dla siebie i dla innych:
Dla siebie i dla innych:
Prezes Sixt Polska jest zapalonym narciarzem. Przez wiele lat firma wspierała Polski Związek Narciarski. Teraz współpracuje z Warszawskim Klubem Kolarskim i dzięki wspólnym akcjom zbiera pieniądze dla dzieci z domów dziecka.
archiwum prywatne

Od 2013 r. firma przez wiele lat wspierała Polski Związek Narciarski. We współpracy sponsorskiej świadczyła usługi transportowe dla kadry skoczków narciarskich i zawodników innych dyscyplin zimowych. Natomiast wspólnie z Warszawskim Klubem Kolarskim Sixt stworzył cykl imprez dla klientów, podczas których ścigali się na rowerach elektrycznych.

– Sport wpływa na to, jak jesteśmy postrzegani przez partnerów. Moi pracownicy wiedzą też, że jesteśmy kimś więcej niż tylko firmą skoncentrowaną na zarabianiu pieniędzy, i to wpływa na dobrą jakość pracy i atmosferę. Poza aspektem biznesowym współpraca z Warszawskim Klubem Kolarskim pozwoliła nam na zebranie pieniędzy dla Fundacji Szczęśliwej Drogi pomagającej dzieciom z domów dziecka. Pieniądze zostały przeznaczone na ufundowanie kursów prawa jazdy. Zorganizowaliśmy również spotkanie w naszej siedzibie, które pozwoliło dzieciom zobaczyć od kuchni, jak się pracuje w prawdziwej firmie. Staraliśmy się obudzić w nich marzenia i wiarę w siebie. Mamy nadzieję, że dołożyliśmy choć małą cegiełkę do ich startu w dorosłość. W tym roku obchodzimy 20-lecie działalności na polskim rynku. Zgodnie z naszą ideą pomocy dzieciom zdecydowaliśmy się zorganizować aukcję charytatywną, a zebrane pieniądze przeznaczyć na budowę sal sensorycznych w szpitalach onkologicznych – kończy Łukasz Żurek.