Maciej Skorża: największą bolączką jest atak

(Paweł Kubisiak)
opublikowano: 2006-06-18 18:27

Te mistrzostwa miały wyglądać inaczej. Zawiedliśmy i planu sportowego, jakim był awans co najmniej do drugiej rundy nie zrealizowaliśmy - przyznał drugi trener reprezentacji Polski.

Te mistrzostwa miały wyglądać inaczej w naszym wykonaniu. Zawiedliśmy i planu sportowego, jakim był awans co najmniej do drugiej rundy nie zrealizowaliśmy - przyznał drugi trener piłkarskiej reprezentacji Polski Maciej Skorża.

"Mamy wielkie uczucie zawodu, jaki sprawiliśmy. Wszyscy oczekiwaliśmy od siebie dużo więcej, szczególnie w meczu z Ekwadorem. Po tej porażce czuliśmy coś okropnego" - powiedział Maciej Skorża, który przyznał, że pewnych rzeczy nie udało się przewidzieć wcześniej.

"Wszyscy, którzy po raz pierwszy byli na mundialu, zaznali czegoś niepowtarzalnego. Pewnych po prostu rzeczy nie przewidzieliśmy. Wykluczam, że w spotkaniu z Ekwadorem ktoś nie walczył, że piłkarze nie dali z siebie wszystkiego. Zawiodły jednak inne elementy, np. poziom motywacji, który nie był odpowiedni. Jednak nie za niski, a za wysoki i to spowodowało, że niektórzy zagrali znacznie poniżej możliwości" - stwierdził asystent selekcjonera Pawła Janasa.

Skorża nie wykluczył, że mogła na to wpłynąć izolacja od kibiców i mediów. "Mogło się tak zdarzyć, tego nie można wykluczyć, choć na generalne oceny przyjdzie jeszcze czas. Na pewno jednak to nie był jedyny powód słabszej niż wszyscy oczekiwaliśmy gry w spotkaniu z Ekwadorem. Po stracie pierwszej bramki piłkarze po prostu źle realizowali założenia taktyczne" - ocenił i podkreślił, że należy rozważyć włączenie do sztabu reprezentacji psychologa.

"Wydaje się, że jest taka potrzeba" - przyznał.

Według Skorży, największą bolączką w grze polskiego zespołu jest atak. "Nasza gra w ofensywie nie wygląda na MŚ tak, jakbyśmy chcieli. Sześć celnych strzałów w dwóch meczach to bardzo marny dorobek. Choć w planie taktycznym wyglądało to inaczej. Co prawda mieliśmy grać ostrożnie, ale nie bojaźliwie. I wyprowadzać szybkie ataki, głównie skrzydłami, w ten sposób stwarzając wiele sytuacji podbramkowych. Nie udało się tego jednak zrealizować" - stwierdził.

Czy zatem zawiedli wykonawcy taktyki? "Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Na mecz z Ekwadorem mieliśmy przygotowane cztery warianty przeprowadzania ataku i trzy schematy wykonania rzutów rożnego. To było przećwiczone i poparte analizą gry rywali, ale niewiele udało się z tego zrealizować. Może zawiedli zawodnicy, a może zły był plan taktyczny, bo nie do zrealizowania przez tą grupę piłkarzy?" - zastanawiał się drugi trener polskiej reprezentacji.

Jego zdaniem, mimo niepowodzenia nie można mówić o kompromitacji czy blamażu. "Po meczu byłem zdruzgotany, załamany, ale obejrzałem ten mecz jeszcze dwa razy w telewizji i spojrzałem na to nieco inaczej. Przez pierwsze 20 minut Ekwadorczycy nie potrafili wyprowadzić akcji i nagle przytrafił się nam szkolny, straszny błąd, który nie powinien się zdarzyć. Straciliśmy bramkę, a w głowach zawodników wszystko się posypało i nie mogli odwrócić losów meczu. Nasza gra nie była jednak blamażem czy kompromitacją" - uważa Skorża.

"Trzeba zauważyć, że na MŚ poprzeczka została zawieszona znacznie wyżej niż podczas eliminacji" - dodał.

"Zamiast rzeczowej krytyki po porażce pojawiła się nagonka, zostaliśmy skreśleni. W pewnym momencie czuliśmy, że jesteśmy sami. Czekaliśmy na jakiekolwiek słowa wsparcia ze strony opinii publicznej, a spotkaliśmy się z czymś zupełnie odwrotnym. Jesteśmy narodem, który lubi uwypuklać swoje klęski" - powiedział, dodając, że niektóre artykuły były nieeleganckie i obraźliwe.

"Ta fala krytyki była chyba przesadzona, wyciągano jakieś stare sprawy. Stąd niechęć piłkarzy do dziennikarzy. Muszę jednak przyznać, że naszym błędem jako reprezentacji jest wrzucanie wszystkich mediów to jednego kotła, bo obraźliwe tytuły czy artykuły ukazały się w jednej czy dwóch gazetach. Poza tym piłkarze także muszą nauczyć się nieco inaczej reagować, mieć więcej pokory i dystansu" - podkreślił drugi trener reprezentacji.

Skorża uważa, że mecz z Kostaryką jest bardzo ważny dla polskiej drużyny. "To są przecież mistrzostwa świata, reprezentujemy Polskę, cały świat na nas patrzy. Piłkarze muszę podejść do gry z maksymalnym zaangażowaniem, ale takim, które pozwala im +sprzedać+ swoje umiejętności, bez paraliżu, który pojawił się w meczu z Ekwadorem. Zagramy o honor, o zwycięstwo. Dla siebie i dla kibiców" - powiedział Maciej Skorża.

Paweł Puchalski (PAP)