Francuskie związki zawodowe domagały się osobistego spotkania z prezydentem. We wtorek co najmniej 1,28 mln osób brało udział w demonstracjach, co było najwyższą frekwencją w serii trwających od stycznia protestów przeciwko reformie emerytalnej.
Francuzi nie zgadzają się na podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Większość społeczeństwa sprzeciwia się kontrowersyjnej propozycji rządu, aż 61 proc. osób opowiada się przeciwko reformie, a liczba krytyków coraz bardziej rośnie. 68 proc. popiera protesty, jak wynika z danych zaprezentowanych przez Bloomberg.
Wybór między dłuższą pracą, podniesieniem podatków, a zepchnięciem ciężaru finansowego na kolejne generacje
Emmanuel Macron wystosował w piątek list do związków zawodowych, w którym podkreślił, że rząd “nie milczał”, a on sam “odpowiadał na pytania Francuzów” dotyczące reform. “Nie lekceważę niezadowolenia społeczeństwa, którego jesteście rzecznikami, ani niepokoju odczuwanego przez wielu Francuzów, którzy martwią się, że nigdy nie otrzymają emerytury” - podkreślił.
Zwrócił jednak uwagę, że dał Francuzom wybór między dłuższą pracą, podniesieniem podatków, lub zepchnięciem finansowego ciężaru emerytury na przyszłe pokolenia. Prezydent uważa, że reforma jest potrzebna również, by więcej inwestować w zieloną transformację i edukację.
Macron oświadczył w liście, że rząd wprowadził już zmiany do ustawy emerytalnej po konsultacjach ze związkami zawodowymi i grupami biznesowymi. Obejmują one m.in. przepisy pozwalające osobom, które wcześnie rozpoczęły karierę, przejść na emeryturę szybciej niż inni.