Czemu pijemy coraz więcej piwa? Bo nas stać!
Dołączyliśmy do piwnych potęg Europy. Pijemy coraz więcej złocistego trunku — ze względu na jakość, wizerunek marki i styl życia.
Jeszcze niedawno statystyczny Kowalski wypijał 30 litrów piwa rocznie, co plasowało nas w końcówce europejskiej stawki. Ale przez kilka ostatnich lat Polska jest jednym z najszybciej rosnących rynków piwnych. Dziś Kowalski wypija już 93 litry piwa rocznie i wyprzedzają nas tylko Czesi, Niemcy i Duńczycy. Za nami są m.in. Słowacy i Holendrzy. W 2007 r. sprzedaż piwa w Polsce wzrosła o 8,4 proc. do ponad 35 mln hl. Dynamiką rynku bijemy na głowę Czechy i Niemcy. Jego wartość szacuje się na ponad 11 mld zł. W rezultacie Polska awansowała do pierwszej dziesiątki na świecie.
Ważna otoczka
Skąd to upodobanie do piwa?
— Od lat 90. Polacy odchodzą od ciężkich alkoholi do lżejszych, głównie piwa. Wzrost jego spożycia to skutek zmiany stylu życia, zwłaszcza spędzania wolnego czasu, mody na grillowanie, organizowanie weekendów i urlopów — uważa Radosław Kasyk, dyrektor marketingu Royal Unibrew Polska.
Danuta Gut, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego, wskazuje na nakłady inwestycyjne browarów, dzięki czemu polskie piwa osiągnęły międzynarodowy standard jakości.
— Zmieniły się też nawyki konsumpcyjne. Dla wielu osób kulturalne picie piwa to swoisty rytuał. Konsumenci doceniają polską tradycję, ale obecnie mamy do czynienia z jej nowoczesnym wydaniem — dodaje Danuta Gut.
Polacy nie kupują już „piwa”, lecz konkretną markę.
— Rośnie zainteresowanie piwem droższym, typu premium, kierowanym do elitarnej grupy konsumentów. Wynika to z rozwoju naszej gospodarki — ludzie mają coraz więcej pieniędzy, są bardziej optymistycznie nastawieni do życia, ale też — co ważne dla producentów — bardziej wymagający. Ważna jest dla nich jakość, ale dużą wagę przywiązują także do otoczki produktu: wizerunku, stylu życia, kojarzącego się z wyrobem — wymienia Katarzyna Wilczewska, kierownik ds. public affairs Kompanii Piwowarskiej.
Wymagających konsumentów przybywa, zatem i produkty się coraz bardziej indywidualizuje. Imponujący wzrost sprzedaży — o ponad 20 proc. — notują np. piwa smakowe.
— To wynik walki o klientów, którym odpowiada łagodniejszy smak. Ta kategoria przyciągnęła głównie kobiety, które nie lubią piwnej goryczki — mówi Radosław Kasyk.
— Do niedawna kobiet nie uważano za grupę docelową browarów. Nowatorski smak, komunikacja i reklama zrobiły swoje. Podobnie jest z inną kategorią — piwami bezalkoholowymi. Kupują je ci, którzy lubią smak piwa, ale z różnych powodów nie mogą lub nie powinni go pić — uważa Katarzyna Wilczewska.
Polski rynek wyróżnia popularność piwa w puszkach. Butelkowe to wciąż 47 proc. rynku, ale udział piwa w puszkach wzrósł w ostatnich dwóch latach o jedną czwartą i wynosi już niemal 45 proc.
— To ewenement na skalę europejską. Na kontynencie udział piwa w puszkach w rynku jest o połowę niższy — podkreśla Eliza Panek, rzecznik Grupy Żywiec.
Polakom podoba się atrakcyjny wygląd puszek, łatwość ich otwierania, niewielka waga i możliwość zmniejszenia objętości po wykorzystaniu.
Raczej dom niż pub
Najczęściej kupujemy piwo jasne pełne o zawartości alkoholu 5-6,2 proc. (ponad 70 proc. sprzedaży). Spada zaś udział piw mocnych (jedna piąta rynku — liderem w tym segmencie jest Dębowe Mocne).
W Czechach, Niemczech Holandii ponad połowa piwnego rynku należy do lokali. My wolimy domowe zacisze.
— Wprawdzie coraz częściej piwo w Polsce pije się poza domem — od młodzieżowych pubów po wykwintne restauracje — w czym pomagają liczne akcje reklamowe i promocyjne, ale ten proces wymaga czasu. Mamy nieco inne nawyki i kulturę picia niż nasi sąsiedzi — tłumaczy Katarzyna Wilczewska.
Udział w rynku sprzedawanego w pubach piwa beczkowego to na koniec 2007 r. tylko 8 proc. — nawet o punkt procentowy mniej niż rok wcześniej. I co ciekawe — w lokalach, zamiast piwa z kegów, coraz lepiej sprzedaje się butelkowe. Zdaniem klientów, to drugie ma lepszy smak i jakość, jest poręczniejsze, dłużej trzyma temperaturę i gaz.
Polski rynek kontroluje trzech graczy, którzy mają ponad 85 proc. sprzedaży piwa. Liderem jest należąca do międzynarodowej grupy SABMiller Kompania Piwowarska (40 proc. rynku). Ma browary w Tychach, Poznaniu, Białymstoku, Kielcach i marki: Tyskie, Żubr, Lech, Dębowe Mocne, Redd’s, Dog In the Fog i Gingers.
Grupa Żywiec, własność Heinekena (32 proc.), ma browary w Żywcu, Elblągu, Leżajsku, Warce, Cieszynie i Bydgoszczy. Najważniejsze marki to: Żywiec, Heineken, Tatra, Warka, Królewskie i Freeq. Trzeci jest Carlsberg Polska, oddział duńskiego koncernu (14,6 proc.). W Brzesku, Szczecinie i Sierpcu warzy Okocim, Carlsberg, Harnaś, Bosman, Kasztelan i Karmi.
Do znaczących podmiotów należy także Royal Unibrew Polska z markami Faxe, Perła, Strzelec i Łomża. Reszta rynku to na ogół lokalne browary, w których warzy się około 5 proc. krajowej produkcji.
— Konsolidacja browarów została już w Polsce przeprowadzona i nie należy się spodziewać dużych zmian. Bardzo trudno będzie też wejść na rynek nowym graczom —uważa Katarzyna Wilczewska.
Ba, polskie piwo podąża nawet za naszymi emigrantami. Przez trzy lata eksport wzrósł ponaddwukrotnie i w 2007 r. osiągnął 1,2 mln hl.
— Polacy interesują się nowościami z innych krajów, coraz więcej podróżują i próbują piw zagranicznych, często też przywożą je do Polski, ale pozostają wierni polskim markom — twierdzi Eliza Panek.
Jednak wzrost
Dla branży piwnej rok 2007 był znakomity. O bieżącym producenci mówią ostrożnie.
— Ten rok jest trudny z powodu skokowego wzrostu cen surowców, a co za tym idzie —konieczności podwyżek cen piwa. Ostatnie kilka miesięcy to stagnacja sprzedaży, ale mamy nadzieję, że wzrost powróci w drugiej połowie roku — informuje Radosław Kasyk.
— W ubiegłym roku tempo wzrostu wyniosło ponad 8 proc., teraz można liczyć najwyżej na 5 proc. — dodaje Katarzyna Wilczewska.
Wiele zależy od pogody. Wysoka temperatura może spowodować sprzedaż piwa większą nawet o 5-8 proc. A sezon jest dzisiaj dłuższy niż kiedyś — zaczyna się w kwietniu i trwa nawet do końca października.
— Wiadomo, że najlepszym sprzedawcą piwa jest słońce. Zobaczymy, jaki będzie sierpień i wrzesień. Proszę napisać, że piwowarzy z nadzieją patrzą w niebo — uśmiecha się Eliza Panek.
A co nas czeka w dalszej perspektywie?
— Rynek będzie się różnicował, jeśli chodzi o preferencje konsumentów. Wzrost dochodów przełoży się na szukanie nowych piwnych smaków, więc oferta będzie coraz szersza — uważa Radosław Kasyk.
— Nie będziemy już, na przykład, mówili o jednej kategorii piw „dla kobiet”, ale będzie jedna kategoria piwa kierowanego do młodych, przebojowych, aktywnych pań, i inna — dla tych, które bardziej cenią spokój i wolą wypić piwo przy ulubionym serialu. Przyszłość rynku tkwi w profilowaniu i polaryzacji — podkreśla Katarzyna Wilczewska.
Prawdziwy boom nastąpi w 2012 r., gdy w Polsce i na Ukrainie odbędą się mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Producenci już zacierają ręce.