Mamy kolejny rekord, euforii jednak nie było

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2002-12-17 00:00

W listopadzie inflacja po raz pierwszy w historii była niższa niż 1 proc. Rynek nie oczekuje jednak reakcji RPP na kolejny rekord — zdaniem analityków jutro rada utrzyma stopy procentowe na dotychczasowym poziomie.

Wczorajsze dane o inflacji w listopadzie potwierdziły wyliczenia ekonomistów, którzy oczekiwali kolejnego rekordu. Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) wyniósł w listopadzie 0,9 proc. W porównaniu z październikiem ceny spadły o 0,1 proc.

Utrzymywanie się niskiego poziomu wskaźnika CPI — zdaniem ekonomistów — zmusi RPP do dalszego obniżania stóp procentowych. Jednak dopiero w 2003 r. Po rozpoczynającym się dziś posiedzeniu rady analitycy nie oczekują redukcji.

Przez pierwsze cztery miesiące kończącego się właśnie 2002 r. poziom inflacji mieścił się w przedziale prognoz i nie spadł poniżej 3 proc. Większość oczekiwała, że w II połowie roku nastąpi odbicie inflacji. Zdecydować o tym miały niska baza statystyczna z 2001 r. i znaczące obniżki stóp przez RPP.

Najbardziej konserwatywni ekonomiści oczekiwali nawet dwucyfrowego poziomu wskaźnika CPI, gdyby politykom udało się ubezwłasnowolnić NBP i RPP. Natomiast optymiści uważali, że restrykcyjna polityka fiskalna zahamuje popyt krajowy i utrzyma inflację na zadowalającym wszystkich 4-proc. poziomie.

Jednak od maja 2002 r. nastąpił nieoczekiwany spadek inflacji, którego apogeum ma miejsce w listopadzie. Najważniejszym czynnikiem antyinflacyjnym był spadek cen żywności, które stanowią aż 30 proc. koszyka inflacyjnego. Dodatkowymi impulsami pchającymi jej poziom w dół było globalne spowolnienie, brak szoków podażowych, szczególnie na rynku paliw oraz — mimo wszystko — restrykcyjna polityka monetarna. Także efekt bazy statystycznej był mniejszy niż oczekiwano, dzięki niepodwyższaniu (a czasami nawet obniżaniu) cen nierynkowych.

— Polska po raz pierwszy na własnej skórze odczuła, jak działa cykl koniunkturalny w gospodarce rynkowej. Bezrobocie, recesja oraz niski poziom optymizmu społeczeństwa przełożyły się na niski popyt i spadek inflacji — mówi Jacek Wiśniewski, analityk Pekao SA.

W jego opinii, do spadku wskaźnika CPI przyczyniły się także banki komercyjne, które nie obniżały oprocentowania kredytów w stopniu adekwatnym do decyzji RPP. To nie zachęcało do zaciągania pożyczek i napędzania popytu krajowego.

Ekonomiści są zdania, że decyzje Rady Polityki Pieniężnej w 2002 r. były właściwe, ale czasami zbyt późne. Rada w odpowiedzi na nieoczekiwany spadek inflacji aż ośmiokrotnie obniżała stopy procentowe. Jednak niektórzy analitycy uważają, że korzystniejsze byłoby głębokie jednorazowe cięcie, niż taki sam poziom redukcji rozłożony w czasie.

— Decyzje RPP w 2002 r. były zsynchronizowane z wydarzeniami na rynku. Jednak rada zbyt mocno skupiła się na pilnowaniu inflacji, mało troszcząc się o pozostałe wskaźniki makroekonomiczne. Tymczasem inflacja nie była zagrożona, a dla wzrostu gospodarczego lepsza byłaby jedna, 200-300-punktowa redukcja stóp — uważa Richard Mbewe, główny ekonomista WGI.

W sumie RPP obniżyła stopy aż o 475 pkt bazowych. Natomiast najdalej idące wymagania premiera Leszka Millera mówiły o 300-pkt cięciach w całym roku. Oznacza to, że RPP chyba nie była jednak „zamknięta w wieży z kości słoniowej”.

— Łatwo jest oceniać decyzje RPP po jakimś czasie, gdy już wiadomo, jak przebiegały procesy gospodarcze. Cieszy natomiast fakt pokazania przez radę, że potrafi być agresywna — mówi Jacek Wiśniewski.