Marka osobista jak jajko Fabergé

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2025-01-17 13:00

Dlaczego autentyczność i duchowy rozwój są niezbędne w karierze lidera, a także jak świadomie zarządzać swoim wizerunkiem, by osiągnąć sukces w świecie biznesu – wyjaśnia Dorota Deląg, aktorka, mentorka i trenerka.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Jak z wielu talentów – scenicznych, muzycznych i pedagogicznych – udało się pani stworzyć spójną ścieżkę kariery?

Dorota Deląg: Wszystkie moje działania łączy przewodnia idea: praca z ludźmi i dla ludzi. Teatr, telewizja, film, a teraz trenerstwo – każda z tych ról daje mi możliwość wpływania na innych, pomagania im odkrywać ich potencjał i osiągać cele. Swoją zawodową podróż zaczęłam jako aktorka i dziennikarka, co ukształtowało mojej umiejętności komunikacyjne, a z czasem skierowałam się w stronę mentoringu i szkoleń. Od ponad 20 lat uczę się łączyć z pozoru odległe kompetencje. Szkoła teatralna była dla mnie nie tylko przestrzenią rozwoju artystycznego, ale też osobistego, co pomogło mi zrozumieć wartość autentyczności i odpowiedzialności za budowanie swojego wizerunku. Doświadczenie w tej dziedzinie przekazuję dziś kadrze zarządzającej.

Dlaczego personal branding jest tak ważny, zwłaszcza dla kadry menedżerskiej?

Marka osobista to nasza wizytówka niezależnie od tego kim jesteśmy – prezesami wielkich korporacji, menedżerami średniego szczebla czy freelancerami. To świadome zarządzanie swoim wizerunkiem i reputacją. Świat biznesu wymaga wiarygodności i autentyczności, a personal branding pozwala te cechy pokazać. Menedżer, który buduje swoją markę, wysyła sygnał, że jest nie tylko skutecznym liderem, ale też osobą, która ma jasno określone wartości i cele. Zlekceważenie tej dziedziny może prowadzić do stagnacji zawodowej, braku rozpoznawalności w branży czy trudniejszego nawiązywania relacji biznesowych. Co gorsza, osoby, które zaniedbują swoją markę, często muszą zaczynać od zera, gdy niespodziewanie tracą posadę.

Czy polscy liderzy zdają sobie sprawę ze znaczenia marki osobistej?

Niestety, wielu ciągle nie dostrzega prawdziwej wartości personal brandingu. W Polsce pokutuje przekonanie, że wystarczy solidnie pracować, by zostać zauważonym. To złudzenie. Nikt nie wyciągnie nas z cienia, jeśli sami nie zadbamy o swoja widoczność. To nie znaczy, że klienci czy szefowie lekceważą nasze wysiłki. Przeciwnie, często je doceniają, ale ich intensywne życie prywatne i zawodowe sprawia, że takie pozytywne wrażenia szybko bledną. Dlatego warto świadomie zarządzać swoim wizerunkiem, by nasze dokonania mogły rezonować dłużej i szerzej.

Co, poza błędnymi przekonaniami, zniechęca szefów do troski o to, by rynek widział ich w jak najlepszym świetle?

Odpowiedź jest prosta: czas i priorytety. Budowanie marki osobistej to proces – wymagający cierpliwości, systematyczności i wysiłku. Wielu naszych menedżerów sądzi, że ich rolą jest – mówiąc kolokwialnie – dowożenie wyników, a kwestie wizerunkowe traktują jako sprawy drugorzędne. Taki sposób myślenia jest charakterystyczny dla naszego rynku. W krajach zachodnich podejście do zarządzania reputacją wygląda zupełnie inaczej. Tam liderzy rozumieją, że kompetencje komunikacyjne to nie luksus, a konieczność. Dlatego inwestują w rozwój, współpracują z mentorami i aktywnie wykorzystują takie platformy jak LinkedIn – nie tylko do poszerzania sieci kontaktów, ale także do prezentowania swoich osiągnięć.

W międzynarodowych korporacjach działających w Polsce ta świadomość jest już chyba większa?

Zgadza się. Działający w środowisku europejskim i światowym środowisku szefowie rozumieją, że dbałość o wizerunek jest nie tylko sprawą osobistego stylu, lecz także elementem profesjonalizmu i kultury organizacyjnej. W dzisiejszych realiach inwestowanie w markę osobistą to nie opcja, ale fundament kariery – niezależnie od stanowiska, jakie się zajmuje.

Jakie mogą być konsekwencje zaniedbywania marki osobistej?

Brak marki osobistej to przede wszystkim brak kontroli nad tym, jak jesteśmy postrzegani. Menedżer, który nie dba o swój wizerunek, może być postrzegany jako osoba anonimowa, a przez to mniej wiarygodna. To może skutkować trudnościami w znalezieniu nowego stanowiska, ale też w networkingu. Employer branding to również rodzaj ubezpieczenia – w czasach kryzysu gospodarczego, gdy firmy redukują etaty, to właśnie osoby z silną marką osobistą są bardziej chronione. Są postrzegane jako wartość dodana dla organizacji.

Czy to oznacza, że każdy menedżer powinien mieć swojego mentora w budowaniu marki?

Choć sama wspieram menedżerów w odkrywaniu ich potencjału i pokazywaniu go światu, uważam, że jest wiele sposobów na rozwój w tej dziedzinie. Nie zawsze trzeba mieć mentora, ale na pewno warto korzystać z wiedzy i narzędzi, które pomogą w budowie marki. Na początek warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań: Co mnie wyróżnia? Jakie wartości reprezentuję? Jak chcę być postrzegany? Odradzam raptowne działania. Budowanie marki to proces, ale nie jednorazowy akt – to raczej maraton niż sprint. Systematyczność jest kluczem do sukcesu.

Wracając do pani ścieżki zawodowej – czy nie żałuje pani porzucenia aktorstwa dla trenerstwa?

Nie traktuję tego jako porzucenia. To naturalna ewolucja. Dziś świat wymaga od nas elastyczności. Rynek pracy jest nieprzewidywalny i kurczowe trzymanie się jednej ścieżki kariery może być pułapką. Aktorstwo dało mi fundamenty – umiejętność wystąpień publicznych, budowania narracji, zarządzania emocjami. Teraz te narzędzia wykorzystuję, by pomagać innym. Elastyczność to według mnie przyszłość kariery. Im szybciej zrozumiemy, że rozwój i dokształcanie się są koniecznością, tym lepiej poradzimy sobie z wyzwaniami.

Lubi pani podkreślać, że duchowość i rozwój osobisty są niezbędnym składnikiem marki. Jak to rozumieć?

Bez pracy nad sobą i duchowości, która wcale nie musi być tożsama z praktykami religijnymi, marka osobista przypomina wydmuszkę – ładną na zewnątrz, ale pustą w środku Prawdziwym ideałem jest coś trwałego i wyjątkowego jak jajko Fabergé – zachwycające swoim wyglądem, a jednocześnie skrywające bogactwo detali i głębię. To, co pokazujemy światu, powinno mieć solidne oparcie w naszym wnętrzu. Autentyczność nie rodzi się z powierzchownych działań, ale z głębokiego kontaktu z samym sobą – z odkrywania swoich wartości, przemyśleń i przekonań. Chwile refleksji, medytacji i kontaktu z tajemnicą, jakkolwiek ją rozumiemy, pozwalają nam dotrzeć do tej prawdy i uczynić ją fundamentem naszej marki.

Czy więc personal branding nie jest przybieraniem różnych póz, nakładaniem masek, upiększaniem swojego wizerunku?

W żadnym razie. Dla mnie personal branding to eksponowanie tego, co w nas wartościowe, czym możemy podzielić się ze światem. To nie udawanie kogoś, kim się nie jest, ale pokazanie najlepszej wersji siebie w sposób autentyczny i spójny oraz stosowny do sytuacji.

W pani wypowiedziach często pojawia się słowo autentyczność. Dlaczego odgrywa tak istotną rolę?

Autentyczność to nasz największy kapitał. To fundament, na którym budujemy swoją wiarygodność – zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Bez niej żadna marka nie przetrwa na dłuższą metę. Ludzie intuicyjnie wyczuwają różnicę między prawdziwością a jej udawaniem, a gdy prawda wychodzi na jaw, konsekwencje mogą być bolesne i trudne do odwrócenia. Bycie sobą to najprostsza, a zarazem najskuteczniejsza droga do budowania trwałego zaufania i wartości.

Dorota Deląg

Aktorka, prezenterka telewizyjna i trenerka rozwoju osobistego. W 1999 r. ukończyła Wydział Aktorski Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Jeszcze w czasie studiów zadebiutowała w serialach „Życie jak poker” i „Sukces”. Popularność przyniosły jej role w serialach „Camera Café” oraz „39 i pół”. Brała udział w programie „Taniec z gwiazdami” i prowadziła talk-show „Między kuchnią a salonem”. W młodości trenowała modern jazz u Jacka Tomasika, a swoje doświadczenie wykorzystała, ucząc podstaw tańca. Obecnie skupia się na szkoleniach biznesowych, zwłaszcza dotyczących personal brandingu. Jest autorką e-booka „Twoja marka to Ty”.