Konsumenci ochoczo skorzystali z festiwalu zakupów. Przychody sklepów sprzedających na Amazonie od Black Friday do Cyber Monday przekroczyły 4,8 mld USD (+60 proc. r/r). W Polsce także padł zapowiadany rekord, przynajmniej na platformie sklepów internetowych Shoper. Klienci wydali w nich w Czarny Piątek o 53 proc. więcej niż przed rokiem. Wielu sprzedawców zaczęło tym razem oferować promocje od początku miesiąca, dzięki czemu łączna sprzedaż w listopadzie zwiększyła się w porównaniu do ubiegłego roku niemal dwukrotnie. Zestawiając piątki 20 i 27 listopada liczba zamówień wzrosła o 154 proc., a ich wartość o 161 proc.
Wysokość rabatów nie była jednak równie spektakularna. Średnia obniżka pomiędzy Black Friday a piątkiem tydzień wcześniej sięgnęła 3,35 proc, podaje Deloitte. Podobnie było w ubiegłych latach – 4 proc. w 2019 r. i 3,5 proc. w 2018 r.
– W bardzo niewielu przypadkach obniżki były większe niż 5 proc. W tym samym czasie średni wzrost cen wyniósł 3,42 proc., więc w Black Friday wartość badanego koszyka produktów się nie zmieniła – komentuje Agnieszka Szapiel, menedżer w dziale strategii Deloitte.

Punktowe okazje
Przedstawicielka firmy konsultingowej podkreśla, że sprzedaż detaliczna i stosowane strategie cenowe opierają się na całym cyklu życia produktu – od wprowadzenia go na rynek po regularne wyprzedaże związane z sezonowością i stanem zapasów.
– Black Friday jest więc jedynie elementem tego skomplikowanego procesu. Jeszcze większy upust cenowy, którego oczekują w tym dniu konsumenci, może być niemożliwy. Średnie obniżki utrzymują się w tym okresie na bardzo niskim poziomie, na przekór komunikatom marketingowym sprzedawców. Zdarzają się duże przeceny w obrębie jednego produktu, ale nie przekłada się to na cały asortyment. Detaliści starają się unikać wcześniejszego podwyższania cen, by obniżyć je w tym konkretnym dniu, jednak czasem tak się dzieje – mówi Agnieszka Szapiel.
Średnia cena w Czarny Piątek wobec tej tydzień wcześniej spadła w przypadku 48 proc. przeanalizowanych produktów (w porównaniu do 51 proc. rok wcześniej). Największe obniżki, 24-26 proc., objęły smartwatche. Najlepsze okazje można było też trafić w przypadku smart speakerów i laptopów. Najmniej spadły za to ceny gier komputerowych i konsol – w tym roku były tańsze w połowie listopada.
Grunt to świadomość
Agnieszka Szapiel potwierdza, że z reguły największych rabatów można spodziewać się u dużych sprzedawców. Im więcej towaru się zamawia, tym korzystniejszą cenę u dostawców się uzyska.
– Jednak pandemia zachwiała pewnymi wzorcami. W tym roku promocje występowały zarówno w sieciach handlowych, jak i małych sklepach. W obu przypadkach motorem napędowym mogła być chęć poprawy płynności finansowej biznesu poprzez podniesienie wyników sprzedaży, ale też, co równie ważne, poprzez redukcję kapitału zamrożonego w zapasach towarów – wyjaśnia ekspertka Deloitte’a.
Dodaje, że trudno zmierzyć rzeczywistą korzyść dla przeciętnego klienta z zakupów w Black Friday, ponieważ zależy ona od wielu elementów, m.in. określenia rzeczywistych potrzeb.
– Świadomy konsument, który dobrze wie, na co poluje, i podejmuje decyzje opierając się na monitoringu cen, a nie pod wpływem impulsu, z pewnością bardziej skorzysta z promocji w ten dzień. A przynajmniej nie przepłaci – twierdzi Agnieszka Szapiel.
W skorzystaniu z największych rabatów pomaga wcześniejsze rozeznanie się w cenach asortymentu w różnych sklepach. Niektóre marki znacząco ułatwiają przygotowania. Adidas już tydzień wcześniej zapowiedział na stronie, które produkty przeceni na Black Friday. Żeby poznać obniżoną cenę, należało zainstalować aplikację i się zarejestrować. Konsumenci nie skorzystali jednak z tego za darmo – zapłacili danymi, swego rodzaju walutą przyszłości. Dzięki niej sklepy mogą profilować promocje pod kątem zachowań zakupowych i jeszcze skuteczniej prowadzić sprzedaż. W kolejnych latach coraz więcej promocji będzie personalizowanych.