Na rynku usług audytorskich i doradczych przez lata była Wielka czwórka – Deloitte, EY, KPMG, PwC – i długo, długo nic. Dystans między rynkowymi liderami a całą resztą nadal jest znaczny. Mniejsze i średnie firmy z branży - po zmianach w przepisach, wprowadzających obowiązek rotacji audytorów - stopniowo jednak rosną w siłę i rozglądają się za okazjami do wzrostu poza tradycyjnymi usługami. Tak robi Mazars, który w przychodowym zestawieniu firm z rynku jest pod koniec pierwszej dziesiątki, ale ma apetyt na więcej.
- W ubiegłym roku mieliśmy w Polsce około 15 mln EUR przychodów, czyli 67 mln zł. To efekt pracy 300 osób w naszym zespole. Wpływ pandemii na biznes był oczywiście widoczny, ale audyt, doradztwo, usługi księgowe, podatkowe i outsourcingowe były w dużej mierze odporne na kryzys i rosły mimo zawirowań w gospodarce. Nasz cel na 2024 r. to podwojenie przychodów i zatrudnienia. Z jednej strony będziemy zbierać owoce inwestycji w usługi dla sektora finansowego z ostatnich dwóch lat, a z drugiej - zwiększać skalę w usługach księgowych i podatkowych - mówi Michel Kiviatkowski, partner zarządzający w Mazarsie w Polsce.
Francuski model
Większość międzynarodowych firm audytorsko-doradczych, na czele z Wielką czwórką, działa w Polsce i innych krajach na zasadach sieci usług profesjonalnych. Lokalne biura dzielą szyld i współpracują z firmami z innych krajów, ale formalnie to niezależne byty, zrzeszone w jednej organizacji. Mazars ma inny model – jego polska spółka jest bezpośrednio kontrolowana przez francuską centralę, podobnie jak oddziały w innych krajach.
- Jesteśmy międzynarodową organizacją, w której partnerzy są wspólnikami i w demokratyczny sposób podejmują kluczowe dla całej grupy decyzje. Nie jesteśmy zwykłym zbiorem firm krajowych, lecz zintegrowaną organizacją, w ramach której dzielimy zobowiązania w zakresie wszelkich inwestycji. Ma to kilka dobrych stron. W tym modelu łatwiej wymieniać kompetencje wewnątrz grupy, nie dubluje się też niepotrzebnie niektórych projektów. Dla przykładu na Słowacji zainwestowaliśmy w usługi związane z robotyzacją i automatyzacją procesów. Grupa może też nas wspierać, pod względem budżetu na inwestycje czujemy się komfortowo nawet w porównaniu do Wielkiej czwórki – mówi Michel Kiviatkowski.

Księgowe fuzje
Akwizycyjne plany Mazarsa w Polsce związane są z branżą księgową i usługami podatkowymi.
- Nie chodzi o spektakularne transakcje, tylko o połączenia z mniejszymi firmami i zespołami, generującymi 1-5 mln EUR przychodów rocznie. Takich podmiotów na rynku jest sporo. Potrzebują one wsparcia większej organizacji, a jednocześnie łatwiej je zintegrować w nowej rzeczywistości, przy przejściu – zwłaszcza w księgowości – na model pracy zdalnej. Nie wszyscy muszą siedzieć w jednym wielkim biurze – mówi Michel Kiviatkowski.
Dlaczego firma stawia na ten segment rynku?
- Usługi księgowe i podatkowe to w Polsce duży rynek, któremu sprzyjają częste zmiany przepisów. Jest jednocześnie bardzo rozproszony, a małe i średnie przedsiębiorstwa często korzystają z usług niewielkich, lokalnych firm czy wręcz indywidualnych księgowych. To musi się zmieniać, bo małe firmy nie są w stanie wprowadzić odpowiednich, coraz częściej oczekiwanych przez klientów rozwiązań technologicznych. W tej branży dużo rzeczy można zautomatyzować, co pozwoli na utrzymanie rentowności mimo presji na obniżkę cen - mówi Michel Kiviatkowski.
Wizerunkowe wyzwanie
Akwizycyjny apetyt po części wynika z tego, że Mazars chce zwiększyć przychody, a po części z tego, że w branży coraz trudniej o ludzi.
- Rekrutacja to dla branży coraz większe wyzwanie, którego nie rozwiąże się tylko zachętami płacowymi. Praca w audycie i konsultingu nie jest już dla młodych ludzi tak atrakcyjna jak kiedyś, nie ma ona zbyt dobrego image'u. Dlatego musimy pracować nad mechanizmami przyciągania pracowników - przedstawiać atrakcyjną wizję kariery, z jasną ścieżką awansu i rozwoju w ramach grupy na poziomie międzynarodowym, albo zachęcać do potraktowania konsultingu jako otwartych drzwi do kariery w konkretnym biznesie, dzięki bliskiej współpracy z klientami z różnych branż - mówi szef polskiego Mazarsa.
Na problem braku rąk do pracy w ostatnim czasie zaczęło zwracać uwagę kilka firm audytorskich. Na początku czerwca Grant Thronton (GT) opublikował raport o rynku biegłych rewidentów, badających sprawozdania finansowe spółek z GPW. Wnioski? Średnie spółki audytorskie przez ostatnich pięć lat zwiększyły udział w rynku z 23 do 34 proc. i pracują za stawki nawet o połowę niższe niż tzw. Wielka czwórka (EY, KPMG, Deloitte, PwC), ale jednocześnie znacznie wzrosły koszty usług. W ubiegłym roku średnie wynagrodzenie audytora wyniosło 427 tys. zł, co oznacza wzrost o 36 proc. w stosunku do 2015 r.
Skąd ten wzrost? Zdaniem GT częściowo wynika on z niedawnych zmian regulacyjnych, które znacząco zwiększają odpowiedzialność i obowiązki biegłych rewidentów badających jednostki zaufania publicznego, jakimi są spółki giełdowe. To sprawiło, że część podmiotów audytorskich wycofała się ze świadczenia usług w tym segmencie, nie chcąc podejmować ryzyka lub nie będąc w stanie udźwignąć związanych z tym kosztów. Ponadto zawód biegłego rewidenta stał się mniej atrakcyjny dla absolwentów kierunków finansowych, co zaostrzyło walkę o pracowników i podniosło koszty funkcjonowania firm audytorskich, dla których wynagrodzenia to główny koszt działalności.
Finansowa trampolina
W ostatnich latach Mazars zainwestował w Polsce w rozwój w dwóch segmentach rynku. Pierwszym były usługi, zwłaszcza audytorskie, dla firm z sektora finansowego, w tym największych banków. Szansa dla graczy spoza Wielkiej czwórki stał się obowiązek rotacji audytorów, wprowadzony w 2017 r. Początkowo audytora trzeba było wymieniać co pięć lat, ale w ubiegłym roku, przy okazji pandemii, okres ten wydłużono do 10 lat.
- Jesteśmy audytorem w 5 z 12 największych banków w Polsce. To dla nas strategiczna branża, z której pochodzi prawie 50 proc. naszych przychodów z tytułu audytu. Rozwijamy też ofertę dla sektora finansowego, bo w zmieniającej się wskutek pandemii rzeczywistości zapotrzebowanie na usługi doradcze jest większe - potrzeba kompetencji w zakresie dostosowywania firm do pracy zdalnej, restrukturyzacji czy fuzji i przejęć - mówi Michel Kiviatkowski.
To właśnie usługi związane z fuzjami i przejęciami były dla Mazarsa drugim priorytetem. Od ubiegłego roku działem M&A w polskim biurze firmy kieruje Jacek Byrt, który wcześniej przez lata współtworzył butik inwestycyjny Azimutus.
- Przez wiele lat Mazars pracował w Polsce przy transakcjach, w ramach których zagraniczni inwestorzy kupowali tutejsze spółki. Teraz się to odwraca. Widzimy coraz większe zainteresowanie polskich firm akwizycjami za granicą. Bardzo pozytywnie oceniamy perspektywy usług doradczych w tym zakresie i powiększamy zespół, bo nasze przychody rosną szybciej, niż oczekiwaliśmy - mówi Michel Kiviatkowski.