Słodycze, które są ekologiczne, wegańskie, bezglutenowe i ze zdrowszych zamienników, nie muszą być niszą — przekonywała dwa lata temu na łamach „PB” Iwona Kasica, gdy debiutowała na rynku z nowym biznesem — Me Gusto. Firma zaczęła od produkcji krówek i kremów pod szyldem Super Krówka, a teraz w ofercie ma też czekolady, bakalie i płatki śniadaniowe. Z wcześniejszym biznesem — spółką Nowe, która produkowała zapachy do pomieszczeń i samochodów m.in. pod szyldem Pachnąca Szafa — menedżerka weszła m.in. do należącej do amerykańskiego Walmarta Asdy w Wielkiej Brytanii. Z obecnym właśnie powtarza ten scenariusz, ale na znacząco większą skalę.

— Gdy sprzedawałam Nowe, spółka miała 13 mln zł przychodów i nie byłam w stanie ich znacząco zwiększyć. Rynek zapachów jest zdominowany przez dostawców z Azji. Me Gusto ma po pierwszym pełnym roku obecności na sklepowych półkach kilka milionów złotych przychodów, a w perspektywie kilku lat jest w stanie zwiększyć sprzedaż do 100 mln zł. Jesienią debiutujemy w sieci Asda w Wielkiej Brytanii i rozpoczynamy wysyłki do detalistów w Japonii i Islandii, jesteśmy obecni w dwóch sieciach w Niemczech i ponad 20 innych krajach. W przeciwieństwie do mojej poprzedniej branży nie muszę się obawiać azjatyckiej konkurencji, bo to żywność z Europy, a nie Azji, jest chętniej kupowana — opowiada Iwona Kasica.
Łatwiej poza krajem
Przyznaje, że łatwiej zaistnieć w sklepach za granicą niż w Polsce.
— To kwestia większej grupy konsumentów zainteresowanych takimi produktami i ich siły nabywczej. Świat żyje produktami „free from”, czyli wolnymi od pewnych substancji. W efekcie więc coraz częściej nie jesteśmy pokazywani na osobnej półce dla niszowych towarów, ale jako produkt mainstreamowy — twierdzi Iwona Kasica.
Zdaniem Grzegorza Łaptasia, partnera w PwC, w Polsce takie słodycze to nisza i to się szybko nie zmieni.
— Jednocześnie pojedyncze produkty pojawiają się w masowej dystrybucji w sklepach typu convenience, czyli „za rogiem”, gdzie nie konkuruje się ceną, ale asortymentem. Miejsce na tego typu produkty jest też więc na stacjach benzynowych czy w kawiarniach, ale to wciąż nie jest masowy rynek. Mogą tu powstać podmioty mające po kilkadziesiąt i więcej milionów złotych przychodów, pod warunkiem że postawią na eksport. W przypadku innej części branży spożywczej — małych, niszowych browarów — są gracze, którzy mają po kilkanaście milionów złotych sprzedaży tylko z polskiego rynku. Nie ma powodu, by podobnie nie było w słodyczach, które znacznie łatwiej niż piwo sprzedać za granicą. Rynek brytyjski, na którym konsumenci jedzą średnio dwukrotnie więcej czekolady, ciastek itp. niż statystyczny Europejczyk, to świetny wybór. Pozostaje pytanie o możliwość umiędzynarodowienia marki. Krówka świetnie się kojarzy w Polsce z dzieciństwem i dawnymi smakami. Za granicą taka marka będzie się głównie bronić smakiem, składem, naturalnością, ale już bez domieszki sentymentu — komentuje Grzegorz Łaptaś.
Za i przeciw ambasadorowi
Zdaniem Iwony Kasicy nad Wisłą spółce przeszkadza brak ambasadora — znanej trenerki, która byłaby współtwórcą lub twórcą marki, a przez to budziła większe zainteresowanie kupców w sieciach handlowych.
— Jednocześnie brak takiego lokalnego nazwiska silnie utożsamianego z marką nie blokuje nas w rozwoju za granicą, gdzie nie jest ono rozpoznawalne — dodaje Iwona Kasica. Nad Wisłą MeGusto zaczęło się jednak rozglądać po kanale HoReCa. Testowo pojawi się z niektórymi produktami w sieci Green Cafe Nero.
— Sektor HoReCa, stacje benzynowe, ale i część handlu chcemy też przekonać do wersji convenience naszych płatków śniadaniowych — sprzedawanych w porcjach w kubkach gotowych do zalania — mówi Iwona Kasica.
W tym roku Me Gusto zadebiutuje w kolejnej kategorii słodyczy — żelkach. Lada moment wprowadzi też linię produktów bez cukru, opartych na ekologicznym erytrolu.