Na Medicofarmę-Biotech, a więc badawcze ramię producenta farmaceutyków, inwestorzy giełdowi będą musieli poczekać. Waldemar Paturej, do którego należy 88,2 proc. akcji Grupy HRC, zerwał bowiem rozmowy z Medicofarmą i nie odstąpi miejsca na małej giełdzie. Reakcja rynku była gwałtowna, a akcje HRC taniały o ponad połowę, niwelując znacznie kapitalizację, rozbuchaną przez ostatnie dwa tygodnie do 178 mln zł (wzrost o 250 proc. od początku października). Waldemar Paturej odmówił komentarza. Natomiast Cezary Kilczewski, prezes Medicofarmy, był zaskoczony decyzją o odstąpieniu od transakcji.

— Dowiedzieliśmy się o tym na chwilę przed publikacją raportu HRC, gdy przygotowaliśmy się do kolejnej rundy negocjacji. Powody zerwania rozmów są dla nas niezrozumiałe, a okoliczności — zastanawiające. Mając na uwadze szereg wątków sprawy, rozważamy kroki prawne wobec Waldemara Patureja — mówi Cezary Kilczewski.
Zgodnie z podpisanym w sierpniu porozumieniem Medicofarma i jej spółka Vitama miały odkupić od Waldemara Patureja 7,5 mln akcji (88,2 proc. kapitału i 92,8 proc. głosów) Grupy HRC oraz przenieść część własnego majątku, zajmującego się biotechnologią, w zamian za akcje nowych emisji serii D i E. Na potrzeby transakcji Medicofarmę-Biotech wyceniono na 13 mln zł. Spółka trafi jednak na giełdę, choć na razie nie wiadomo, w jaki sposób.
— Naszym celem jest rynek publiczny. Mamy bardzo dobre produkty, obiecujące prace badawcze i strategię rozwoju. Jestem przekonany, że gdyby transakcja przejęcia HRC doszła do skutku, to można byłoby do spółki szybko wnieść lub pozyskać kolejne aktywa. Teraz jesteśmy zmuszeni do analizy alternatywnych scenariuszy upubliczniania części działalności — dodaje Cezary Kilczewski.
Menedżer nie wyklucza żadnej opcji, a więc także np. przejęcia innego podmiotu, który jest już notowany.