Zarząd zależnych od Ciechu Zakładów Chemicznych Zachem z Bydgoszczy na 20 września zwołał nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, które ma zdecydować o emisji 27,3 mln akcji imiennych o wartości 273 mln zł. Obecnie kapitał bydgoskiej spółki dzieli się na 14,8 mln papierów.
Emisja będzie bez prawa poboru. Czy to oznacza sprzedaż spółki, którą zapowiadał już poprzedni zarząd? Dariusz Krawczyk, od maja prezes Ciechu, każe uzbroić się w cierpliwość.
— W piątek ogłosimy wyniki finansowe, wtedy też wyjaśni się cała układanka i przedstawimy nasz plan. Przedtem nie chciałbym tego komentować — ucina Dariusz Krawczyk.
Restrukturyzacja Zachemu, który odpowiada za ok. 20 proc. przychodów grupy Ciech, to jedno z najważniejszych zadań, jakie postawił przed sobą Dariusz Krawczyk, gdy powierzono mu kierowanie chemiczną spółką. Poprzedni prezes Ryszard Kunicki prowadził intensywne rozmowy z kilkoma podmiotami o sprzedaży Zachemu. W kwietniu deklarował, że do transakcji jest niedaleko. Miesiąc później nowy prezes nie był już pewien, czy Zachem rzeczywiście trafi pod młotek.
Tymczasem sprzedaż spółki, która jest kulą u nogi chemicznego giganta, byłaby dobrze widziana przez rynek i pozwoliłaby zmniejszyć zadłużenie. Bydgoska spółka obciążała wyniki chemicznego giganta przez cały zeszły rok. Zanotowała wtedy 60 mln zł straty EBITDA. Jednak w pierwszym kwartale 2012 r. wreszcie pokazała pozytywny wynik EBITDA — 1,7 mln zł (rok wcześniej miała 7,3 mln zł straty), choć był on pod wypływem zdarzeń jednorazowych.
Zaskoczenie analityków
Plan podniesienia kapitału w Zachemie zaskoczył analityków. Większość z nich nie chce spekulować.
— Skoro wcześniej padały deklaracje, że Ciech chce Zachem sprzedać, to trudno sobie wyobrazić jej samodzielne dokapitalizowanie. Decyzja o sposobie finansowania Zachemu powinna należeć do jej nowego inwestora. Być może Ciech znalazł partnera, który obejmie nową emisję i stanie się współwłaścicielem Zachemu — mówi Michał Hulbój, analityk Erste Group.
Jego zdaniem, sprzedaż Zachemu lub znalezienie dla niego partnera jest uzasadnione, bo jego działalność nie jest bardzo cykliczna, co nie pomaga w planowaniu przyszłych przepływów gotówkowych.
Bunt w załodze
Tymczasem działające w Ciechu związki zawodowe powołały międzyzakładowy komitet protestacyjny. Nie podoba się im Sprzedaż Zachemu, który jest kulą u nogi chemicznego giganta, byłaby dobrze widziana przez rynek i pozwoliłaby zmniejszyć zadłużenie.
plan oszczędnościowy zarządu oparty na zwolnieniach sięgających nawet 10 proc. załogi, a także brak informacji o działaniach restrukturyzacyjnych. Liczą na dialog i cofnięcie decyzji, napisali nawet w tej sprawie do premiera i ministra skarbu.
— Żeby spłacać gigantyczne zadłużenie, Ciech wysysa pieniądze ze spółek grupy, które przez lata odnosiły rynkowe sukcesy. Nie potrzebujemy takiego inwestora, lepiej poszukać innego lub powołać chemiczne konsorcjum. Zastanawiamy się, dlaczego nikt nie odpowiada za doprowadzenie Ciechu do takiego stanu — mówi Józef Woźny, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Przemysłu Chemicznego.