Inwestycja koncernu Mercedes-Benz, który wyda w Jaworze ponad 1 mld EUR na budowę fabryki elektrycznych samochodów dostawczych, to jeden z wielu niemieckich projektów już ogłoszonych lub nadchodzących.
Świetny rok
— 2021 r. był rekordowy — otrzymaliśmy dwa razy więcej zapytań niemieckich firm niż rok wcześniej. Zeszły charakteryzował się terminem „reshoring” [przenoszenie działalności do kraju macierzystego — red.], nowym modnym hasłem jest teraz „friendshoring” [przenoszenie produkcji do krajów zaprzyjaźnionych — red.]. Dotyczy to nie tylko Rosji — uporczywie restrykcyjna polityka lockdownu ogłoszona w Chinach i napięta sytuacja wokół Tajwanu zagraża wielu firmom przerwaniem łańcuchów dostaw. Tym tłumaczy się niezmiennie duże zainteresowanie niemieckich firm Polską jako lokalizacją dla działalności biznesowej — mówi Lars Gutheil, dyrektor generalny AHK, Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Dużą aktywność niemieckich inwestorów dostrzega także Jakub Makurat, szef brytyjskiego fintechu Ebury w Polsce, Czechach, Słowacji i krajach bałtyckich. Ebury pomaga wchodzącym do Polski niemieckim firmom w znalezieniu finansowania.
— Ostatnio pojawiło się sporo klientów z Niemiec, naszego największego obszaru biznesowego. Mamy do czynienia z dwiema rzeczywistościami: biznesową — pragmatyczną i polityczną — straumatyzowaną. Niemieckie firmy mocno interesują się Polską ze względu na deglobalizację, onshoring i przenoszenie produkcji głównie z Chin do Europy Środkowej i Wschodniej — mówi Jakub Makurat.
Lista atutów
Jest kilka przyczyn dużego zainteresowania Polską.
— W tym roku AHK Polska nadzorowała kilka projektów inwestycyjnych, mających na celu wzmocnienie odporności łańcuchów dostaw z lokalizacją ich w UE. Podczas wizyty na miejscu firmy często stwierdzają, że nowa lokalizacja w Polsce jest szczególnie opłacalna, jeśli chodzi o wykorzystanie dostępnego know-how oraz sieci dostawców — mówi Lars Gutheil.
Głównymi atutami Polski są dobrze wyszkoleni, zmotywowani specjaliści oraz gęsta sieć wykwalifikowanych dostawców.

— Inwestorzy są również pod wrażeniem konkurencyjnych kosztów pracy i dobrych możliwości finansowania, jak rządowe zachęty inwestycyjne i fundusze unijne. Inflacja i kryzys cen energii są postrzegane przez wielu wspieranych przez AHK Polska inwestorów jako problemy przejściowe i ogólnoeuropejskie, przez co obecnie odgrywają drugorzędną rolę w decyzji o wyborze konkretnej europejskiej lokalizacji — dodaje dyrektor generalny AKH Polska.
— Inwestycjom w Polsce sprzyja słaby złoty, a bycie krajem przy linii frontu oznacza wprawdzie podwyższone ryzyko, ale także ponadprzeciętny potencjał wzrostu. Efektywność pracy nie jest co prawda tak wysoka jak w Holandii, ale lepsza niż na południu Europy — dodaje Jakub Makurat.
Katalizator inwestycji
Eksperci przewidują, że decyzja koncernu Mercedes-Benz o budowie fabryki elektrycznych aut dostawczych wzmocni ten trend.
—To sygnał dla innych niemieckich firm. Polska stała się ważnym punktem na inwestycyjnej mapie Europy Wschodniej w efekcie rewolucji e-mobility, przerwania łańcuchów dostaw i wojny. W najbliższych miesiącach można się spodziewać kolejnych inwestorów. Polska ma pracowników z doświadczeniem w branży, a koszty nie są rozdmuchane, co daje jej przewagę nad Czechami i Węgrami. Obecnie trwa wojna o ludzi do pracy, a koszty pracowników zeszły na drugi plan — twierdzi Tomasz Szpikowski, prezes Bergman Engineering, która rekrutuje inżynierów m.in. dla firm motoryzacyjnych.
— Polska pozostaje konkurencyjnym krajem dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Walczymy o projekty z krajami Azji i środkowej oraz wschodniej Europy, a Polska jest często lokalizacją pierwszego wyboru. Nie pomaga nam co prawda wojna w Ukrainie, ale duże koncerny myślą długofalowo i już ją zdyskontowały — uważa Paweł Gos, prezes firmy Exact Systems kontrolującej jakość w fabrykach motoryzacyjnych.
Niemcy to jeden z największych zagranicznych inwestorów w Polsce. Na koniec 2021 r. inwestycje firm z niemieckim kapitałem wyniosły 40 mld EUR, większe były firm z Holandii (47,1 mld EUR), w której tradycyjnie wiele światowych firm otwiera spółki inwestycyjne. W ubiegłym roku niemieckie inwestycje wyniosły 2,9 mld EUR, więcej niż holenderskie (2,7 mld EUR).