Chociaż w styczniu portfel obligacji w posiadaniu inwestorów zagranicznych odchudził się o ponad 13 mld zł, a w lutym też kapitał odpływa znad Wisły, to za granicą wciąż są nasze papiery za blisko 194 mld zł. Dlatego Ministerstwo Finansów (MF) chucha i dmucha, żeby nie brakowało chętnych do finansowania długu. W lutym ekipa z ul. Świętokrzyskiej opowiadała o swoich planach za oceanem i w londyńskim City, teraz przyszedł czas na bardziej egzotyczny kierunek.



Maraton spotkań
Dzisiaj MF rozpoczyna roadshow w Tajlandii, Indonezji, Malezji, Singapurze, Hongkongu, Korei Południowej i Japonii. — Spotkania z inwestorami w Azji organizowane są w miarę regularnie od kilku lat — mówi Piotr Nowak, wiceminister finansów odpowiedzialny m.in. za zarządzanie długiem. Gracze z Dalekiego Wschodu stanowią drugą najliczniejszą geograficznie grupę inwestorów zagranicznych na naszym rynku papierów skarbowych. Z ministerialnych statystyk wynika, że na koniec stycznia ich udział w długu złotowym wynosił ponad 30 proc., a w portfelu znajdowały się obligacje o wartości ponad 47 mld zł. — Tylko inwestorzy amerykańscy, uwzględniając amerykańskie fundusze zarejestrowane w Luksemburgu, mają większe zaangażowanie — podkreśla Piotr Nowak. Eksperci też nie mają wątpliwości, że kapitał z Azji warto otoczyć szczególną troską.
— Japonia to drugi po USA udziałowiec wśród inwestorów prywatnych, który najwięcej zainwestował w nasz dług — prawie 20 mld zł — mówi Marcin Sulewski, analityk rynków finansowych w BZ WBK. W ostatnich miesiącach inwestorzy w USA zwątpili jednak w rynki rozwijające się, w tym Polskę, i kapitał amerykański odpływa także z naszego rynku. Kłopoty Chin, zapaść rosyjskiej gospodarki i recesja w Brazylii nie robią dobrej prasy krajom na dorobku, dlatego od blisko dwóch lat chudnie portfel złotowych obligacji w posiadaniu funduszy inwestycyjnych w Ameryce Północnej.
Stabilni inwestorzy
Zupełnie inną strategię obrał kapitał azjatycki. Zdaniem Marcina Sulewskiego,
chociaż emerging markets są obecnie na cenzurowanym, to Polska nawet po obniżce ratingu wyróżnia się pozytywnie na tle innych krajów.
— Wynika to między innymi z niewielkiej zależności naszej gospodarki od Chin i surowców. Wydaje się więc, że nawet w przypadku napięć na globalnym rynku polskie obligacje będą bardzo atrakcyjne dla inwestujących na rynkach wschodzących — uważa analityk BZ WBK. Od kwietnia 2014 r., czyli momentu, kiedy MF publikuje szczegółowe statystyki dotyczące zagranicznych podmiotów kupujących papiery dłużne od rządu, udział tych z Azji wzrósł o ponad 20 mld zł. Szczególnie cieszyć ministra finansów może zaś to, że najwięcej kupują od nas najbardziej stabilni inwestorzy na świecie, o których uwagę zabiega każdy emitent obligacji. — Mówimy o azjatyckich bankach centralnych i państwowych funduszach majątkowych. Łącznie banki centralne i instytucje publiczne stanowią obecnie ponad jedną czwartą wszystkich zagranicznych inwestorów na naszym rynku, a zdecydowana większość z nich to instytucje azjatyckie — informuje Piotr Nowak. Bankierzy centralni z samej Azji mają naszego długu za ponad 25 mld zł.
— Dlatego też utrzymywanie bieżących relacji z inwestorami w tym regionie jest bardzo istotne — podkreśla wiceminister finansów. Kolejni na liście inwestujących rezerwy walutowe w polskie papiery to gracze na Bliskim Wschodzie, ale na razie ulokowali u nas ponadsześciokrotnie mniej kapitału niż Azjaci. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na Starym Kontynencie. W strefie euro znaleźliśmy nabywców na papiery rządowe tylko za nieco ponad 61 mln zł.
Resortowe priorytety
MF przy okazji dowie się, czy inwestorzy z Tokio nie chcieliby emisji obligacji w swojej walucie. W listopadzie zapada nam dług o wartości 25 mld JPY. Priorytetem dla MF jest jednak nakłanianie do zakupów obligacji złotowych. Z emisji zagranicznych nie rezygnujemy, bo gdzieś trzeba znaleźć pieniądze na wykup długu walutowego i dywersyfikować bazę inwestorów. Warunek jest jeden — nie może to być sztuka dla sztuki, ale biznes z odpowiednim rachunkiem ekonomicznym. Najbliższa wizyta handlowa zaplanowana jest dopiero na przełom marca i kwietnia w Chinach. Tam MF sprawdzi, czy da radę sprzedać tzw. panda bonds, czyli papiery denominowane w juanie. © Ⓟ