MF: wpływy z prywatyzacji mogą przynieść 18 mld zł
Rezygnacja France Telekom z 10 proc. akcji TP SA będzie kosztowała budżet 6 mld zł. Jarosław Bauc, minister finansów uspokaja — mamy rezerwy. Ekonomiści jednak nie potrafią ich znaleźć.
Ustawa budżetowa na 2001 rok zakłada, że przychody z prywatyzacji wyniosą 18 mld zł. Ekonomiści twierdzą, że tych planów nie uda się zrealizować.
— Jeśli nawet wpływy z prywatyzacji będą niższe o 6 mld zł, nie spowoduje to zwiększenia emisji papierów skarbowych. Jest na to zakładka — zapewnia Jarosław Bauc minister finansów.
Jego zdaniem, nadal jednak możliwe jest uzyskanie z prywatyzacji w tym roku 18 mld zł, gdyż zwiększa się prawdopodobieństwo sprzedaży PZU.
Nie będzie 18 mld zł
Resort skarbu państwa i France Telecom poinformowały, że konsorcjum nie zrealizuje zeszłorocznej opcji kupna 10 proc. TP SA, jednak chce dalej negocjować kupno akcji polskiej spółki, by zwiększyć swój 35-procentowy pakiet do kontrolnego. W tej sytuacji, według zgodnej opinii ekspertów, wpływy z prywatyzacji szacowane na 18 mld zł są niemożliwe do realizacji.
Decyzja FT może odbić się na giełdowej wycenie Telekomunikacji Polskiej, co dodatkowo spowoduje kłopoty z procesem prywatyzacji. Może także zaszkodzić kursowi złotego.
— W tej sytuacji los prywatyzacji nie jest jasny. Moje obecne prognozy dotyczące wpływów z tego źródła to kwota 5-7 mld zł — szacuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.
Jak uzupełnić braki
Minister finansów uważa, że gdyby wpływy z prywatyzacji okazały się w tym roku niższe od planowanych o 6 mld zł, nie spowoduje to zwiększenia emisji papierów skarbowych. Twierdzi, że rząd ma rezerwy, ale nie precyzuje gdzie.
W projekcie ustawy nowelizacyjnej Ministerstwo Finansów zaplanowało zaoszczędzenie 6,5 mld zł z prywatyzacji i ulokowanie ich na koncie walutowym rządu. Teraz prawdopodobnie rząd będzie korzystał z tych środków na bieżąco. Świadczy o tym deklaracja o utrzymaniu emisji papierów wartościowych na nie zmienionym poziomie. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób rząd zamierzał zaoszczędzić tak znaczną kwotę, większość ekonomistów nie może doszukać się tych pieniędzy.
— Nie ma możliwości wygospodarowania 6,5 mld zł bez jednoczesnej emisji papierów na taką sumę. Minister finansów twierdzi, że ma rezerwy, ale ja ich nie widzę — dziwi się Janusz Jankowiak.
Co dalej
Po fiasku negocjacji z FT ekonomiści nie mają złudzeń, że prywatyzacja w zakładanym wymiarze nie jest możliwa do realizacji. Należy więc skupić się na działaniach zmierzających do uratowania tego, co jeszcze można uratować.
— Najgorszym złem w naszej prywatyzacji jest podporządkowanie całego procesu sytuacji budżetowej. Obecnie wszystkie dochody są konsumowane przez Skarb Państwa. Taka możliwość sprzyja nadmiernemu rozszerzaniu deficytu — uważa Bogusław Grabowski z Rady Polityki Pieniężnej.
Bogusław Grabowski ostrzega, że postrzeganie procesu prywatyzacji tylko przez pryzmat kłopotów budżetowych jest niebezpieczne dla finansów państwa. Środki uzyskane z tego źródła powinny być lokowane na specjalnie utworzonym w tym celu koncie w NBP. Zdaniem członka RPP, rząd i parlament mają obecnie całkowitą dowolność w dysponowaniu tymi pieniędzmi, więc mogą dowolnie zwiększać deficyt budżetowy. Wkrótce jednak nie będzie już co prywatyzować. Ograniczenie prywatyzacji spowoduje większy rozsądek przy konstruowaniu kolejnych budżetów, gdyż wielkość deficytu zostanie określona przez rynkowy popyt na polskie papiery skarbowe.
Bogusław Grabowski z dużym niepokojem patrzy na zapowiedzi polityków opozycji, którzy obiecują pozostawianie dochodów z prywatyzacji w spółkach, a jednocześnie deklarują poluzowanie polityki fiskalnej. Jego zdaniem, może to być niebezpieczne dla gospodarki.
Okiem eksperta
Dojdzie do cięcia dotacji
Ustawa o finansach publicznych w obecnym kształcie pozwala rządowi na realizację odmiennej od zakładanej w budżecie polityki finansowej. Działając w ten właśnie sposób, minister Jarosław Bauc mógł znaleźć zakładki nadpłynnościowe. Moim zdaniem, największe oszczędności można poczynić m.in. przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Ministerstwo Finansów założyło, że nie przekaże 3,1 mld zł w ramach II filaru, ale za to do I filara miało trafić 2 mld zł uzyskanych ze sprzedaży wierzytelności ZUS-u. Rząd może wstrzymać wypłatę tych środków. Można też zaoszczędzić pieniądze przez Fundusz Pracy, resort finansów może po prostu ograniczyć przekazywanie środków. Istnieje też możliwość zmniejszenia dotacji dla samorządów. Kolejny sposób na oszczędności to ograniczenie ogromnych dotacji na interwencje na rynku rolnym
Wszystkie wymienione instytucje od kilku lat mają możliwość zadłużania się w sektorze bankowym. Działania oszczędnościowe rządu zmuszą je do zaciągania kredytów. W ten sposób zadłużenie Skarbu Państwa nie zmienia się, ale formalnie to agencje rządowe, a nie budżet, będą dłużnikiem. To rozwiązanie oczywiście nie załatwia problemu finansów publicznych. Przeciwnie — pogłębia je i przesuwa na kolejne lata.
Bogusław Grabowski,
Rada Polityki Pieniężnej