Sytuacja na rynku czerwonego złota wciąż pozostaje napięta. Na początku poprzedniego tygodnia cena miedzi osiągnęła najwyższy poziom od czasu szczytu z początku maja tego roku, testując 8,2 tys. USD za tonę. Choć niektórzy inwestorzy zaczęli wówczas realizować zyski, to kurs miedzi podtrzymały przez spekulacje na temat malejących zapasów tego surowca.
Do piątku ceny kontraktów spotowych, notowanych na londyńskiej giełdzie towarowej, spadły do 7,8 tys. USD za tonę. Negatywny wpływ na kurs miedzi miały czwartkowe dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Departament Handlu poinformował o spadku sprzedaży nowych domów w czerwcu o 6,6 proc. — a branża budowlana odpowiada za połowę zużycia miedzi w Stanach Zjednoczonych, które są drugim co do wielkości światowym importerem.
Od początku tego tygodnia ceny znów zaczęły rosnąć. We wtorek za tonę trzeba było zapłacić 8,0 tys. USD. Wpłynęły na to piątkowe dane na temat wzrostu gospodarczego w USA. Pozytywnie zaskoczyły one inwestorów. Spodziewali się oni 3,2 proc., tymczasem kwartalny wzrost amerykańskiej gospodarki wyniósł 3,4 proc.
Na dodatek, zapasy miedzi w magazynach monitorowanych przez londyńską giełdę spadły o 1 proc., do 101,8 tys. ton, a na rynek dotarła informacja z International Copper Study Group, z której wynika, że w pierwszych czterech miesiącach tego roku globalny popyt na miedź przewyższył jej podaż o 265 tys. ton. Tegoroczna produkcja miedzi może okazać się niewystarczająca, aby zaspokoić popyt.
Za wzrostami przemawia też sytuacja techniczna. Kurs miedzi od końca maja jest w trendzie wzrostowym i wszystko wskazuje na to, że ostatnie szczyty w okolicach 8,2 tys. USD za tonę mogą niedługo zostać przełamane, otwierając drogę w kierunku zeszłorocznych maksimów na 8,9 tys. USD.
Dominika
Jaworska
X-Trade Brokers Dom Maklerski