Międzynarodowy Fundusz Walutowy podnosi prognozy dla świata, ale sączy pesymizm

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-10-14 17:46

Mimo konfliktów handlowych wzrost gospodarczy na świecie będzie w tym roku stabilny. MFW ostrzega jednak, by nie wyciągać z tego wniosków na przyszłość. Deglobalizacja ma koszty.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ze świątyni globalizacji i wolnego handlu nie słyszymy dziś zbyt wielu optymistycznych kazań. Międzynarodowy Fundusz Walutowy z jednej strony przyznał w swojej najnowszej prognozie makroekonomicznej dla świata, że sytuacja jest wyraźnie lepsza od oczekiwań, i podniósł przewidywane tempo wzrostu PKB na ten i przyszły rok, ale z drugiej strony okrasił wszystko solidną dawką pesymistycznych wizji i oszacował koszty rosnącego protekcjonizmu.

Prognozy MFW są najszerszą dostępną publicznie analizą sytuacji w całej światowej gospodarce, z podziałem na wszystkie kraje świata. Dlatego przykuwają uwagę.

Z najnowszego dokumentu World Economic Outlook wynika, że w tym roku wzrost PKB na świecie ma wynieść 3,2 proc., a w przyszłym 3,1 proc. To jest dobry wynik, zbliżony do długookresowej średniej. Oznacza on, że gospodarka nie jest ani na górce, ani w dołku. Prognoza jest o 0,4 pkt wyższa niż w kwietniu i 0,2 pkt wyższa niż lipcu. Do przewidywanego wcześniej przez MFW spowolnienia indukowanego przez wojnę handlową nie doszło.

Dlaczego sytuacja jest lepsza od oczekiwań? MFW wymienia trzy powody: 1) większość krajów nie wzięła odwetu na USA za podwyżki ceł, co utrzymało swobodny handel na wielu kierunkach, 2) firmy przyspieszały zakupy przed wyższymi cłami, 3) pojawiło się wiele czynników łagodzących: mocny popyt na inwestycje związane z AI czy słaby dolar.

Ale fundusz uważa, że na horyzoncie jest więcej ryzyk niż szans. Nazwał zresztą pierwszy rozdział swojego raportu „Gospodarka światowa w fazie zawirowań, widoki na przyszłość słabe” (Global Economy in Flux, Prospects Remain Dim). Jego ekonomiści ostrzegają, że doświadczenie z konfliktami handlowymi pokazuje, że ich efekty uwidaczniają się stopniowo i przychodzą z opóźnieniem.

Dodatkowo nad światem wisi kilka ryzyk niezwiązanych z geopolityką. Boom na inwestycje związane z AI zaczyna niebezpiecznie przypominać bańkę internetową z późnych lat 90., która skończyła się recesją. Chiny mają coraz więcej problemów z niezbilansowaną strukturą swojej gospodarki, opartą nadmiernie na inwestycjach w infrastrukturę i eksporcie. Dziury budżetowe w wielu państwach rozwiniętych zaczynają rosnąć do niebezpiecznych rozmiarów. A do tego dochodzą ataki na niezależność banków centralnych – szczególnie chodzi tu o USA.

W długookresowej perspektywie ryzyko dla światowej gospodarki kryje się w narastającym protekcjonizmie polityk przemysłowych. Właściwie wszystkie kraje są dziś coraz bardziej chętne, by wspierać krajowe firmy i technologie. To może powodować dużą nieefektywność w alokacji zasobów. MFW pisze tak: „Nawet jeśli polityka przemysłowa przynosi pozytywne rezultaty w wybranych branżach, może jednocześnie wywoływać negatywne efekty w innych sektorach gospodarki i obniżać ogólną produktywność, ponieważ prowadzi do nieefektywnego przesuwania zasobów z obszarów nieuwzględnionych w programach wsparcia”.

Wiele ostrzeżeń MFW jest słusznych. Jednak kiedy czytam tego typu raporty, razi mnie brak zbilansowania argumentów.

We współczesnym świecie inteligentna osoba może łatwo dostrzec wiele poważnych ryzyk. Do tych wymienionych przez MFW można dodać wojny gorące, wojny hybrydowe, egzystencjalne ryzyka związane z technologią AI, narastające konflikty polityczne w rozwiniętych społeczeństwach, epidemię samotności. I pewnie jeszcze setki innych.

A jednak rozwój polega na dostrzeganiu szans, a nie mitygowaniu wszystkich ryzyk. Dobry bilans powinien pokazywać, czego się obawiać i w czym dostrzegać nowe możliwości. Tego trochę w raportach MFW brakuje.