Miliarder, który kocha dzienniki

Przemek BarankiewiczPrzemek Barankiewicz
opublikowano: 2013-03-05 00:00

Prasa to biznes jak każdy inny. A kto może o biznesie wiedzieć więcej niż człowiek, który od pół wieku daje inwestorom zarobić średnio 20 proc. rocznie?

Suma bilansowa funduszu Warrena Buffetta to 71 mld USD. Zysk netto w 2012 r. przekroczył 3,7 mld USD. Miliarder kontroluje 14 proc. kapitału American Express, 9 proc. Coca-Coli, 13 proc. agencji Moody’s, 6 proc. IBM i 5 proc. Tesco. Mimo to ciągle chce mu się zajmować drobniakami wydawanymi na amerykańskie gazety. Czy to tylko kaprys 82-letniego inwestora, nieuchronnie zbliżającego się do emerytury?

Warren Buffett (FOT. Bloomberg)
Warren Buffett (FOT. Bloomberg)
None
None

Prasa, moja miłość

Odpowiedź znajdujemy w corocznym liście Buffetta do akcjonariuszy Berkshire Hathaway, wehikułu inwestycyjnego miliardera. Tym razem poświęcił on gazetom aż 3,5 strony, czyli 16 proc. całego, kultowego już, raportu. To dużo, bo nie spełniają one nawet wewnętrznych reguł Berkshire. Wydawnictwa, jako cel przejęcia, są po prostu za małe. Dlaczego?

„Charlie [Charles Munger, wiceprezes funduszu — red.] i ja po prostu je kochamy. I jeśli ma to sens ekonomiczny, kupujemy je, nawet jeśli są za małe” — napisał Warren Buffett w liście. W ten sposób tłumaczy wydanie 344 mln USD na 28 dzienników w ciągu ostatnich 15 miesięcy. Jednocześnie inwestor nie zmienia poglądów — sprzedaż egzemplarzowa, przychody reklamowe i zyski segmentu gazet są skazane na dalsze spadki.

„Kursy akcji czy wyniki sportowe stają się przestarzałe, jeszcze zanim prasy drukarskie idą w ruch. Internet wyczerpująco informuje o ofertach pracy i nieruchomości, a telewizja bombarduje doniesieniami z polityki i zagranicy. Prasa traci kolejne bastiony (…) Jest jednak wyjątek — informacje lokalne. Tu gazety nie mają substytutu (…) Gdziekolwiek istnieje sens społeczności, nie będzie się można obejść bez papieru obsługującego potrzeby informacyjne tej społeczności” — tłumaczy Warren Buffett.

Śladami wyroczni

Zaznacza jednak, że gazety, jak wszystkie biznesy, muszą kierować się przemyślaną strategią. „Wydawcy przez lata oferowali kontent w internecie za darmo, jednocześnie podnosząc ceny papierowej prenumeraty. Jak mogło to prowadzić do czegokolwiek innego niż ostrego i trwałego spadku sprzedaży gazet?” — pyta retorycznie inwestor. I sypie radami, dzięki którym na fatalnym rynku sześć jego gazet co najmniej utrzymało przychody w 2012 r., a największe z nich („Buffalo News” i „Omaha World-Herald”) tylko nieznacznie straciło.

„Sukces nie przyjdzie ani z cięcia treści newsowych, ani z cięcia częstotliwości publikacji. Przeciwnie, zmniejszenie zakresu prezentowanych wiadomości niemal na pewno przełoży się na gorsze czytelnictwo (…) Naszym celem jest wypełnienie gazet treściami, które interesują czytelników, i pobierania odpowiedniej opłaty od tych, którzy uznają te informacje za użyteczne. Niezależnie od tego, czy korzystają z papierowego czy elektronicznego produktu.

Ludzie będą szukać newsów tam, gdzie ich oczekiwania spełni kombinacja szybkości, łatwości dostępu, wiarygodności, kosztów i wszechstronności” — zaznacza Warren Buffett. Na światowych giełdach miliardera próbuje — z różnym skutkiem — naśladować wielu. Ostatnie kwartały pokazują też, że znajduje on naśladowców także w branży medialnej. Przyszłość pokaże, czy i tym razem „wyrocznia z Omaha” miał rację.