Miliardowe decyzje czekają na ministra

Agnieszka Berger
opublikowano: 2007-11-27 00:00

Obligacje wartości 6,5 mld zł to dla PGE sposób na pokrycie kosztownych długów. Brakuje tylko decyzji ministra.

Nowy szef resortu skarbu ma mnóstwo pilnych zadań w swoich spółkach

Obligacje wartości 6,5 mld zł to dla PGE sposób na pokrycie kosztownych długów. Brakuje tylko decyzji ministra.

Polską Grupę Energetyczną (PGE), największego producenta energii w kraju, zaczynają gonić terminy. Zbliża się koniec roku. To ostateczny termin zawarcia tzw. umów rozwiązujących, prowadzących do likwidacji kontraktów długoterminowych (KDT). Były one zawierane (głównie w latach 90.) przez producentów energii jako zabezpieczenie kredytów zaciąganych na inwestycje proekologiczne i modernizacyjne. Kilka lat temu wiązały lwią część rynku energii, wyłączając ją z obrotu opartego na konkurencji. Według danychMinisterstwa Gospodarki, w 2006 r. opiewały już tylko na blisko 44 TWh, co oznaczało pokrycie około 30 proc. krajowego rynku energii elektrycznej.

Stroną kupującą w kontraktach były Polskie Sieci Elektroenergetyczne — protoplasta PGE. Najwięcej energii w ramach KDT sprzedają producenci, którzy podczas ubiegłorocznej konsolidacji weszli w skład tej grupy. Za zlikwidowane kontrakty spółki mają dostać rekompensaty.

Gra o dużą stawkę

Według Dominiki Tuzinek-Szynkowskiej, rzeczniczki PGE, brak umów rozwiązujących oznaczałby dla spółek utratę prawa do odszkodowania. A gra toczy się o dużą stawkę. W ustawie o likwidacji KDT przewidziano, że maksymalne odszkodowanie za zlikwidowane kontrakty wyniesie ponad 4,5 mld zł dla producentów z holdingu BOT Górnictwo i Energetyka (Elektrownia Opole i Turów), spółki zależnej PGE. Rekompensaty dla pozostałych wytwórców z PGE (Zespołu Elektrowni Dolna Odra i dwóch elektrociepłowni z Lublina i Rzeszowa) miały sięgnąć łącznie 1,35 mld zł.

— Większość umów rozwiązujących jest parafowana. Spółki są na etapie uzyskiwania zgód korporacyjnych, które w większości zależą od pozytywnej opinii banków bądź też spłaty zobowiązania — twierdzi rzeczniczka PGE.

Umów nie parafował tylko Południowy Koncern Energetyczny, należący do państwowej grupy Tauron. Ich treść wstępnie zaakceptowały natomiast spółki z udziałem inwestorów zagranicznych, które były najbardziej krytyczne wobec ustawy o likwidacji KDT.

Miliardy na krótko

Zgoda na zawarcie umów rozwiązujących KDT to jedno z najpilniejszych zadań nowego ministra skarbu. W przypadku PGE musi się on również pilnie zająć inną decyzją. Grupa potrzebuje jego akceptacji, żeby wyemitować obligacje. Chce spłacić droższe długi, pożyczając od banków aż 6,5 mld zł. Ma już warunkowe porozumienie z bankami. Czeka na zgodę walnego.

PGE na razie nie udziela informacji o szczegółach emisji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ma to być krótkie finansowanie pomostowe, przewidziane tylko na 1,5 roku.

— Głównym celem jest refinansowanie kredytów. Część będzie przeznaczona na nowe inwestycje, głównie proekologiczne w wytwarzaniu oraz dotyczące przyłączeń w spółkach dystrybucyjnych — twierdzi rzeczniczka PGE.

Obligacje nie trafią do obrotu publicznego, lecz zostaną objęte przez banki organizujące emisję. Krótki termin spłaty zbiega się z planowaną przez spółkę datą debiutu giełdowego (koniec 2008 r.). PGE nie chce jednak przeznaczać wpływów z podwyższenia kapitału na spłacanie długów. Narodowy czempion zapewnia, że zamierza przedstawić inwestorom atrakcyjną ofertę rozwojową, a decyzje o optymalnej strukturze finansowania będzie podejmować w terminie zbliżonym do daty debiutu.

Drogocenne sieci

To nie koniec pilnych zadań dla ministra skarbu. Już 8 grudnia powinien wyrazić zgodę na podział PGE, w którego wyniku spółka przekaże sieć przesyłową wydzielonemu operatorowi. Aktywa, które zamierza oddać PGE, są warte 9,4 mld zł. Operacja musi zakończyć się w tym roku, bo inaczej operator nie będzie miał tytułu prawnego do korzystania z sieci, a za jej pośrednictwem energia jest przesyłana na terenie całego kraju. Jeśli nie dostanie sieci, będzie musiał przedłużyć umowę dzierżawy z PGE, a jego niezależność stanie pod znakiem zapytania.