Najniższe wynagrodzenie powinno być proporcjonalne do przeciętnego w poszczególnych regionach — uważa BCC.
Po ogłoszeniu przez rząd przyszłorocznej podwyżki minimalnej płacy z
obecnych 2100 zł do 2250 zł, Business Centre Club (BCC) ponownie zwraca
uwagę na negatywny wpływ jej podnoszenia na lokalne, słabo rozwinięte
rynki pracy lub sektory gospodarki. Po raz kolejny też krytycznie odnosi
się do zasady, że wynagrodzenie to jest ustalane jednolicie we
wszystkich regionach kraju i branżach, niezależnie od wielkości
przedsiębiorstwa, pomimo bardzo dużego zróżnicowania zarobków i sytuacji
rynkowej firm.
Już obecnie w co najmniej ośmiu województwach, tj. połowie ogólnej
liczby, ustalona przez rząd minimalna płaca będzie wyższa niż 50 proc.
przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w nich — podaje BCC w swoim
stanowisku. To województwa: wielkopolskie, zachodniopomorskie,
pomorskie, kujawsko-pomorskie, świętokrzyskie, lubelskie, podkarpackie i
podlaskie.
BCC nie jest przeciwne płacy minimalnej. Proponuje jednak, aby
rozwiązaniem docelowym było jej zróżnicowanie w poszczególnych regionach
(optymalnie w powiatach). Jej wysokość powinna być proporcjonalna do
wysokości przeciętnego wynagrodzenia w tych regionach (jednak nie wyżej
niż jego 40 proc.), a przy wyliczaniu tej średniej należałoby ją
różnicować dodatkowo między mikro- i pozostałymi przedsiębiorstwami.
Organizacja uzasadnia swoje stanowisko m.in. tym, że coroczne
podnoszenie wysokości minimalnej płacy w tempie wyższym niż wzrost
produktywności firm lub przeciętnego wynagrodzenia nie jest znaczącym
problemem jedynie dla przedsiębiorstw wysokowydajnych, zwykle dużych.
Negatywnie wpływa na poziom konkurencyjności wielu mniejszych firm,
szczególnie działających w regionach słabiej rozwiniętych gospodarczo.
Jest to niekorzystne zwłaszcza dla tych podmiotów, które zatrudniają
stosunkowo dużo osób wynagradzanych na tym ustawowym poziomie — i gdy
ich zarobki stanowią istotną część kosztów danego przedsiębiorstwa.
Uzyskiwane przez nie marże są niskie, a struktura wydatków nie pozwala
na oszczędności w innym obszarze niż koszty pracy, a te — co podkreśla
BCC — nie są w Polsce niskie.
Jak wyliczył BCC, zatrudnienie pracownika w pełnym wymiarze czasu pracy
w 2018 r. za minimalną stawką wynagrodzenia w kwocie 2100 zł brutto to
miesięczny koszt 2533 zł przy uwzględnieniu składek ubezpieczeniowych
(rentowej, emerytalnej i wypadkowej) oraz składki na Fundusz Pracy i
Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. W stosunku do 2017 r.
jest on wyższy o 121 zł miesięcznie, mimo że pracownik „do kieszeni”
otrzyma 1530 zł.
Organizacja przypomina też, że wraz ze wzrostem minimalnej płacy rosną
także inne świadczenia. Chodzi np. o dodatek za pracę w porze nocnej,
wynagrodzenie za czas przestoju czy podstawę wymiaru zasiłku chorobowego
i macierzyńskiego.© Ⓟ
© ℗