W ostatnich latach Ministerstwo Finansów (MF) wzięło na celownik szczególnie palaczy i co roku podnosiło stawki akcyzy na papierosy. Dopiero w tym roku, po tym jak osiągnęliśmy wymagane przez Unię Europejską minima akcyzowe, resort finansów odpuścił i zapowiada, że do 2018 roku nie będzie zwiększał obciążeń akcyzą wyrobów tytoniowych.
Podobnie ma być z akcyzą na alkohol. W 2014 roku wzrosła ona o 15 proc., co przełożyło się na średni wzrost ceny pół litra wódki o około 2 zł. Budżet po tym ruchu zamiast spodziewanych 780 mln zł dodatkowych dochodów, stracił niemal taką samą kwotę. Teraz minister finansów jest, więc powściągliwy i zapowiada przerwę w podnoszeniu obciążeń podatkowych.

Niestety resort finansów zakłada też, że obniżenie stawek podatku VAT będzie możliwe dopiero od 2017 roku. To studzi oczekiwania, że uda się to zrobić rok wcześniej, chociaż nadal nie wyklucza takiej możliwości. Zgodnie z procedurą nadmiernego deficytu, w której jesteśmy od 2009 roku, rząd nie może obniżać podatków dopóki nałożone są na nas ograniczenie wynikające z unijnych traktów. Jednak w piątek Mateusz Szczurek minister finansów ogłosił, że spróbuje przekonać Brukselę do uchylenia procedury już w tym roku, wówczas nic formalnie nie stałoby na przeszkodzie, żeby obniżyć VAT od 2016 roku.
MF nie jest też specjalnie skłonny rozdawać prezenty podatnikom. Resort kierowany przez Mateusza Szczurka zakłada, że do 2018 roku nie będzie waloryzacji obowiązujących progów podatkowych oraz kosztów uzyskania przychodów. Nie ulegną zmianie także kwoty zmniejszającej podatek.
Zyska za to budżetówka. Po tym jak przez ostatnie lata płace dla większości pracowników sfery budżetowej były zamrożone, od 2016 roku zakłada się ich stopniowy wzrost.
Także emeryci i renciści nie muszą się martwić, że rząd zrezygnuje z waloryzacji ich świadczeń. Taki planów na najbliższe trzy lata nie ma.