Ministerstwo Środowiska nie zgadza się z opinią części prawników, że zasada pierwszeństwa w ubieganiu się o koncesje na wydobycia węglowodorów dla firm, które rozpoznały i udokumentowały złoża, jest niezgodna z unijną dyrektywą węglowodorową. „Puls Biznesu” pisał o tym w ubiegłym tygodniu. Prawnicy podtrzymują swoje stanowisko. Rozstrzygnięcie interpretacyjnego sporu ma ogromne znaczenie dla podmiotów inwestujących w poszukiwania gazu i ropy w Polsce. Gra toczy się o przyszłe dochody, które mają zrekompensować firmom znaczne nakłady na poszukiwania. Tymczasem, według unijnych wytycznych, udzielanie koncesji wydobywczych powinno odbywać się w drodze przetargu, by nie zaburzać konkurencji.
Pięć lat bezpieczeństwa
Magdalena Sikorska, rzecznik Ministerstwa Środowiska, zaznacza, że zgodnie z nowymi przepisami udzielenie koncesji na poszukiwanie węglowodorów oraz ich wydobywanie jest poprzedzane przetargiem. Tego rozwiązania nie stosuje się jednak wtedy, gdy ustawa stanowi inaczej.
— Przedsiębiorcy, który odkrył i udokumentował złoże, przysługuje prawo pierwszeństwa do ubiegania się o koncesję, ale jest ono ograniczone do pięciu lat. W pozostałych przypadkach oraz po wygaśnięciu prawa pierwszeństwa przeprowadza się przetarg — informuje Magdalena Sikorska. Resort środowiska twierdzi, że regulacja dotycząca prawa pierwszeństwa ma uzasadnienie także w unijnej legislacji i nie jest z nią sprzeczna.
— Zasada poszanowania praw nabytych była podstawą sformułowania w dyrektywie węglowodorowej wyjątku pozwalającego na wyłączenie trybu przetargowego, kiedy zezwolenie jest udzielane podmiotowi posiadającemu inną formę zezwolenia [np. koncesję poszukiwawczą — red.] — wyjaśnia Magdalena Sikorska. Ministerstwo podkreśla, że dotychczas Komisja Europejska (KE) nie zwróciła się do Polski z żadnymi zastrzeżeniami do nowej ustawy, a zarzuty dotyczyły starej.
— Ministerstwo Środowiska nie uwzględnia faktu, że już na etapie uchwalenia ustawy w obecnym kształcie eksperci obawiali się o zgodność z dyrektywą węglowodorową niektórych przepisów. Maciej Szpunar, wiceminister spraw zagranicznych, informował, że ustawa jest co do zasady zgodna z prawem wspólnotowym, ale zwrócił uwagę, że już toczy się przeciwko Polsce postępowanie przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (ETS). KE domagała się w nim stwierdzenia niezgodności z unijnymi przepisami niektórych zapisów starej ustawy. Część rozwiązań powtórzono w nowej — zaznacza mecenas Mikołaj G. Goss z kancelarii Góralski & Goss Legal. W starej prawo pierwszeństwa zawiera art. 12, a w nowej art. 15.
Co ciekawe, w ekspertyzie do projektu ustawy prof. Marek Szydło, ekspert do spraw legislacji w Biurze Analiz Sejmowych, przyznaje, że prawo pierwszeństwa dla określonego podmiotu w uzyskaniu użytkowania górniczego przed innymi osobami narusza „w pewien sposób” ekonomiczne interesy tych ostatnich i stanowi pewną ingerencję w wolność działalności gospodarczej. Jest to jednak usprawiedliwione ważnym interesem publicznym oraz ekonomicznym interesem podmiotu uprawnionego do prawa pierwszeństwa.
Prawa nabyte
Mecenas Mikołaj G. Goss ostrzega, że postępowanie wszczęte przez KE przeciwko Polsce nadal figuruje w rejestrze spraw ETS i formalnie czeka na rozpoznanie. Wiadomo, że część państw UE sceptycznie nastawiona jest do wydobycia gazu z łupków.
— Argumenty będące podstawą tej skargi zachowują aktualność w odniesieniu do niektórych postanowień nowej ustawy — twierdzi Mikołaj G. Goss. Mecenas uważa, że Polska powinna bronić stanowiska, właśnie uwzględniając zasadę zachowania praw nabytych.
— Tym bardziej że wiele państw członkowskich, np. Niemcy, Francja i Szwecja, ma w ustawodawstwie analogiczne rozwiązania, które nie zostały zakwestionowane — mówi Mikołaj G. Goss.