Jeszcze wczoraj po południu Henryk Kowalczyk zasygnalizował, że możliwe są zmiany w projekcie ustawy frankowej.

"Jeśli okaże się, że koszty ustawy dotyczącej frankowiczów będą duże i będą znacznie przekraczały zyski banków z poprzedniego roku, to będzie trzeba np. wprowadzić etapowe rozwiązania albo zmodyfikować te, które są" - powiedział Kowalczyk w wywiadzie dla TVN24. Czytaj więcej...
Dziś Paweł Szałamacha dodał, że sektor bankowy może straty wynikające z ewentualnego wejścia w życie ustawy frankowej rozłożyć w czasie.
Minister finansów nie wykluczył również zmian, gdyby koszty (ma je oszacować KNF) okazały się wysokie. W odpowiedzi na pytanie dotyczące wysokości kosztów przy której należałoby dokonać zmian w projekcie, minister stwierdził: "Uważam, że kwota rzędu 25-30 mld zł już by tego nie uzasadniała".
Szałamacha podkreślił jednak, że oprócz kosztów finansowych pojawiają się przy tej ustawie pewne ryzyka prawne. "Są możliwości zaskarżenia i ryzyka konstytucyjne z tym związane i musimy to również wziąć pod uwagę" - wskazał.
Inwestorzy odczytali to jednoznacznie na korzyść banków, bo ich akcje chętnie kupują na sesji w czwartek. Najmocniej drożeje BZ WBK, ale niewiele mu ustępują PKO BP, mBank, a także Pekao i Alior, a więc dwie instytucje niezaangażowane w kredyty w CHF.
- To pozytywna informacja dla banków. Opinia rządu pokazuje, że koszty dla banków nie będą tak wysokie, jak pierwotnie szacowano i na dodatek będą rozłożone w czasie - komentował dla agencji Bloomberg Michał Konarski, analityk DM mBanku.
Dzięki temu WIG20 wyraźnie rośnie.