SPÓŁKI SKARBU PAŃSTWA
Rząd nowej kadencji przejmie od poprzedników nadzór nad 226 spółkami, których wartość szacować można na 110 mld zł (według danych ministerstwa skarbu). Są w tym gronie giganci notowani na GPW, jak np. Orlen, PZU czy PGE, ale także gigantyczni bankruci, jak Kompania Węglowa. Są też firmy maleńkie, z branż czasem egzotycznych (np. taksówkarska). Jak nimi zarządzać, by rosły? I czy w rękach państwowych w ogóle może być im dobrze? Eksperci są w tej kwestii podzieleni.
Dramat i nic więcej
— Jest to dramat, był to dramat i będzie to dramat — mówi o nadzorowaniu spółek skarbu państwa Zbigniew Jakubas, biznesmen i jeden z najbogatszych Polaków. To pesymista, nie da się ukryć. Pesymizm ugruntowały w nim niedawne wydarzenia w energetycznym Tauronie, w którym doszło do wymiany zarządu. Poprzedni nie chciał angażować się w ratowanie nierentownej kopalni, nowy chętnie do tego przystąpił.
— To chore, a na dodatek nie da się wprowadzić skutecznego mechanizmu, który ustrzegłby spółki przed taką praktyką. To niemożliwe nawet w przypadku firm giełdowych, w których skarb ma czasem ledwie jedną trzecią kapitału. Naciski można by jeszcze zrozumieć, gdyby chodziło o szpitale czy inne ważkie kwestie społeczne.
Ale węgiel? Ludziom jest wszystko jedno, z jakiego źródła pochodzi ich prąd, ma być po prostu tani — uważa Zbigniew Jakubas. Nie wierzy, że rząd następnej kadencji powstrzyma się od ręcznego sterowania spółkami skarbowymi. Zwłaszcza że problem węgla nadal będzie palący.
Ile państwa w gospodarce?
Wątpiące stanowisko prezentuje Jacek Socha, partner w firmie doradczej PwC, były minister skarbu. — W nowej kadencji rząd na pewno będzie musiał sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie: jaka ma być rola państwa w gospodarce? Można przypuszczać, że rząd będzie raczej dążył do zwiększenia obecności państwa, czyli m.in. utrzymania dotychczasowego majątku i repolonizacji niektórych sektorów gospodarki — uważa Jacek Socha.
Sam opowiadałby się raczej za innym scenariuszem. Wolałby się zastanowić, czy bez komunizmu dzisiejsze państwowe firmy byłyby państwowe.
— Nie sądzę, by odpowiedź była pozytywna, np. dla rafinerii, firm taksówkarskich czy poczty — zauważa Jacek Socha.
Nie tykać, a będzie dobrze
Optymistą jest natomiast Mariusz Swora, były prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Widzi sposób na uchronienie spółek przed naciskami polityków.
— Potrzebne jest wprowadzenie zasady „hands-off” [czyli polityki nieingerowania — red.], sprowadzającej się do tego, że spółki skarbu państwa nie będą służyć realizacji doraźnych celów politycznych czy społecznych. Nie oznacza to jednak, że nie mają realizować określonych strategii długofalowych, np. w zakresie dywersyfikacji źródeł energii czy innowacyjności — mówi Mariusz Swora.
Brzmi idealistycznie? Owszem, ale — jak podkreśla Mariusz Swora — „warto o tym mówić”. Jest prawnikiem, więc rekomenduje jednocześnie działania prawne, m.in. uporządkowanie zasad nadzoru i uchwalenie ustawy o nadzorze właścicielskim.