RYNEK KAPITAŁOWY

W lutym 2015 Komisja Europejska rozpoczęła prace nad tzw. unią rynków kapitałowych. 30 września pojawiła się lista zagadnień, które mają być w jej ramach uregulowane. Prace potrwają pewnie kilka lat, ale ich efekt może mieć fundamentalny wpływ na kierunek i dynamikę rozwoju rynków kapitałowych w Unii Europejskiej (UE).
— Czy w przewidywalnej przyszłości będziemy dalej w UE? Prawdopodobnie tak. Róbmy więc wszystko, by od samego początku przystąpić do dialogu w kwestii unii rynków kapitałowych. Postępująca harmonizacja przepisów krajów członkowskich UE jest faktem. Jeśli nie będziemy aktywni w tej sprawie, to istnieje ryzyko, że wprowadzone rozwiązania będą niekorzystne z punktu widzenia polskiego rynku kapitałowego — ostrzega Mateusz Chmielewski, partner w Gide Loyrette Nouel.
Przejrzystość obrotu może się niedługo zmniejszyć w wyniku wdrożenia dyrektywy Transparency II. Likwiduje ona obowiązujący w Polsce katalog zdarzeń, które spółka powinna raportować. Może to spowodować znaczące zamieszanie informacyjne, a dyrektywę trzeba wdrożyć do 26 listopada 2015 r. — Jeśli mamy dotrzymać tego terminu, nowy rząd nie ma na płaszczyźnie legislacyjnej dużego pola manewru. Powinien jednak zrobić wszystko, aby na etapie wykonawczym reforma była wprowadzana z jak największą rozwagą.
Choć formalnie musi zniknąć tzw. katalog zdarzeń istotnych, to KNF może np. we współpracy z uczestnikami rynku stworzyć zbiór dobrych, a może i złych, praktyk, pokazujący na przykładach, jak należy się zachowywać — zaznacza Barbara Mitoraj z Grant Thornton Frąckowiak. Niekorzystnych zmian nie powinniśmy też wprowadzać sami. Rynek kapitałowy to przecież miejsce kojarzenia dysponujących kapitałem z firmami, które go potrzebują.
— To motor napędowy gospodarki. Po okresie przedwyborczego zamieszania potrzebuje przede wszystkim zapewnienia, że nie zostanie zniszczony niemądrymi posunięciami, jak np. podatek transakcyjny, a działania polityków będą nakierowane na jego rozwój — zaznacza Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Przedstawiciele TFI chcieliby większych zachęt do długoterminowego oszczędzania, ale nie brak opinii, że prawdziweproblemy leżą w braku europejskiej perspektywy w pomysłach na warszawską giełdę. Wizja stworzenia środkowoeuropejskiego hubu kapitałowego jest ciągle tylko wizją. I wcale nie przez regulacje unijne, ale szereg drobnych zaszłości prawnych, które w swej masie zniechęcają spółki z regionu do notowań na GPW. Zagraniczna spółka może np. publikować komunikaty o informacjach poufnych w języku angielskim, ale błahe informacje o obecnych na walnym zgromadzeniu musi przekazać po polsku. Innym przykładem może być tzw. małe wezwanie ogłaszane w celu przekroczenia progu 33 proc. głosów poprzez nabycie tylko 5 czy 10 proc. akcji.
— Celem tego wezwania było pierwotnie uniemożliwienie skupowania w krótkim czasie akcji spółki, w wyniku którego kurs akcji zostałby ukształtowany w nienaturalny sposób. Wydaje się, iż obecnie polski rynek jest już na tyle rozwinięty, że nie ma potrzeby utrzymywania tej instytucji. Jeżeli uznaje się, że próg 33 proc. daje faktyczną kontrolę nad spółką publiczną, to przekroczenie tego progu powinno się wiązać z ogłoszeniem wezwania na wszystkie pozostałe akcje — komentuje Mateusz Chmielewski.