Co wybory powtarza się ten sam scenariusz. Inwestorzy próbują przewidzieć, kto wygra, i dostosowują do tego swoje apetyty na zakup aktywów znad Wisły. Tym razem sytuacja jest jednak nieco inna, bo wszyscy zadają sobie tylko jedno pytanie: co się stanie, jeśli Prawo i Sprawiedliwość (PiS) będzie rządziło samodzielnie, a co — jeśli z partnerem? (gdy oddawaliśmy ten materiał do druku, wynik wyborów nie był jeszcze znany).

— Prawdopodobieństwo stworzenia koalicji rządzącej przez cztery pozostałe partie: PO, PSL, Zjednoczona Lewica i Nowoczesna, oceniamy obecnie jako relatywnie niskie ze względu na istotne różnice programowe — podkreśla Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Dlatego od wielu miesięcy rynki finansowe miały na radarach tylko PiS.
Nerwowo na złotym…
Zdaniem analityków, już od jakiegoś czasu widać, że nasza waluta nie cieszy się szczególną popularnością. — Niepewność związana z wyborami powoduje, że inwestorzy trzymają się z dala od Polski — podkreśla Piotr Chwiejczak, analityk BNP Paribas w Londynie. Dla wielu ekonomistów zwycięstwo PiS oznacza jedno — wyprzedaż złotego i solidną nerwówkę.
— Widzimy ryzyko osłabienia kursu EUR/PLN w krótkim terminie — przyznaje Katarzyna Rzentarzewska, ekonomista Erste Group. Podobnie patrzy na to Rafał Benecki z ING Banku Śląskiego, choć — jego zdaniem — wszystko zależy od liczby mandatów, które zgarnie PiS. Jednowładztwo będzie dla rynków niemal jak balsam.
— Pierwsza reakcja na zwycięstwo PiS może być negatywna — partia ma złą prasę, a inwestorzy są zaniepokojeni brakiem finansowania obietnic wyborczych. Jednak w horyzoncie jednego-trzech miesięcy złoty powinien odreagować dzięki stabilnemu rządowi i niskiemu ryzyku nowych wyborów — uważa ekonomista. Schody zaczną się, gdy będzie trzeba szukać koalicjanta. Taki układ to silniejsza przecena naszych aktywów i więcej pytań niż odpowiedzi.
— Oczekujemy wówczas, że złoty i obligacje zostaną nawet w dłuższym terminie pod presją ze względu na ryzyko wcześniejszych wyborów — podkreśla Rafał Benecki. W długotrwałe problemy naszej waluty nie wierzy Piotr Chwiejczak. Dlaczego? Bo do kraju wciąż płyną miliardy euro z funduszy unijnych. — Stąd wpływ wyborów będzie relatywnie niewielki, także dzięki silnym kotwicom fiskalnym w Polsce — uważa analityk BNP Paribas.
…ale bez przesady
Z dużym spokojem rządów PiS wypatruje Bank of America/Merrill Lynch (BofA/ ML). W specjalnym raporcie na temat potencjalnego przejęcia władzy przez partię Jarosława Kaczyńskiego eksperci banku widzą więcej szans niż zagrożeń.
— Zapowiedzi niektórych działań o znamionach populistycznych budzą obawy inwestorów. Sądzimy jednak, że są to głównie zapowiedzi wyborcze mające przyciągnąć elektorat. W scenariuszu, w którym PiS dochodzi do władzy, uważamy, że zapał partii do wprowadzenia obietnic w znacznym stopniu zmaleje — czytamy w analizie BofA/ML.
Takiego spokoju w kontekście nowych podatków dla banków czy supermarketów oraz pomysłów przewalutowania kredytów we franku nie podziela Jakub Borowski. Jego zdaniem, to odbije się na akcji kredytowej, która może spaść nawet o 16 mld zł, a do tego szykuje się wielkie wydawanie z publicznej kasy i coraz większe ryzyko awantury wokół niezależności banku centralnego. Polskimi obligacjami nikt z ekonomistów specjalnie sobie głowy nie zaprząta. Rentowności powinny pozostać niskie, bo rynki wciąż oczekują, że prędzej czy później do pieca dołoży Europejski Bank Centralny.
Zdaniem BofA/ML, zyskać na tym może też giełda, a nowa władza raczej tego nie zepsuje. Perspektywy dla poszczególnych sektorów nie wyglądają już jednak tak różowo. — Sugerujemy ostrożność w zaangażowaniu w akcje banków. Branża handlu detalicznego natomiast z presją wynikającą z wprowadzenia podatku dla supermarketów może sobie poradzić — twierdzą analitycy banku. Przypominają, że ciemne chmury mogą też zebrać się nad energetyką w kontekście problemów górnictwa.