Banki zmienne są. Kiedy wydawało się, że stworzenie krajowego standardu płatności za pomocą smartfonów trzeba będzie włożyć między bajki, sześciu dużych graczy — PKO BP, Alior, mBank, Millennium, BZ WBK i ING Bank Śląski — rozesłało wspólne zaproszenie na konferencję… o „stworzeniu lokalnego standardu płatności mobilnych”. Z naszych informacji wynika, że PKO BP podpisał z nimi list intencyjny, dotyczący rozszerzenia na ich klientów działającego od wiosny systemu IKO.
W ostatnich tygodniach PKO BP — głównie dzięki osobistemu zaangażowaniu prezesa Zbigniewa Jagiełły w negocjacje z szefami innych banków — miało przekonać konkurentów do wejścia w stworzony przez największy polski bank system płatności mobilnych. — Prezes uwierzył, że IKO może stanowić nową jakość na polskim rynku i że zaprzepaszczona w latach 90. szansa na stworzenie krajowej karty płatniczej o niskim interchange, jaką mają np. Niemcy,
Duńczycy czy Włosi — może zostać wykorzystana przy okazji płatności mobilnych — mówi anonimowo przedstawiciel PKO BP. PKO BP do uruchomienia płatności mobilnych zaczęło na poważnie zabierać się na początku tego roku — w marcu ogłosiło powstanie systemu IKO, opartego na aplikacjach ściąganych na smartfony.
Zbigniew Jagiełło mówił wtedy, że płatności mobilne to „nie tylko nowinka technologiczna”, ale szansa na stworzenie własnego, krajowego systemu płatności i rozliczeń, alternatywnego wobec kartowych systemów Visa i Mastercard. Interchange, czyli prowizja od opłat kartowych, wynosiła wtedy średnio 1-1,2 proc., tymczasem prowizja od płatności mobilnych miała być znacząco niższa — nieoficjalnie miała sięgać 0,5 proc. od wartości transakcji plus 0,2 proc. dla agenta rozliczeniowego. Korzyści dla wszystkich na rynku wydawały się oczywiste, ale na drodze upowszechnienia płatności mobilnych szybko wyrosły przeszkody.
Wiosną w Sejmie rozpoczęły się prace nad radykalną obniżką interchange. Ma ona dojść do skutku w przyszłym roku — prowizja będzie wynosiła wtedy 0,5 proc., co sprawi, że będące w powijakach i wymagające inwestycji
płatności mobilne przestaną być konkurencyjne wobec dobrze rozwiniętego systemu kart. W tej sytuacji bankom może być trudno przekonać sieci handlowe (z Biedronką na czele) i sklepikarzy do inwestowania w nowoczesny system, który nie przynosi realnych oszczędności. W dodatku konkurencyjne banki były początkowo niechętne wobec systemu, stworzonego przez PKO BP.
Gracz numer dwa, czyli Pekao, zaprezentował nawet w czerwcu własny projekt mobilny — PeoPay. Teraz jego dalsze losy stają pod znakiem zapytania. Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie sposób rozliczeń płatności w ramach IKO. Istotną przeszkodą dla innych banków może być to, że informacje o płatnościach dokonywanych przez ich klientów będę przechodziły przez serwery PKO BP.
Z naszych informacji wynika, że aby uniknąć tego rodzaju obaw, PKO BP może wyprowadzić rozliczenia do osobnej spółki. Nie wiadomo także, kiedy ich klienci będą mogli płacić smartfonami.
Droga do tego jest jeszcze daleka — podpisanie listu intencyjnego jest tylko pierwszym krokiem i rozszerzenie systemu na inne banki potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy.