Chodzi głównie o eskalację konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną, która zagroziła atakiem na wyspę Guam. W reakcji na groźby reżimu prezydent Donald Trump zapowiedział „ogień i furię, jakiej jeszcze świat nie widział”.

W rezultacie tak znaczącego wzrostu niepewności, czego najbardziej widocznym objawem był wzrost notowań tzw. indeksu strachu do niemal cztero miesięcznego maksimum, inwestorzy z zapałem i niecierpliwością zaczęli rozglądać się za bezpiecznymi przystaniami.
Również opublikowane w czwartek dane makro nie zachęcały inwestorów do zakupu akcji. Liczba nowych bezrobotnych okazała się bowiem wyższa od prognoz rosnąc do 244 tys.
Zaskoczeniem był raport o inflacji cen producenckich. Konsensus rynkowy zakładał bowiem wzrost wskaźnika PPI w lipcu o 0,1 proc. tymczasem spadł on o 0,1 proc. Również w ujęciu rocznym prognoza została przestrzelona, zamiast wzrostu o 2,2 proc. był wzrost rzędu 1,9 proc.
Humorów nie była w stanie poprawić informacja o silnym spadku deficytu budżetowego w lipcu, być może dlatego, że w dużej mierze było to wynikiem zaksięgowania części płatności już w czerwcu.
Wśród mocno przecenianych walorów znalazły się papiery przedstawicieli sektora detalicznego z Macy’s i Kohl’ na czele. W obu przypadkach o znaczącej przecenie operatorów domów towarowych przesądziły słabe raporty kwartalne.
Na zamknięciu sesji indeks blue chipów Dow Jones spadał o ponad 200 pkt tracąc 0,93 proc. Wskaźnik S&P500 zniżkował z kolei o 1,45 proc. zaś technologiczny Nasdaq zapikował o 2,13 proc.