MOL jest niemal gotów sprzymierzyć się z kimkolwiek, byle wejść do Rafinerii Gdańskiej lub PKN Orlen. Na razie jednak szanse Węgrów z dnia na dzień się zmniejszają.
Węgierski koncern petrochemiczny MOL, którego plany podboju polskiego rynku naftowego zakładają m.in. zakup Rafinerii Gdańskiej oraz akcji PKN Orlen, w ciągu kilku ostatnich miesięcy praktycznie znalazł się na marginesie wydarzeń prywatyzacyjnych. Firma znad Dunaju chętnie wróciłaby do rozgrywki, np. razem z jednym z potentatów starających o Rafinerię Gdańską.
— Wśród tych partnerów mógłby się znaleźć słowacki Slovnaft, firmy zachodnie, Rosjanie, a nawet PKN Orlen, jeśli pozwolą na to uregulowania i struktura transakcji. Oczywiście wymagałoby to zgody polskich władz — mówi Marek Foltynowicz, doradca MOL w Polsce, a niegdyś prezes Nafty Polskiej, nadzorującej m.in. prywatyzację Rafinerii Gdańskiej.
MOL, w przeciwieństwie do swoich konkurentów, a szczególnie rosyjskiego Łukoila oraz PKN Orlen, od kilkunastu miesięcy zachowuje sporą powściągliwość w ujawnianiu planów związanych z ewentualnym przejęciem gdańskiej spółki. Wagit Alekpierow, szef Łukoila, wprost deklaruje, że chce za nią dać 274 mln USD (ponad 1 mld zł) i „zainwestować nawet 500 mln USD (ponad 2 mld zł) w polską gospodarkę”. Tymczasem Węgrzy nabierają wody w usta.
— Sytuacja w Rafinerii Gdańskiej mogła zmienić się znacząco od czasu, gdy na początku 2001 r. przeprowadzaliśmy due diligence. Nie będziemy w stanie podać naszej oferty cenowej bez ponownego zbadania spółki — twierdzi Marek Foltynowicz.
MOL zapewnia również — bez podawania konkretnych liczb — że ma środki, by zrealizować „nawet bardzo duże programy rozwojowe w Rafinerii Gdańskiej”. Przekonuje także enigmatyczne, że jego oferta jest korzystniejsza od propozycji konsorcjum Rotch-Łukoil czy od publicznych deklaracji Zbigniewa Wróbla, prezesa PKN Orlen.
— MOL koncentruje się na najważniejszych potrzebach Rafinerii Gdańskiej — marketingu, wzroście przerobu ropy naftowej i rozwoju sieci stacji paliw. Nie będę się jednak licytował, czy spółka potrzebuje dodatkowych 300 czy 500 tego typu placówek — mówi Marek Foltynowicz.
Niedawne wypowiedzi Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu, o możliwości powrotu do rozmów z MOL i jego austriackim konkurentem OMV w sprawie zakupu 17,6 proc. akcji PKN Orlen zachęciły Węgrów do przypomnienia ich ambicji w sprawie wzięcia udziału w regionalnej konsolidacji firm sektora paliwowego.
— MOL jest przekonany, że w tym procesie czołową rolę powinny odgrywać firmy węgierskie i polskie. Stąd zaproponowaliśmy połączenie z PKN Orlen na zasadzie dwóch równorzędnych partnerów — przypomina Marek Foltynowicz.
Gdyby jednak i tego wariantu nie udało się zrealizować, MOL — jak zapewnia Marek Foltynowicz — pracuje również nad kilkoma innymi scenariuszami. Wśród nich nadal jest koncepcja budowy sieci stacji paliw poprzez obecny już w Polsce Slovanft. Na razie jednak firma ta dysponuje w naszym kraju trzema placówkami i mimo szumnych zapowiedzi z ubiegłego roku o możliwości stworzenia sieci co najmniej kilkudziesięciu obiektów, efektów nie widać.