Moralność Kalego w podatkach

PAWEŁ TOŃSKI doradca podatkowy, partner Crido Taxand
opublikowano: 2016-11-08 22:00

Ministerstwo Finansów też stosuje złotą zasadę Kalego

KOMENTARZ

Dzieci, jak wiadomo, dają dużo wrażeń — w ramach lektur syna miałem przyjemność odświeżyć sobie uniwersalną frazę sienkiewiczowską: „Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy, to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy”. Uniwersalną do tego stopnia, że stosuje ją też Ministerstwo Finansów (MF) w nieco innej wersji: próby płacenia niższych podatków zgodne z niejasnymi przepisami to karygodna optymalizacja, ale wykorzystywanie tych niejasności przez organy i ich kreatywna księgowość, aby zwiększyć… statystyki budżetowe — to już „zatrzymanie niezależnych zwrotów VAT”.

MF ogłosiło, że w ciągu trzech kwartałów 2016 r. zatrzymało 566 mln zł nienależnych zwrotów VAT — trzy razy więcej niż rok wcześniej. Zdaniem ministra Jasińskiego, to skutek działań prz eciw wyłudzeniom VAT. Na konferencji prasowej wygląda to fantastycznie — wyłudzenia są zmorą uczciwych przedsiębiorców. Gorzej z rzeczywistością. Rynek nieruchomości wie, że znaczna część tych rzekomych „zatrzymanych wyłudzeń” to odmowy zwrotu VAT przy zakupie biur lub centrów handlowych, które z wyłudzeniami nie mają nic wspólnego.

Sprzedaż nieruchomości z najemcami może być uznana za sprzedaż „towaru” (23 proc. VAT) albo za zbycie przedsiębiorstwa (bez VAT). Jeśli jest to „towar”, to nabywca odliczy VAT i będzie on neutralny dla obu stron. Jeśli jest to „przedsiębiorstwo”, pojawia się tylko koszt w postaci 2 proc. podatku od czynności cywilnoprawnych. Dla stron transakcji wygodniej i taniej jest traktować ją jako „towar”, ale ważniejsza jest pewność, że podejścia nie zakwestionuje urząd. Sedno w tym, że przepisy są tu niejasne. Na szczęście można spytać oficjalnie organ o interpretację przepisów — i jeśli podatnicy się do niej dostosują, nie mają żadnego ryzyka. A że każda sprzedaż to potencjalnie kilkadziesiąt milionów złotych, to 90 proc. transakcji na rynku dużych nieruchomości komercyjnych zabezpiecza się interpretacjami. W efekcie w ostatnich latach państwo polskie rękami urzędników wydało tysiące interpretacji mówiących jednoznacznie, że takie transakcje to dostawa towarów i nabywca może odliczyć VAT.

Aż nagle trzeba pokazać, że „zatrzymujemy wyłudzenia VAT”, i to najlepiej teraz. Organy niewątpliwie pracują i na tym polu, ale zawsze trudniej złapać przestępcę, który w założeniu się ukrywa. Także efekty tych prac organów może przyjdą, ale później. Ale od czego setki milionów na zwrotach VAT z transakcji nieruchomościowych? Wystarczy przy kontroli zwrotu zmienić swoje własne zdanie i uznać, że to nie „towar”, tylko „przedsiębiorstwo” i już 23 proc. VAT nie podlega odliczeniu i można go wrzucić do statystyk jako „próbę wyłudzenia”. Pozostaje drobiazg — interpretacja chroniąca podatnika. Choć i na to jest sposób — wystarczy wykryć, że podatnik nie wskazał w stanie faktycznym zapytania o interpretację drobiazgu, i już można twierdzić, że interpretacja się nie stosuje. I tak to działa i nabiera tempa — w następnych kwartałach wyniki „ograniczania wyłudzeń” będą jeszcze lepsze. Sądy sprawdzą sprawy dopiero za kilka lat, więc nikt w MF się tym nie przejmuje. A zaufanie do państwa? Nie szkodzi — przecież to my im zabrać krowy… © Ⓟ