Nieporozumienie wokół słów polskiego i czeskiego premiera Piotr Muller, rzecznik rządu, wyjaśnił na konferencji w Brukseli
“Dzisiaj w mediach doszło do nieporozumienia. Wczoraj przyjęto umowę ramową - wytyczne do umowy, która ma zostać podpisana między Polską a Czechami. Sfinalizowanie tej umowy jest warunkiem wycofania skargi do TSUE. Umowa powinna być w tej chwili spisywana w dłuższej formie i przedstawiona do właściwego zaakceptowania w procedurach krajowych” - tak rzecznika zacytowała na Twitterze Kancelaria premiera.
Piotr Muller wskazał też, że Polska przeznaczy między 40 a 45 mln euro na współfinansowanie wieloletnich projektów w zakresie tematów środowiskowych, dotyczących kopalni Turów.
Babisz zaprzeczał
Wcześniej głos zabierał premier Mateusz Morawiecki.
"Dzisiaj spotkałem się z premierem Republiki Czeskiej, panem Andrejem Babiszem, wcześniej byłem już na Dolnym Śląsku i ustaliłem, w jaki sposób można prowadzić negocjacje ze stroną czeską. Potwierdziłem kierunek tych negocjacji z panem premierem Babiszem i te negocjacje dzisiejszego wieczoru się odbyły" - powiedział szef polskiego rządu.
"Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Republiką Czeską wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE. To porozumienie przede wszystkim zakłada wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości do 45 mln euro - współfinansowanie tych projektów przez stronę polską" - dodał Morawiecki.
Tymczasem słowom polskiego premiera zaprzeczył Andrej Babisz, który powiedział, że nie ma planów wycofania wniosku do TSUE, informuje .
Kurs PGE oddał po tej wypowiedzi część wcześniejszych zysków.

Będzie ekran
Szef polskiego rządu podkreślił, że współfinansowanie ze strony polskiej oznacza udział środków z budżetu państwa, samorządów oraz spółki PGE, która jest właścicielem kopalni i elektrowni Turów.
"Zgodziliśmy się na powołanie komisji eksperckiej, która będzie badała środowiskowe kwestie związane z odkrywką" - mówił premier.
"Również PGE przeprowadzi do końca inwestycje ekranu doziemnego, który będzie do pewnego stopnia przynajmniej eliminował odpływ wody, a z drugiej strony będzie prowadziła prace przy wałach, które mają zabezpieczać przed pyłkami, które przenikają na stronę czeską" - dodał.
Morawiecki zaznaczył, że strona czeska będzie w najbliższych dniach "operacjonalizowała" po swojej stronie poniedziałkowe ustalenia.
"Jestem dobrej myśli, że uda się je doprowadzić do końca. W wyniku realizacji takiego planu będziemy mogli powiedzieć o tym, że cała sprawa zostaje zamknięta i elektrownia oraz kopalnia Turów dalej będą pracowały bez przeszkód" - podkreślił.
"Kopalnia i elektrownia pracują dzisiaj i będą pracowały, ale zależy nam na tym również, żeby ten spór w sposób polubowny z Republiką Czeską doprowadzić do pomyślnego końca i jestem dobrej myśli, że uda się taki plan zrealizować" - zapewnił szef polskiego rządu.
Tuż przed wylotem do Brukseli szef polskiego rządu zapowiedział, że na marginesie szczytu UE będzie także rozmawiał z premierem Czech o decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w ubiegły piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku.
Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
“Wydaje się, że to kończy sprawę i ryzyko zawirowań operacyjnych/finansowych w PGE zostaje zneutralizowane. Takie konsensualne rozwiązanie jest również korzystne dla przyszłych negocjacji w sprawie polskiego planu transformacji energetycznej, ponieważ naszym zdaniem zignorowanie orzeczenia Europejskiego Trybunału skomplikowałoby te rozmowy.” - komentuje Kamil Kliszcz, analityk z Biura Maklerskiego mBanku.
Zobacz, jak reaguje kurs PGE
