Pod koniec marca Anwim, największy niezależny operator stacji paliw, prowadzący sieć 404 stacji paliw Moya, ogłosił, że zaczyna tzw. przegląd opcji strategicznych. Oznacza to rozważania nad przyszłością firmy, a w praktyce najczęściej jej sprzedażą. W przypadku Anwimu przegląd zakończył się jednak nie sprzedażą, ale ogłoszeniem z końcem maja nowej strategii, obejmującej okres do 2030 r.

Cierpliwy jak Enterprise Investors
- Przeglądem opcji strategicznych zainteresowany był fundusz będący akcjonariuszem Anwimu. Dziś możemy powiedzieć, że przegląd zakończył się potwierdzeniem tego, że warto iść w określonych kierunkach – precyzuje Rafał Pietrasina, prezes Anwimu.
Fundusz to Enterprise Investors, który wszedł do Anwimu w 2018 r. Najpierw kupił mniejszościowy pakiet akcji, a dwa lata później zwiększył zaangażowanie i stał się akcjonariuszem większościowym. Fundusze inwestujące w firmy angażują się zwykle na kilka lat, by potem sprzedać udziały z zyskiem. Pytamy więc EI, czy tak było w przypadku Anwimu.
„Spółka zbliża się do końca aktualnej strategii. Trzeba więc było wyznaczyć nowe cele i zadania” – odpisuje Sebastian Król, partner w EI odpowiedzialny za inwestycję w Anwim.
Pytamy też, jak długo EI zostanie jeszcze z Anwimem.
„Inwestujemy w firmy z dużym potencjałem wzrostu i przez kolejne lata wspieramy ich dynamiczny rozwój. Trwa to zazwyczaj od 5 do 8 lat. Jesteśmy cierpliwym inwestorem. Jeśli widzimy dalszy potencjał wzrostu wartości, nie obawiamy się związać ze spółką na dłużej” – odpowiada Sebastian Król.

Wymiana aut nie taka szybka
Nowa strategia Anwimu ma dwa filary: rozbudowę sieci stacji i jej zieloną transformację, obejmującą budowę ładowarek do elektryków i inwestycje w odnawialne źródła energii. Całość ma kosztować ponad 1,5 mld zł na inwestycje, w tym do 1 mld zł to koszt zielonej części strategii.
Liczba stacji ma się podwoić i dojść do 800 lokalizacji w 2030 r. Pytamy Rafała Pietrasinę, czy to ma sens, skoro motoryzacja ma przechodzić na prąd, a elektryka można ładować nocą w domu, a nie na stacji.
- Uważamy, że biznes stacji paliwowych będzie wciąż dawał atrakcyjne możliwości zarabiania pieniędzy – odpowiada szef Anwimu.
Wylicza, że w Polsce mamy dziś 24 mln zarejestrowanych samochodów osobowych, a co roku przybywa ponad 1 mln. Czysto elektrycznych aut jest zaś tylko ok. 30 tys., a łącznie z hybrydami typu plug-in (z wtyczką) ok 70 tys. W tym tempie wymiana aut spalinowych na elektryczne zajmie Polsce co najmniej 20 lat.
- Szacujemy też, że po 2035 r. (to wyznaczona przez UE data końca sprzedaży nowych samochodów spalinowych – red.) w Polsce nadal rejestrowane będą auta spalinowe – będą to importowane z UE auta używane – uważa Rafał Pietrasina.
Jak ładować, to na zielono
Prezes Anwimu przewiduje też, że w przyszłości, poza typowymi bateryjnymi samochodami elektrycznymi, znaczącą rolę w motoryzacji odegrają pojazdy wodorowe.
- A to oznacza, że stacje tankowania nadal będą potrzebne. Ładowanie prądem też z pewnością będzie się częściowo odbywać na stacjach, ponieważ nie każdy użytkownik będzie mógł naładować elektryka w miejscu zamieszkania czy pracy. Stawiamy więc na koncepcję stacji sprzedającej każdy rodzaj energii potrzebnej do zasilania pojazdów – wyjaśnia Rafał Pietrasina.
Anwim chce mieć ponad 4 tys. własnych punktów ładowania do końca 2030 r. Zamierza też rozszerzać współpracę z innymi operatorami w ramach tzw. roamingu. Rafał Pietrasina deklaruje, że w rynku ładowania aut elektrycznych Anwim ma mieć taki sam udział rynkowy jak w rynku paliw.
- Mamy już zespół zajmujący się rozwojem sieci ładowarek. Nie ulega wątpliwości, że główną barierą będzie tu czas oczekiwania na przyłączenie do sieci – mówi szef Anwimu.
Plan Anwimu zakłada też, że sprzedawany przez niego prąd do ładowania aut będzie zielony. W strategii są więc inwestycje w odnawialne źródła energii.
- Będziemy się rozglądać za istniejącymi instalacjami fotowoltaicznymi i wiatrowymi, a także inwestować w nowe instalacje – mówi Rafał Pietrasina
Zysk roczny razy trzy
Według szefa Anwimu dobre wyniki firmy sprawiają, że o finansowania tych inwestycji, zwłaszcza zielonych, można być spokojnym. W 2022 r. grupa prawie trzykrotnie zwiększyła zysk operacyjny (do 327 mln zł), przy 60-procentowym wzroście przychodów (do 13 mld zł).
- W pierwszym półroczu Anwim radzi sobie pod względem finansowym zgodnie z założeniami. Założenia finansowe poczyniliśmy zaś porównywalne do tego, co osiągnęliśmy w 2022 r. – mówi Rafał Pietrasina.
Popyt z Ukrainy siada
W działalności Anwimu około połowę biznesu stanowią dostawy do stacji paliw Moya, a reszta to sprzedaż hurtowa. Firma kupuje paliwa w portach ARA, w Skandynawii i w Niemczech. Jako eksporter współpracuje zaś z wieloma odbiorcami na Ukrainie.
- Zauważamy, że popyt z tego kierunku w ostatnich miesiącach maleje, ponieważ Ukraina, która początkowo sprowadzała paliwa głównie poprzez Polskę, rozwinęła też inne kierunki dostaw – mówi Rafał Pietrasina.
Sytuację na polskim rynku paliw ocenia pozytywnie. Konsumpcja rośnie, a problemów z dostawami diesla, mimo antyrosyjskich sankcji, nie ma.
Polski rynek paliwowy wciąż układa się po zeszłorocznej fuzji Orlenu z Lotosem, której efektem ubocznym było wejście na polski rynek Saudi Aramco i MOL-a oraz umocnienie się Unimotu, prowadzącego sieć Avia. Na tę zmianę nałożyły się wojna w Ukrainie i antyrosyjskie sankcje, co sprawiło, że do Polski nie wpływa już rosyjska ropa ani paliwa. Sama wojna zaowocowała zaś wysokimi cenami ropy i paliw, które podbiły zyski firm z tego sektora do poziomów rekordowych.
POPiHN zakłada, że w scenariuszu bazowym zapotrzebowanie rynku krajowego na paliwa płynne wyniesie w 2030 r. około 37 mln m sześc., czyli dokładnie tyle, ile w 2022 r. Apogeum popytu miałoby przypaść na lata 2027/28, a potem zobaczymy spadki powodowane najważniejszym trendem na tym rynku, czyli postępującą elektryfikacją transportu.
Takie prognozy najwyraźniej wciąż zachęcają do inwestowania na polskim rynku. Oprócz Anwimu plan zwiększania liczby stacji lub przejmowania konkurentów ma też MOL i Circle K. Orlen, będący liderem, ma ograniczone pole manewru ze względy na regulacje antymonopolowe.
Na powolne znikanie z polskiego rynku wydaje się stawiać Total, który w zachodniej Europie (poza Francją) stacje paliw już sprzedał, a kupił je Circle K. W Polsce Total stracił w minionym roku, prawdopodobnie w wyniku odejść franczyzobiorców, jedną trzecią lokalizacji i ma ich tylko 23. Inwestuje za to w biogaz i interesuje się morskimi projektami wiatrowymi.
Interesujący jest też wciąż przypadek stacji Amic, która w Ukrainie i na Litwie stawia czoła oskarżeniom o powiązania z Rosją. W Polsce od lat utrzymuje niemal niezmienną liczbę stacji.