Na giełdy zagraniczne wyjedź z przewodnikiem

Jagoda Fryc
opublikowano: 2015-12-22 22:00

Wyceny na rynkach akcji nie są wygórowane, ale żeby zarobić, trzeba wiedzieć, gdzie się udać. Eksperci wskazują najzyskowniejsze kierunki na 2016 r.

Pieniądz jest tam, gdzie aktywne są banki centralne — ta maksyma sprawdzała się w mijającym roku i nie straci na znaczeniu również w 2016 r. Specjaliści z TFI jednogłośnie uznali, że to Europa Zachodnia, wspierana przez luzowanie ilościowe w polityce pieniężnej Europejskiego Banku Centralnego, zaoferuje najwięcej okazji do zarobku. Rajd kontynuować ma także giełda w Japonii, wspierana przez coraz lepszą kondycję notowanych tam spółek.

— Preferowane rynki to Europa i Japonia. Uważamy, że tamtejsze akcje będą wspierane poprzez rosnący poziom marż, pozytywne otoczenie gospodarcze oraz politykę banków centralnych — potwierdza Jacek Grel, zarządzający funduszami BZ WBK TFI.

— Generalnie rynki akcji nie są drogie, biorąc pod uwagę oczekiwane wyniki w 2016 r. Wskaźnik cena do zysku na przyszły rok dla amerykańskiego indeksu S&P500 wynosi 15,7, dla niemieckiego DAX 12,5, a japońskiego Nikkei jest na poziomie 16,3. Wszystkie najważniejsze rynki są wyceniane poniżej historycznych średnich, co implikuje możliwe zwyżki indeksów na poziomie 10-15 proc. Co więcej,akcje w krajach rozwiniętych dają stopy dywidendy równą 2-3 proc., co wydaje się atrakcyjnym poziomem, zakładając łagodną ścieżkę wzrostu stóp procentowych w USA oraz odłożone w czasie podwyżki stóp procentowych w Europie i Japonii — przekonuje dr Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI.

Europa niejedno ma imię

Z najnowszych badań BofA Merrill Lynch Fund Manager Survey wynika, że ponad połowa zarządzających globalnymi funduszami postrzega Europę jako najtańszy z rynków rozwiniętych, a 9 na 10 badanych wierzy w dalszy wzrost gospodarczy w strefie euro. Za światową modą podążają też specjaliści z rodzimych TFI.

— Lepiej powinny radzić sobie europejskie indeksy, korzystające z wyraźnego ożywienia w gospodarce strefy euro i łagodnej polityki monetarnej. Warto postawić na kraje wydobywające się z problemów, gdzie konsumpcja będzie rosnąć, czyli Włochy, Francję i Hiszpanię. Niemcy oczywiście również powinny uczestniczyć w zwyżkach, jednak w tym przypadku sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ wiele firm silnie uzależnionych jest od eksportu, a ostatnio międzynarodowy handel przeżywa zastój — tłumaczy Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI. Na Hiszpanię stawia także Paweł Grubiak, członek zarządu Superfund TFI, który zwraca uwagę, że dane z — jeszcze do niedawna — podupadłej gospodarki są coraz lepsze. PKB rośnie w szybkim tempie, a bezrobocie — choć wciąż wysokie — systematycznie spada. Ale nie tylko kraje ze strefy euro mogą dać zarobić w 2016r.

— Z innych rynków ciekawie wygląda Szwajcaria, szczególnie w kontekście stopniowo osłabiającego się franka w stosunku do innych najważniejszych walut świata. Tamtejsze spółki notowane są przy wskaźniku cena do zysku na poziomie 16, a stopa dywidendy przekracza 3 proc. — wylicza Tomasz Bursa.

Na dwóch biegunach

Od początku 2015 r. japoński Nikkei225 i Topix wzrosły w lokalnej walucie o 6 proc. Zdaniem ekspertów, w przyszłym roku indeksy będą kontynuować rajd, a wsparciem dla giełdy jest nie tylko działalność banku centralnego, ale przede wszystkim poprawa kondycji notowanych tam firm, rosnący poziom marż i pozytywne otoczenie gospodarcze — bezrobocie na najniższym poziomie od dwóch dekad i rosnące płace, potwierdzające siłę konsumenta. W Stanach Zjednoczonych obserwujemy natomiast stabilizację wzrostu gospodarczego na pewnym poziomie, co przekłada się na niezbyt wygórowane oczekiwania wobec zysków amerykańskich spółek. Ale również hossa za oceanem nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

— W przyszłym roku warto się wybrać na Wall Street. Dane z amerykańskiej gospodarki wskazują, że Stany Zjednoczone są w świetnej formie, dlatego też pomimo dawno niewidzianej za oceanem bessy, tamtejszy parkiet może osiągnąć kolejne historyczne maksima — przekonuje Paweł Grubiak.

Lepiej powinny radzić sobie europejskie indeksy, korzystające z ożywienia w gospodarce i łagodnej polityki monetarnej.

Tomasz Bursa uważa natomiast, że biorąc pod uwagę możliwą poprawę na rynku surowców, warto łaskawszym okiem spojrzeć także na fundamentalnie silne gospodarki Kanady, Australii i Norwegii, które są wspierane przez przemysł wydobywczy. Na rynkach wschodzących w dalszym ciągu będzie obowiązywała zasada właściwej selekcji, choć niewykluczone są niespodzianki, tak jak w przypadku względnej siły rosyjskiej czy węgierskiej giełdy w mijającym roku.

— Czarnym koniem 2016 r. mogą stać się np. Chiny, które na fali poprawy w gospodarce europejskiej i amerykańskiej, przy nieco słabszej walucie i agresywnej polityce monetarnej, mogą wywinąć się z objęć chinageddonu — dodaje Jarosław Niedzielewski.

18,4 proc. O tyle od początku roku wzrósł japoński indeks Nikkei 225.

15,9 proc. O tyle urósł Nasdaq. To drugi najlepszy wynik wśród najważniejszych indeksów giełdowych.