Na giełdzie zabrakło paliwa dla hossy

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-06-10 20:00

Przecena to nie tylko efekt wzrostu siły ugrupowań skrajnych w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale również wyczerpania inwestorów, którzy nie widzą wzrostu zysków w spółkach.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • z czego wynikają ostatnie słabe nastroje na rynkach,
  • jakie ryzyka wiążą się z wyborami,
  • jakie scenariusze obstawiają analitycy na drugą połowę roku.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Sesja w powyborczy poniedziałek stała pod znakiem spadków, ale ostatecnzie okazały się one na większości giełd niewielkie. WIG na zamknięciu sesji stracił 0,07 proc. niemiecki DAX ok. 0,6 proc., a najbardziej poszkodowany był francuski CAC40, którego wartość spadła o 2 proc. Przyczyniła się do tego porażka ugrupowania prezydenta Emmanuela Macrona w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE) oraz natychmiastowa decyzja o rozpisaniu wyborów do francuskiego Zgromadzenia Narodowego.

- Po wyborach do PE ruchy antyunijne urosły w siłę, ale one i tak nie będą w stanie wprowadzić swoich pomysłów w życie. Wzrost udziału prawicy może jednak zwrócić uwagę na pewne rzeczy, które wielu inwestorom też się nie podobają – np. wydatki klimatyczne, które zwiększają koszty spółek. Mimo wszystko myślę, że przecena będzie krótkotrwała – mówi Marcin Materna, szef działu analiz w biurze maklerskim Millennium.

- Rosną obawy co do europejskiej gospodarki w kontekście zdolności do konkurowania z Chinami m.in. na polu elektromobilności. Wyborcom nie podoba się Zielony Ład, bo wiąże się z dużymi kosztami, a to jest wrażliwa kwestia przy słabnącej gospodarce. To jest odbierane jako czynnik ryzyka – dodaje Sobiesław Kozłowski, szed działu analiz i doradztwa w Noble Securities.

- Moim zdaniem powyborcze ruchy wywołane przez niepewność polityczną w Europie nie będą długotrwałym katalizatorem do przeceny indeksów giełdowych starego kontynentu czy walut lokalnych wspólnoty. Owszem, inwestorzy obawiają się tego co nieznane, tego czego nie można w sposób szybki oraz efektywny szacować modelami ekonometrycznymi, ale nie zmienia to faktu, że na ewentualne zmiany polityczne w Europie trzeba będzie jeszcze poczekać – mówi Mateusz Czyżkowski, analityk z XTB.

Zmniejszenie liczby mandatów głównych ugrupowań może być jednak problemem choćby przy wyborze przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen może liczyć na poparcie 27 państw, ale głosowanie w PE jest tajne, a posłowie często są nielojalni – pięć lat temu wygrała dziewięcioma głosami. To oznacza, że musi zwrócić uwagę na postulaty pozostałych partii. Tymczasem francuscy wyborcy zamanifestowali sprzeciw wobec rosnących kosztów życia, a źródła tego mogą doszukiwać się m.in. w unijnym Zielonym Ładzie.

- Odwrócenia Zielonego Ładu bym się nie spodziewał, gdyż jest to projekt, na którym zależy głównym graczom. To jest w dużej części wynik partykularnych interesów dużych krajów, które upatrują w tym szansy dla poszczególnych sektorów swoich gospodarek. Może być spowolnienie, ale proces został zapoczątkowany, zmieniła się świadomość obywateli, gdyż od wielu lat temat zmian klimatu jest w debacie publicznej – mówi Marcin Materna.

Dopóki S&P500 lub Nasdaq nie cofnie się o kilkanaście procent, to Fed nie obniży stóp procentowych.

Sobiesław Kozłowski
analityk Noble Securities

Dane też były ważne

Analitycy wskazują jednak, że poweekendowa przecena może być kontynuacją ruchów z piątku, kiedy pojawiły się dane z rynku pracy w USA. Były lepsze od oczekiwań: utworzono 272 tys. nowych miejsc pracy, a płace wzrosły o 4,1 proc.. Natomiast stopa bezrobocia podskoczyła do 4,0 proc.

- Dane te już w piątek umocniły dolara o 0,5 proc., a w poniedziałek doszło do kontynuacji. Dobre dane sugerują, że Fed później niż oczekiwano zacznie obniżać stopy procentowe – uważa Sobiesław Kozłowski.

Kurs EUR/USD zszedł z 1,09 w piątek do 1,075 w poniedziałek, co odbiło się także na kondycji złotego – polska waluta względem dolara osłabiła się aż o 10 goszy w dwa dni. Podobne zachowanie było widać na rynku obligacji – rentowność amerykańskich 10-latek wzrosła z 4,3 do 4,45 proc., a polskich z 5,6 do 5,74 proc.

- DAX jest blisko szczytu. Jeżeli euro będzie się dalej osłabiało, a jest ryzyko zejścia EUR/USD do 1,05, to byłby czynnik globalny zachęcający do zmniejszenia zaangażowania w europejskie aktywa. Trudno powiedzieć, czy to może być silniejszy impuls. Na razie mamy mało informacji. Inwestorzy poczekają, aż zobaczą ostateczny kształt Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i czy Ursula von der Layen pozostanie na jej czele. Zobaczymy, czy obecna większość będzie miała słabszy mandat, czy może jednak będzie to koalicja bardziej przesunięta w prawo – mówi Sobiesław Kozłowski.

Obniżony nastrój

Choć na polskiej giełdzie ochłodzenie widać od połowy maja, to na głównych rynkach indeksy pozostawały w pobliżu szczytów.

- Mieliśmy dobry okres na indeksie DAX, który osiągnął nowy szczyt. Zwyżki w USA trwają już długo, poprzedni rok był rewelacyjny, obecny dotychczas też wygląda nieźle. Pewne schłodzenie nastrojów byłoby potrzebne, jeżeli hossa miałaby być kontynuowana. Kolejne dni pokażą, czy rynek dojrzał do korekty. Nie zakładam jednak zmiany trendu – mówi Sobiesław Kozłowski.

- Wydaje się, że z fundamentalnego punktu widzeni, kontynuacja rynku byka w drugiej połowie roku jest cały czas scenariuszem podstawowym. Uważam, że wskaźnikowo indeksy takie, jak DAX czy WIG20, nadal oferują dosyć sporą premię za ryzyko. Cena do prognozowanych zysków ciągle znajdują się blisko pięcioletniej średniej. Dla S&P500 premia jest nieco mniejsza, ale nadal nie osiągnęła wartości skrajnych – mówi Mateusz Czyżkowski.

Sytuację do góry nogami mogłaby wywrócić tylko decyzja Fedu w reakcji na spowolnienie gospodarcze. A na to się nie zanosi.

- Obstawiam, że dopóki S&P500 lub Nasdaq nie cofnie się o kilkanaście procent, to Fed nie obniży stóp procentowych – mówi Sobiesław Kozłowski.

WIG20 od maja spadł z 2600 do 2400 pkt, a największym ciężarem były banki – WIG-Banki od kwietnia spadł o ponad 4 proc. z powodu obaw o rychłą obniżkę stóp procentowych (RPP wciąż jest jednak jastrzębia).

- W ostatnich tygodniach widać realizację zysku na bankach. Kluczowym wsparciem na WIG-Banki jest 12,5-12,6 tys. pkt. – jeżeli zostanie ono przebite, to otwiera się ryzyko do zejścia o ponad 5 proc. w dół – mówi Sobiesław Kozłowski.

Z drugiej strony wysokie stopy procentowe spowalniają gospodarkę i utrudniają większości podmiotów poprawianie wyników finansowych.

- Myślę, że druga połowa roku nie będzie dobra na polskim rynku akcji. Brakuje projektów, które miałyby go wspierać. Okazuje się, że KPO pójdzie w dużej części na Zielony Ład, deficyt budżetowy jest nadal wysoki, a perspektywa spadku stóp procentowych jest odległa. Brak programów społecznych, które mogłyby coś zmienić, a do tego jest atmosfera nieufności w koalicji rządzącej, co nie sprzyja reformom – mówi Marcin Materna.

Największym spółkom sytuacja nie pozwala na poprawę wyników – cena ropy nie wspiera Orlenu, a KGHM tylko przez chwilę pomagała drożejąca miedź. Banki oprócz perspektywy spadku stóp mają przed sobą ryzyko sankcji kredytu darmowego.

- Podwyżka płacy minimalnej, mniej imigrantów do pracy - zwłaszcza z Ukrainy - oraz presja na wzrost wynagrodzeń sprawiają, że dobrze będzie, jeśli wyniki będą nie gorsze niż rok temu. A mamy za sobą kilkudziesięcioprocentową hossę, więc moim zdaniem jest pora na odpoczynek i uspokojenie, przynajmniej do jesieni – mówi Marcin Materna.

- Widzę 60 proc. szans na powolne osuwanie się WIG-u w drugim półroczu, 30 proc. na szybkie cofnięcie z zejściem WIG20 do 2300 pkt, co otworzyłoby możliwość do odrabiania strat i 10 proc. na podwójną hossę: kontynuację zwyżek i debiuty – mówi Sobiesław Kozłowski.